Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
- Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
- Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
- ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Witold Stefanowicz
1
6,5/10
Pisze książki: literatura młodzieżowa
Urodzony: 2010 (data przybliżona)
Autor mieszka w Olsztynie, jest uczniem szkoły podstawowej, pasjonuje się lotnictwem, motoryzacją i historią. Lubi książki Edmunda Niziurskiego i jazdę na nartach.
„Brak sygnału” to debiutancka książka Witolda Stefanowicza.
„Brak sygnału” to debiutancka książka Witolda Stefanowicza.
6,5/10średnia ocena książek autora
2 przeczytało książki autora
4 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Brak sygnału Witold Stefanowicz
6,5
72/52/2023 ig: @liber.tinea
Rafał, główny bohater książki "Brak sygnału", ma dokładnie tyle samo lat, ile jej autor w momencie napisania swojego debiutanckiego utworu literackiego. Czyli nie mniej, nie więcej jak jedenaście. Tak, to nie jest pomyłka! Witold Stefanowicz urodził się w 2010 roku, a rynek czytelniczy już zdążył wzbogacić się o jego pierwsze dzieło. Jestem niesamowicie urzeczona talentem i determinacją tego młodego człowieka, który tak wcześnie zrealizował marzenie niejednej dorosłej osoby. Już na tym etapie składam wielkie gratulacje! Powróćmy jednak do wspomnianego Rafała, kluczowej postaci w książce. Chłopak ten leci samolotem wraz z rodziną - mamą, tatą, siostrą Martą i bratem Maksem - na wakacje do Stanów Zjednoczonych. Samolot nagle ulega awarii i pilot decyduje o lądowaniu na pustkowiu. Po pełnym emocji posadzeniu samolotu, wszyscy łapią oddech ulgi, że udało im się ujść z życiem z tej bardzo niebezpiecznej sytuacji. Jak się okazuje, do celu podróży nie zostało tak wiele, a niezamieszkane tereny najsłynniejszej drogi w USA, Route 66, gdzie wylądowali, jednak nie są tak opuszczone jak mniemano. Rozbitkowie trafiają pod opiekę mieszkańców małego miasteczka, które lata temu zostało usunięte z map i oficjalnie wykreślone z państwowych rejestrów. Stało się tak za sprawą zbudowania alternatywnej, dużo wygodniejszej drogi. Choć mieszkańcy od tamtej pory są uznawani za przypadkowych podróżnych, a nie prawowitych obywateli miasta, to dalej tętni tutaj życie. Wiele budynków, firm i atrakcji podupadło, a niszczejące budowle skrywają wiele ciekawych tajemnic. Nasz młody bohater poznaje grono okolicznych dzieciaków i rozpoczynają się wspólne harce. Jakie to przygody czekają na tę postać? Aby poznać odpowiedź na to pytanie, zachęcam Was do sięgnięcia po tę króciutką, ale jakże treściwą książeczkę.
Fabuła rozwija się niesamowicie szybko, a wydarzenia kolejno po sobie następujące tworzą spójną całość i z pewnością nie pozwolą się nudzić małoletnim Czytelnikom. Bardzo ciekawa akcja już od pierwszych stron powoduje szalony zawrót głowy. Ta niepozorna książka w swoisty sposób niesie ze sobą też i pewne mądrości. Mianowicie w moim odbiorze pokazuje jak można doceniać zalety aktywnego wypoczynku, zamiast biernego siedzenia przy hotelowym basenie z telefonem czy tabletem w dłoniach. Nie tylko w czasie wakacji, ale też i na co dzień. Kiedy byłam w trakcie lektury, to zdarzyło się kilka chwil, gdy w moim oku zakręciła się łezka nostalgii. Dzięki książce można sobie przypomnieć uroki dzieciństwa i zauważyć, w jak bogatą fantazję jest wyposażony człowiek u progu życia.
Nie ma co ukrywać, że nie jest to lektura przeznaczona dla dorosłego Czytelnika. Książka napisana przez nastolatka znajdzie uznanie głównie wśród jego rówieśników. Autor w “Braku sygnału” posługuje się prostym słownictwem, ale adekwatnym do swojego wieku, a jednocześnie niezwykle urozmaiconym. Przypuszczam, że właśnie w związku z jeszcze stosunkowo niewielkim doświadczeniem młodego pisarza, w tekście można znaleźć drobne mankamenty stylistyczne i językowe. W żaden sposób nie wpływają one na odbiór lektury o szalonych wakacjach Rafała. Uważam, że Pan Witold Stefanowicz jeszcze nie jeden raz nas zaskoczy i pokładam wiarę w to, iż w miarę kolejnych lat jego warsztat pisarski będzie coraz bardziej się rozbudowywać. Przecież większość osób w tym wieku nie myśli o pisaniu książek, a raczej zajmuje się ważnymi i błahymi sprawami dzieciństwa. Dlatego tym bardziej jestem zachwycona tą publikacją, biję głośno brawa i kibicuję kolejnym powieściom!