Książka poruszająca trudną i często traktowaną marginalnie tematykę BPD. Z początku wciąga i zapowiada kawałek świetnej lektury. Poznajemy bohaterkę w trudnej dla niej sytuacji, jej zderzenie z diagnozą, szpitalem, komplikacje, które nagle stają na jej drodze. I gdy tak wszystko zaczyna fajnie się rozwijać to mniej więcej w połowie tej króciutkiej książki fabuła zmienia się w pędzące Pendolino. Ważne i istotne zmiany w życiu bohaterki, proces terapeutyczny, nowe znajomości, wszystkie ważne wydarzenia nagle zaczynają przybierać treść jednego zdania. A tak dużo wątków miało tutaj ogromny potencjał do rozwinięcia. Wszystko nagle zaczyna być ekstremalnie skrótowe i napisane po łebkach, trochę na kolanie. Dostajemy kilka najważniejszych rzeczy w pigułce i koniec... Trochę się rozczarowałem. Mimo wszystko myślę jednak, że warto przeczytać. Temat rzadko poruszany w książkach może nieco przybliżyć emocje i sposób patrzenia na świat osoby z BPD. I muszę przyznać, że spostrzeżenia te są wyjątkowo trafne, byłem partnerem dziewczyny z BPD i w wielu zdaniach tej książki widziałem wręcz jej lustrzane odbicie.
Brawa dla autorki za szczerze poruszony temat ale mogło być lepiej mimo wszystko.
Temat mi bliski zarówno ze względu na zaburzenie osobowości przedstawione w tej książce jak i jeden ze szpitali w niej wspomniany.
Przede wszystkim główny problem został spłycony. Są książki, które o wiele lepiej opisują zaburzenie osobowości jakim jest borderline jak i samą terapię tego zaburzenia (i to nawet takie będące czystą fikcją literacką).
Kolejne co mnie osobiście raziło podczas lektury to opisywanie polskich realiów (co mocno daje się wyczuć od pierwszych stron, co zresztą jest też wspomniane w tekście),ale postacie o imionach zagranicznych.
Książka totalnie nic nie wniosła, a jedyne co odczuwam po jej przeczytaniu to niesmak.