Kanadyjska specjalistka w dziedzinie ekologii lasu, profesor na Wydziale Leśnictwa Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej (Forest Sciences Centre),uczestnicząca w długofalowych badaniach sukcesji w lasach kanadyjskich[4], kierująca zespołem badającym struktury sieci mikoryzowych, umożliwiających komunikację między drzewami zespołów leśnych.https://suzannesimard.com/
Suzanne Simard, napisała bardzo interesującą, pod intrygującym tytułem, książkę pt. "W poszukiwaniu Matki Drzew. O mądrości i inteligencji lasu".
Książka mnie bardzo zaciekawiła, a dzięki uprzejmości Wydawnictwa Dolnośląskiego, mogłam ją przeczytać i zrecenzować- bardzo dziękuję 😀💝📖
Na uwagę zasługuję, na pierwszy rzut oka już sama- piękna okładka.
Rodzina autorki od pokoleń mieszkająca w Kanadzie, jest związana z lasem, zajmowała się wyrębem drzew.
Jakże mogło być inaczej, sama przejęła tradycję rodziną, od maleńkości "przesiąkała" tą tematyką.
W książce ujawnia szczegóły z życia prywatnego oraz zawodowego, swojego oraz przodków.
Zarówno jedno, jak i drugie jest ścisłe powiązane z lasem.
Autorka starała się zgłębić interakcje panujące w środowisku leśnym.
Szczegółowo opisuje swoje spostrzeżenia dotyczące przyrody i panujących w jej powiązań i uzależnień.
Według mnie, książka ta, może być przyjemną oraz wartościową lekturą dla każdego.
Napisana w przystępnej formie, lekka w czytaniu.
Zamieszczone w książce zdjęcia, min. niezwykłych okazów drzew są świetnym dopełnieniem całości.
Polecam z serca💚🌲🍀😊
Obserwacja pojedynczych drzew nie daje obrazu tego czym jest las - z taką myślą zakończyłem czytanie "W poszukiwaniu matki drzew".
Tematyka jest szalenie ciekawa, przynajmniej dla mnie jako dla laika. Mikoryza to słowo które kojarzyłem do tej pory wyłącznie z lekcji biologii w szkole podstawowej. Tymczasem Simard uświadamia jak złożony jest świat drzew i grzybów oraz jak niewiele na jego temat wiemy.
Na plus duża liczba opisów eksperymentów, uświadamiających jak praktyczną dziedziną potrafi być ekologia, a jednocześnie jak ogromnych pokładów cierpliwości wymaga.
To co dla mnie było minusem, to ocierający się niekiedy o grafomanię warsztat pisarski - nadmierna kwiecistość i egzaltacja męczyły, zwłaszcza w pierwszej części książki. Opisy wewnętrznych katuszy przy obróbce eksperymentalnych poletek był w mojej opinii przerostem formy nad treścią. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że dla niektórych taka poetyckość nie musi być wadą.
Mimo pewnych zgrzytów, polecam wszystkim tym, którzy nie mają wiele wspólnego z tematyką ekologii roślin, a chcieliby poszerzyć swoje horyzonty.