Najnowsze artykuły
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant59
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
- ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński28
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ben Caldwell
1
6,4/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,4/10średnia ocena książek autora
19 przeczytało książki autora
18 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
A-Force: Hiperczas G. Willow Wilson
6,4
Zespół A-Force zadebiutował w miniserii wydawanej ramach wydarzenia „Tajne Wojny” z 2015 r. Przedstawiał on alternatywną wersję rzeczywistości, w której główne role odgrywała drużyna złożona z samych kobiet. Historia nie była specjalnie pomysłowa, ani nie usiłowała niczego przekazać. Ot, typowa superbohaterska naparzanka. Jednakże koncept zespołu, w skład którego wchodzą same kobiety okazał się na tyle nośny, że postanowiono wprowadzić tę grupę do głównego uniwersum i dano jej w 2016 r. samodzielną serię, która przetrwała zaledwie dziesięć numerów. Pierwsze siedem numerów tej serii zostało opublikowanych w omawianym tomie. Czy poza dosyć chwytliwym pomysłem na skład, jest tu coś wartego uwagi?
Do świata Marvela przybywa Singularity, istota złożona z gwiezdnej materii i o kształcie dziewczynki. Istota usiłuje odnaleźć swoje dawne towarzyszki z Battleworldu, ale te jej nie pamiętają. Na dodatek jej śladem podąża Antimatter tajemniczy osobnik o podobnych jej zdolnościach i złowrogich zamiarach…
Liczyłem, że seria ta wyjaśni kim lub czym jest znana z pierwszej inkarnacji tego zespołu Singularity. Sam miałem początkowo parę teorii. Jednakże historia bardziej skupia się na ukazaniu mocy postaci i jej odpowiednika, które często są bardzo spektakularne i pomysłowe. Uważam jednak, że w pewnym momencie przesadzono z zakresem jej umiejętności i przez to jest zbyt potężna. Bohaterka jest tutaj jak małe dziecko, które trzeba chronić i w pewnym momencie staje się bardzo irytująca. Plus jednak, że na pewnym etapie podejmuje bardzo dojrzałą decyzję. Z kolei antagonista początkowo budzi zainteresowanie swoją tajemniczością, ale szybko staje się nużący.
Duży nacisk jest tu położony na relacje Singularity z resztą drużyny. Nie są to jednak już postacie jakie poznała na Battlerworldzie. Są bardziej nieufne i mają swoje własne życie. Najbardziej to widać na przykładzie Dazzler, która w miniserii miała swój wesoły klasyczny wizerunek z lat 80. Tutaj z kolei po wydarzeniach z serii „Uncanny X-men” jest zdecydowanie bardziej zbuntowaną i lekko złamaną osobą. Również znana z serii „Runaways” Nico Minoru stara się odejść od swojej superbohaterskiej przeszłości. Obfituje to w parę zabawnych scen. Jeśli chodzi o pozostałe postaci czyli Medusę, She-Hulk i Captain Marvel, to odnosiłem wrażenie, że twórcy nie mogli się zdecydować kto będzie tutaj tak naprawdę przywódczynią i przez to bohaterki głównie kłócą się ze sobą i nie zawsze podejmują słuszne decyzje. Podobało mi się, że scenarzystka pamiętała o ówczesnym statusie quo i dużo jest nawiązań do ówczesnych wydarzeń w świecie Marvela.
W tej części tomu za rysunki odpowiada Jorge Molina znany już w Polsce z komiksu „Thor – Gromowładna”. Jego kreska jest bardzo przyjemna dla oka i czytelna. Jednakże brakuje tutaj jakiejś pomysłowości czy spektakularności. Antagonista jest narysowany w maksymalnie prosty sposób i brakuje mu szczegółów.
Tom zawiera też drugą historię. Tutaj drużyna bohaterek musi zmierzyć z nową przeciwniczką, która potrafi kontrolować umysły. Na dodatek pojawia się tu alternatywna wersja Dazzler, która jest... Thorem.
Bardzo podobało mi się jak zostały tu napisane relacje między postaciami. Wiele jest ciepła i humoru we wzajemnych rozmowach i w paru miejscach nie sposób się nie uśmiechnąć. Jest też trochę miejsca bardziej poważny motyw jak chociażby rozmowa obu wersji Dazzler na temat ówczesnych problemów trapiących mutantów.
Niestety tutaj również zabrakło pomysłu na ciekawy czarny charakter. Jest to manipulatorka i uwodzicielka jakich wiele w popkulturze i niczym nie zaskakuje. Podobał mi się jednak dosyć zabawny wynik finałowego starcia.
Tutaj rysuje z kolei Ben Caldwell. Jego kreska wydaje się prosta i sztywna. Jednakże bardzo fajnie bawi się kadrami, ma parę ciekawych pomysłów na wygląd postaci, a także dobrze oddaje mimikę twarzy . Również odpowiednio dobrana koloru idealnie wpasowuje się w lekki ton historii.
Obie historie nie są specjalnie oryginalne. Rozumiem więc czemu seria te nie odniosła sukcesu i szybko się zakończyła. Warto przeczytać dla drugiej części tomu, która dzięki ładnym rysunkom i dobrze napisanym relacjom między postaciami pokazuje czym mógł być ten komiks.