Klub tylko dla facetów Erica Katz 6,5
ocenił(a) na 72 lata temu Po wielu wiekach absolutnej dominacji mężczyzn i to w każdej przecież sferze życia społecznego, publicznego, prywatnego, zawodowego, w edukacji, finansach, seksie, obowiązkach domowych... - wahadło wychyla się w drugą stronę; poprzez aktywność kobiet, ich emancypację, przedsiębiorczość, przez niebieską linię, parytety, ruch #metoo, liczne akcje typu #nieczekam107lat i dosłownie zalew książek na ten temat - kobiety odzyskują swój głos i walczą o swoje prawa. Aż strach czasem myśleć, że dożyjemy czasów, gdy okaże się, że "Kopernik też była kobietą"...
Tymczasem pojawia się nowy głos w dyskusji - "Klub tylko dla facetów", który wpisuje się w ten modny trend. Tym razem w formie opowieści młodej kobiety, która dopiero zaczyna robić karierę w wielkiej amerykańskiej korporacji prawniczej. Jej udziałem stają się wszystkie zjawiska właściwe dla drapieżnie działających firm, takich jak szaleńcze godziny pracy, rywalizacja, pasjonująca praca nad wielomilionowymi transakcjami okupiona pełną dyspozycyjnością 24/7, rozpadem związków rodzinnych, do tego stres, niedojadanie i śmiertelne zmęczenie zabijane alkoholem, narkotykami i seksem. Pierwsze zachłyśnięcie się wielkim światem, dużymi pieniędzmi i luksusem, który nagle staje się dostępny. I, oczywiście, wykorzystywanie słabszych, podwładnych, również seksualne.
Wielbiciele powieści w stylu "Diabeł ubiera się u Prady" będą zachwyceni. Książka jest może troszkę przewidywalna i sztampowa, ale napisana jest zręcznie i interesująco. Nie dowiecie się z niej niczego nowego ale przeczytacie ją szybko i naprawdę nie będzie to czas stracony.