cytaty z książek autora "Janusz Głowacki"
Bo sen to jest najwspanialsza rzecz dana przez Boga człowiekowi. Bo Bóg się w nich na ogół usprawiedliwia, że miał lepsze intencje, niż mu wyszło.
Póki jest nadzieja na zemstę, można wiele przetrzymać.
Bo coś takiego jest nad Wisłą, że bardzo lubimy kogoś podrzucać do góry, a potem upuścić i wdeptać w ziemię, ale po ludzku, tak żeby włosy wystawały (...)
Bo ogólnie jesteśmy narodem łagodnym, szlachetnym i dobrodusznym. I to nie jest nawet nasza zasługa. Po prostu taką naturę otrzymaliśmy od Boga.Najlepszy dowód, że powiesiliśmy tylko dwóch biskupów, zamordowaliśmy tylko jednego prezydenta i spaliliśmy tylko jedną stodołę pełną ludzi. Mogą nam wiele zarzucić, ale jesteśmy wyrozumiali jak mało kto. W naszym kraju można okraść, ukraść, zdradzić, oszukać, ostatecznie zamordować i jakoś tam zrozumiemy i wybaczymy (...) Tylko jednego wybaczyć nie możemy. Sukcesu.
Ludzie dzielą się z grubsza na tych, co brną przez kałuże i są opryskiwani błotem, i na tych, co ich tym błotem opryskują.
Przypadek to tylko bat, którym przeznaczenie popycha to, co nieuchronne, do przodu.
Co do Boga to się go boję, a jak się go boję, to znaczy, że jest, bobym się nie bał.
Miasto, w którym przed sądem ktoś pytany, dlaczego zabił, wzruszył ramionami, a zapytany czy ma jakiś majątek, odpowiedział: owszem, mam parę uszu, chuja i zmarnowane życie, które się wlokło, wlokło, aż się dowlokło.
... zawsze mamy dość siły, żeby znieść cudze nieszczęścia.
U nas jak w szpitalu wariatów, wybierasz sobie, kim chcesz być i jesteś.” (o Ameryce)
- A ty taki kiedyś byłeś miły... - Przestałem, dlatego do czegoś doszedłem.
... gdzie on znalazł informacje, że człowiek się zachowuje racjonalnie? Przecież człowiek to jest taki stwór, który sam się prosi o nieszczęście i ze wszystkich sił ciągnie właśnie do rzeczy, których się najbardziej boi.
...świat już dawno stracił umiejętność odróżniania talentu od beztalencia i kłamstwa od prawdy.
Owszem, był wierzący ale jakby nie do końca, bał się przepowiedni uwierzyć, ale bał się i nie uwierzyć. Słowem zachował się trochę po polsku, czyli zaczął kombinować.
... i dziękował Bogu. A dziękował głównie za to, że nie stworzył człowieka, dajmy na to, trzymetrowego i z potężnymi kłami, tylko, nie mając złudzeń co do ludzkiego charakteru, w trosce o przetrwanie gatunku i ogólne życie na ziemi, podarował ludziom zęby krótkie i mizerne, wymagające stałych reparacji, którymi jeść się da, ale zagryźć to już jest dosyć trudno. Z tym że człowiek sobie poradził i wymyślił kałasznikowa.
Bo media to się zrobiły w ogóle najlepszy finansowy interes na świecie. Lepszy niż handel bronią, prostytucja czy narkomania, a do tego legalny, i szanowany.
Arthur Miller mnie potem pocieszył, że Chińczycy, mają inne poczucie czasu i dlatego przewodniczący Mao zapytany, co sądzi o rewolucji francuskiej, powiedział, że jest jeszcze za wcześnie, żeby wydawać jakieś opinie.
Przeznaczenie lubi, jak się je przyciśnie do muru, wtedy ma jakąś sytuację. Może coś odwlec albo przyspieszyć.
I jako człowiek wyrachowany kombinuję, że może w sprawie tej książki też by mi się udało Boga na swoją stronę przeciągnąć. W końcu co mu zależy, wrabiamy go w każde świństwo, które sami robimy. A przecież Bóg niewinny jest. Dał nam wolną wolę i tyle. Ach Boże, żeby nie ci księża, to bym nie miał nic przeciw Kościołowi”.
--
Janusz Głowacki, „Przyszłem”, Świat książki, 2013, s. 6.
I tu należy przyznać, że czytelników i widzów mieliśmy w Polsce Ludowej wyjątkowo wdzięcznych w wychwytywaniu aluzji, nawet tam, gdzie jej nie było. Wystarczyło napisać, że bohater jest alkoholikiem albo garbatym, czy na przykład zdrada żonę, a już nikt nie miał wątpliwości, że to komunizm był winien, i autora nagradzano owacją na stojąco.
... odegranie się albo, jak kto chce, zemsta czy rewanż, jak go zwał, tak go zwał, to jest bardzo piękne i głębokie uczucie, które nadaje sens życiu i jest głównym motorem rozwoju cywilizacji.
Papież wygłasza przepiękne apele i oklaskuje nadwiślańskich hiphopowców. A my już się całkowicie przyzwyczailiśmy do obozów w południowej Ameryce, gdzie się na przeszczepy hoduje odkupione od rodziców dzieci. I do tego, że w Pekinie lekarze podkradają więźniom organy zaraz po wykonaniu na nich wyroku śmierci. I że te niekompletne trupy są dalej w ruchu, bo wybitny artysta z Niemiec montuje z nich dzieła sztuki i zarabia miliony. Wiemy, że wietnamska mafia kontrolująca norweski rynek heroinowy przemyca narkotyki w ciałach zabijanych w tym celu noworodków. Najpierw się je zakupuje, jeszcze żywe, od prostytutek w Paryżu i Hamburgu. Tuż przed odlotem zabija i wszywa heroinę. A potem podróżująca legalnie z malutkim dzieckiem, co to wygląda jakby spało, niby-matka mówi na granicy, że dziecko chore jest. Więc ma przyśpieszoną odprawę. A w Oslo się tę heroinę wypruwa, a dziecko wyrzuca. Więc o co w ogóle chodzi?
A propos konstytucji - Polska jest demokratycznym państwem prawa i chuj.
Jest w tym rodzaj boskiego żartu. No bo Bóg musiał mieć piekielne poczucie humoru, żeby, na przykład, stworzyć Hitlera. Oczywiście Hitler to loser, zobacz, ilu Żydów przeżyło.
A na świecie dookoła widział nic tylko jedno wielkie kłamstwo na kłamstwie i cwaniactwo na cwaniactwie.
(...) ojciec Edypa, król Lajos, zachowywał się dziwnie. Owszem, był wierzący, ale jakby nie do końca, bał się przepowiedni uwierzyć, ale bał się i nie uwierzyć. Słowem, zachowywał się trochę po polsku, czyli zaczął kombinować.
Diabeł w naszych czasach siedzi sobie za biurkiem i kupuje dusze, żeby je potem z zyskiem odsprzedać.
Ale jeżeli on tonie, to niech pamięta, że ona nie jest kłodą, której się może złapać, tylko krokodylem.
Jak wiadomo, po stworzeniu świata Bóg zawiesił wszystkie kutasy na sznurku i mali sięgali po najdłuższe. Tak jest, proszę pana.