Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński25
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Nikki Dyson
3
5,7/10
Pisze książki: literatura dziecięca, opowieści dla młodszych dzieci
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,7/10średnia ocena książek autora
50 przeczytało książki autora
11 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Oskar. Głodny jednorożec Lou Carter
5,4
Dla mnie taka sobie. Treść kompletnie niezrozumiała, a i rysunki nie są przykuwające. Opowieść o jednorożcu który jadł i jadł. Jadł wszystko co spotkał i co go spotkało. Niczego nie oszczędzał, nawet księżyca. Przerzucałem strony o niezaspokojonym apetycie bohatera w oczekiwaniu na morał. Myślałem, że będzie mocny, w końcu objadanie się ludziom nie służy. Ale nie doczekałem się.
Synek nawet się tym jednorożcem zainteresował, o coś pytał, coś więcej chciał wiedzieć kiedy kartkowałem strony. Nie wiem czy mu się wybitnie spodobała, czy też podoba mu się każda książka którą z tatą czyta.
Jak się nazywasz?! Kes Gray
6,6
www.drobnymmaczkiem.com
W tej książce bohaterowie śmieją się w głos, parskają śmiechem, tarzają się ze śmiechu, śmieją się do utraty tchu, ryczą ze śmiechu, zrywają ze śmiechu boki, śmieją się do łez, rechoczą i ze śmiechu się skręcają. Czy jest sens jeszcze dodawać, że ta książka jest po prostu przezabawna? Moje dzieci rechoczą z bohaterami do samego końca, a ja, przyznam szczerze, mam z tą książką mały problem. Jest ona niewątpliwie w naszym domu uwielbiana. Dzieci często same po nią sięgają prosząc, żebym im poczytała. Chyba nigdy nie zrozumiem tego paradoksu: im częściej czytamy jakąś zabawną książkę i znamy już ją niemalże na pamięć, tym bardziej zabawna się ona staje z każdym kolejnym czytaniem, a wybuchy śmiechu stają się jeszcze głośniejsze. Dzieci tylko czekają na moment, żeby ryknąć śmiechem, co więcej, wiedzą kiedy ten moment ma nadejść co do sekundy. Nie ukrywam, że sama bardzo chętnie czytam tę książkę i bawię się przy niej przednio. W czym zatem problem? Dla mnie – mamy, kontrowersyjny jest tu motyw przewodni. Ale, od początku…
„Jak się nazywasz?!” to (naprawdę) zabawana książka o zwierzętach, które przyszły do Zwierzęcego Ministerstwa Śmiesznych Nazw w celu zmienienia swoich, jak to autor sam ujmuje: „niemądrych” imion, które, na ich nieszczęście, wywołują u innych salwy śmiechu. Zwierzęta stojące w kolejce w pewnym momencie zaczynają ze sobą rozmawiać i każde z nich próbuje udowodnić reszcie, że jego imię jest jednak tym najbardziej „niemądrym”czy „głupim”. Za każdym razem, kiedy kolejne zwierzę przyznaje się do swojego wstydliwego imienia, reszta w kolejce wybucha (razem z moimi dziećmi) gromkim śmiechem. No bo jak tu się nie śmiać, gdy ktoś się nazywa „Głuptak Niebieskonogi”, „Robak Waflak”,”Blobfish Smarkulec” czy „Jajeczniczniczka Oceaniczka”? Efekt komiczny wszystkich dziwnych imion spotęgowny jest obrazem, bo już same ilustracje wywołują uśmiech. Można by powiedzieć, że każde zwierzę jest chodzącą wizytówką swojego „niemądrego imienia”.
I tutaj pojawiają się moje wątpliwości, a mianowicie: czy motyw śmiania się z czyjegoś, choćby najbardziej „niemądrego” imienia jest OK? A co jeśli jakieś dziecko ma śmiesznie/obco brzmiące imię czy nazwisko? Czy to daje nam przyzwolenie na śmianie się? Nie ukrywam, że miałam dylemat, bo książka sprawiała nam dużą frajdę i dzieci bardzo ją lubiły. Po prostu chcieliśmy ją czytać. Jedyne i chyba najlepsze rozwiązanie jakie mi przyszło do głowy w tej sytuacji to rozmowa. Szczerze powiedziałam im o swoich wątpliwościach i wspólnie obgadaliśmy temat.
I kiedy rozbawieni tymi wszystkimi dziwnymi stworzeniami z „niemądrymi” imionami, docieramy wreszcie do końca książki, okazuje się nagle, że nasi bohaterowie ISTNIEJĄ NAPRAWDĘ! Ostatnia strona wywołała w nas autentyczny zachwyt. Blobfish Smarkulec istnieje? Ale to nie wszystko…widzimy go nawet na zdjęciu! Na ziemi żyje tyle niesamowitych zwierząt, o któtych istnieniu nie mieliśmy pojęcia, nie wspominając już nawet o ich dziwnych i przezabawnych imionach…