cytaty z książek autora "Justyna Stoszek"
Dom Wieśka pulsuje, gra. Łączy ludzi, kultury, światy. Muzycy z Polski, Słowacji, Afryki, Czech, Japonii, Romowie, górale. Są poeci, pisarze, są leśne skrzaty, jak mawia Wiesiek o najbliższych. Płonie ogień. Dom pęcznieje. Pełno w nim radosnych ludzi. Pod górą. Pod lasem. Poza pogonią wielkich miast. Tutaj cisza, a w ciszy muzyka. Wino. Przyjaźń wartość najważniejsza. Królują jazz i folk. Miłość do natury. Miłość do lasu. Szacunek do zwierząt.
Istnieją lasy, w których nie ma duchów. To się czuje. Bywa, że można to nawet zobaczyć. Drzewa stoją pośród ludzkich śmieci. W smrodzie ulicznych spalin. Drzewa stoją. Wegetują jak ludzie bez serc. Złamani, porzuceni ludzie, którzy zgubili lub zatracili duszę. W takich lasach nie ma zwierząt. Wraz z duchami odchodzą z lasów zwierzęta, magia i zapach. Opuszczone przez duchy lasy najczęściej są blisko ludzkich siedzib. A przecież ludzie... To właśnie człowiek potrzebuje lasu jak powietrza.
Było w tym coś bardzo mistycznego. Byłam w kapsule, w macicy, w łonie kochającej matki. Może to wyobraźnia, bo nie miałam takiej matki, więc nie wiem, jak to jest, ale tak to wtedy czułam. Tak sobie myślę: bywa, że niekochani ludzie wpadają w objęcia lasu.
Spacer. Zima. W puszczy czuję ją inaczej. Inaczej, bo ten las mnie otula. Jest jakoś cieplej. Tak sobie myślę... Bywa, że niekochani ludzie wpadają w objęcia lasu. Wtulają twarze w sierść zwierząt. Odrzuceni przez ludzi. Odrzuceni przez swoje stado. Znajdują bliskich wśród drzew, wśród zwierząt. Wiele
razy płakałam w lesie, w deszczu (bo nie widać łez), na łące, nad rzeką. Płakałam, wtulając twarz w psią sierść. W dzieciństwie miałam takie drzewo, taką starą, ogromną, wypaloną od środka - jak ja - wierzbę nadrzeczną. Wdrapałam się kiedyś na nią, bo tam było gęsto od tych liści, małych, zielonych „noży". Było mi wygodnie na pokrzywionych ramionach tego drzewa.