cytaty z książek autora "Ashley Audrain"
Jest coś zwierzęcego w tym, jak w ogrodzie przy najokazalszym domu w okolicy dorośli w średnim wieku, udając życzliwość, mierzą się nawzajem taksującym wzrokiem.
Wstyd przygina ją do podłogi. Wciska w gniazdo uwite z satynowych wstążek, którymi były przewiązane torebki z ciastkami. Są poprzycinane jak koniuszek języka węża.
Już wie, co straciła.
- Blythe, ludzie czasem mogą o tobie myśleć w taki sposób, który nie jest prawdą. Liczy się tylko to, co sama o sobie sądzisz.
Kiedyś Blair czuła, że trzyma rękę na pulsie. Teraz dochodzi do przekonania, że jest na marginesie wszystkiego, co ma znaczenie w oczach innych.
Kiedyś uważała, że macierzyństwo dało jej znacznie więcej, niż miała kiedykolwiek przedtem, a dziś jest przekonana, że wszystko jej ono odebrało. Nie potrafi już pogodzić miłości do córki z ograniczeniami, jakie narzucił jej przywilej rodzicielstwa.
To nadzwyczajne, ile można się dowiedzieć o ludziach, kiedy jest się niemal niewidzialnym. Najwięcej mówi o nich to, czego nie chcą pokazywać.
Przyzwyczaiła się już, że w obecności męża czuje się spięta. Tak właśnie wyglądają stosunki między nimi. Rutyna. I szorstkość. Nie mówią już o niczym prawdziwym. Ich rozmowy polegają na wymianie informacji i detali logistycznych.
Wypowiedzenie na głos tego, co nie daje jej spokoju, nigdy nie przynosi spodziewanej satysfakcji. Zawsze czuje się potem gorzej.
- Powiedz mamusi, dlaczego nie chcesz rozmawiać z nikim innym? Czego się boisz?
- Jakbym przez cały dzień był na scenie. - Wisiał jej na plecach, uczepiony jej ramion, zawsze blisko niej.
- Na scenie? Co to znaczy?
- Jakby wszyscy oglądali mnie w teatrze. Ale ja nie pamiętam, co ma być dalej. - Znowu ten gorący oddech. - I będą się ze mnie śmiali.
Od kilkudziesięciu lat nie patrzą na siebie - w każdym razie nie tak jak kiedyś. Mara zastanawia się, czy może Albert za dużo widzi w jej oczach, które dawno temu zmatowiały. A może widzi za mało. Czy ich życie miało być bogatsze? Czy on też czasem płacze z tego powodu?
Na nagrobkach zamiast dat powinna być wyryta liczba przeżytych dni, myśli, daty nic nie znaczą.
W ciągłym rozczarowaniu jest przynajmniej jakiś rodzaj poczucia bezpieczeństwa.
Jest duże prawdopodobieństwo, że kiedy przepchnie dziecko kanałem rodnym, jak większość kobiet dojdzie do przekonania, że najważniejsze, co może zrobić w życiu, to coś oddawać. Pokarm. Sen. Poczucie własnej wartości. Im więcej odda, tym bardziej będą ją chwalić. Ofiarna matka.
Rebecca wie, że Ben chce ją kochać. Ale miłość potrafi się zmieniać. Opiera się na wyobrażeniu drugiej osoby, a ona już nie w pełni pasuje do tej wizji.
Jego okrucieństwo było niewidoczne.
Ludzie rzadko są tacy, jak się nam wydaje.
Czasem ci dobrzy dopuszczają się najgorszych rzeczy.
W tym momencie czegoś się o nim dowiedziała, choć wolałaby, żeby to nie była prawda. Ale gdy ludzie bardzo czegoś pragną, są gotowi podjąć ryzyko. Na niektóre rzeczy uczą się nie zwracać uwagi.
W małżeństwie nie chodzi o miłość; chodzi o dokonywanie wyborów. A ona wybrała tego człowieka i to życie. Tęsknota za czymś, czego nawet nie potrafi sprecyzować, czego nigdy nie znajdzie, wydaje się zwykłą niewdzięcznością. Egoistycznym pragnieniem.
Ma jednak coś więcej niż dowody - ma przeczucie. Słyszała kiedyś, że ktoś nazwał to szeptami - to one czasem próbują cię ostrzec, że coś jest nie tak. Kłopot w tym, że niektóre kobiety nie słuchają, co życie próbuje im powiedzieć. Słyszą te szepty dopiero poniewczasie. I czują się zaskoczone.