Nocny Słuchacz Armistead Maupin 6,6
O tej książce nie da się opowiedzieć bez emocji, bo ona jest pisana emocjami i o emocjach traktuje. Dociera w mało używane warstwy wrażliwości i otwiera serce na to, co naprawdę ważne, a czego nie dostrzegają nasze oczy.
Gabriel jest pisarzem, a przy okazji prowadzi nocną audycję w radiu. W związku ze swoją popularnością zgłaszają się do niego amatorzy pisarstwa z prośbą o ocenę napisanej przez siebie książki. Jednak Gabriel wszystkie rękopisy wyrzuca, nie koncentruje się na nich, ponieważ nie uważa ich za warte jego czasu i energii. Do czasu. Pewnego dnia otrzymuje książkę napisaną przez trzynastoletniego Pete’a, który opisuje w niej swoje traumatyczne przeżycia związane z życiem w patologicznej rodzinie, gdzie był gwałcony od najmłodszych lat. Rodzinie, od której został zabrany i adoptowany przez kobietę z opieki społecznej. I wydawać by się mogło, że od tego momentu życie Pete’a będzie już tylko dobre, tymczasem okazuje się, że chłopak jest chory na AIDS. Choroba wyniszcza go w tempie ekspresowym, on sam jest bardziej podatny na wszelkie czynniki zewnętrzne, brak odporności w tak młodym wieku nie wróży niczego dobrego. Gabrielem wstrząsa historia chłopca, postanawia nawiązać z nim kontakt. Tak zaczyna się ogromna zażyłość między nimi. I tutaj również zaczyna się tajemnica tej powieści.
Drugą warstwą historii jest małżeństwo Gabriela z Jesse’m. Jesse jest w trakcie leczenia AIDS koktajlem piguł. Powoli wychodzi z choroby, ale panowie przechodzą kryzys. Jesse postanawia przenieść się od Gabriela do samodzielnego mieszkania, spotykać się z innymi. Dochodzi do separacji. Ta sytuacja dla Gabriela staje się nie do zniesienia. Znajduje pociechę w relacji z Pete’m, który go potrzebuje, który zwraca się do niego o wsparcie, który spędza z nim długie godziny na słuchawce i zwierza się z najgłębszych tęsknot.
Do tych dwóch głównych osi obrotu dochodzi specyficzna więź bohatera z ojcem, resztą rodziny, dygresje dotyczące jego przyjaciół, ludzi w jego otoczeniu. W tle jest również szaleństwo epidemii AIDS, które szczególnie środowisko homoseksualistów dziesiątkuje w sposób absolutnie bezlitosny.
Fabuła tej książki jest oczywiście ważna. Wiadomo, że książka musi być o czymś. Jednak dla mnie dużo większą wartość niosło nie to, o czym, ale jak jest napisana ta powieść. Ogromna wrażliwość autora dotarła do mnie bez pudła, powodując, że nie mogłam jej ani na chwilę odłożyć. Przeczytałam ją na raz i nie mogę przestać o niej myśleć. Język, jakim posługuje się autor, uderza we mnie swoją miękkością, delikatnością, czułością. Miałam wrażenie, że mamy podobne zapatrywania, potrzeby, szukamy tego samego. Ja doskonale rozumiałam, czego chce Gabriel, a czego nie rozumiał Jesse. Mimo to nie dajcie się zwieść – nie jest to rozrzewniona historia o porzuconym geju przeplatana płaczliwymi banałami znanymi z romansów. Jest to opowieść o dojrzałej relacji, o zaangażowanym uczuciu i o tym, dlaczego związki się rozpadają. Historia o tym, ile można zrobić dla drugiego człowieka i czy warto. O zaufaniu, o stracie, o łatwowierności, o miłości, o przyjaźni.
Maupin potrafi także wyrażać się mocno i dosadnie – widać to w kilku scenach – ale nawet te brutalniejsze momenty nie epatują wulgarnością. Tym bardziej, że po pierwsze umieszczenie tych elementów w powieści broni się fabularnie, po drugie są bardzo życiowe i prawdziwe. Nie odniosłam w ogóle wrażenia, że są przesadzone, że rażą, że przekraczają jakąkolwiek granicę.
Ta książka jest niesamowita. Rozsypała mi w drzazgi serce, zostawiła bez tchu na długo. Oby Was też tak potraktowała.