Omaha 6:29 Mariusz Roqfort 7,7
ocenił(a) na 42 lata temu "Życie jest loterią, a jego długość i jakość, wcale nie zależy od tego, jak dobrym jesteś człowiekiem."
Nacięłam się, nie dlatego, że książka była zła, ale nie przypasowała. Wiedziałam, po jakie klimaty sięgam, miałam chęć w nie wejść, a jednak nie zgrałam się z przygodą. Pomysł na fabułę jak najbardziej ciekawy, może nie znamionował powiewu świeżości, ale w końcu podróż w czasie do przeszłości, próba zmieniania historii, zawsze będzie przyciągać, jako coś nierealnego, a przy tym osobliwego.
Koncepcja seansu filmowego, podczas którego dzieją się dziwne rzeczy, trochę skojarzył mi się z filmem "Gra", z udziałem Michaela Douglasa, w reżyserii Davida Finchera. W "Omaha 06:29" postawiono na pełną świadomość i inną czasową scenerię. Kluczowa postać, Jay Archibald Harder, przeniósł się na plażę Omaha, na Normandię z szóstego czerwca tysiąc dziewięćset czterdziestego czwartego roku, do amerykańskiego desantu i konfrontacji z Niemcami. Mariusz Roqfort (Mariusz Szczerbaniewicz) dynamicznie oprowadzał po walce, wciągał Jaya w ciąg niebezpiecznych sytuacji, lawirował na granicy uśmiercenia głównego bohatera.
Wiele się działo, ale przyznam, że złapałam się na tym, że było mi wszystko jedno, co się stanie. Nie wpasowałam się w konwencję zabawy, nawet jak wrzuciłam na mega luz w postrzeganiu akcji i misji Jaya. Wydawało mi się, że sporą w tym rolę odgrywała moja płeć. Chociaż lubię mocne męskie czytanie, jednak przy tej książce wyszła ze mnie kobieta czytelniczka. Potwierdziło się, kiedy przeczytałam przyjacielowi większy fragment ze środka książki, dla niego nie było tak mało ekscytująco, jak ja to przedstawiałam. Stwierdził, że przygoda atrakcyjnie się zapowiada jeśli postawić na niezobowiązującą zabawę. Wynika z tego, że powieść musi trafić na swojego czytelnika, który zgra się z nią od pierwszych stron, a później z radością po niej przebiegał.
Narracja wartka i płynna, przydałaby się lepsza korekta, ale najważniejsze, że styl pisania zachęcający. Wycięłabym część dialogów między Jayem a jego przyjacielem Billem, ale podejrzewam, że straciłby na tym męski klimat, powszechnie lubujący się w dosadnych określeniach, soczystym języku i więcej niż szczypcie satyry. Sami przekonajcie się, jak to mogłoby być, gdyby człowiek przeniósł się z ponurego współczesnego Cleveland do krwawej Normandii sprzed niemal osiemdziesięciu lat, gdzie znużony życiem bogaty czterdziestolatek dostaje się pod ostrzał wrogów. Czy gotowi jesteście wykupić bilet na seans w kinie Le Freak?
bookendorfina.pl