Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński25
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Raye Wagner
4
5,9/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, literatura młodzieżowa
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,9/10średnia ocena książek autora
5 przeczytało książki autora
25 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Curse of the Sphinx Raye Wagner
4,0
Do przeczytania tej książki zachęciła mnie masa pozytywnych recenzji, obietnica opowieści będącej połączeniem serii "Lux" Jennifer L. Armentrout i "Percy'ego Jacksona" Ricka Riordana, a także fakt, że przez pewien czas autorka oferowała darmową wersję elektroniczną książki.
W (nie aż tak wielkim) skrócie:
Jest to historia dziewczyny, która choć przez większą część miesiąca wygląda jak zwykła siedemnastolatka, w rzeczywistości jest sfinksem, czyli mitologicznym potworem - połączeniem lwa, orła i człowieka. Ponieważ potwory są skrzętnie tropione oraz eliminowane przez półbogów, Hope (gdyż tak brzmi imię głównej bohaterki) całe swoje dotychczasowe życie spędza przenosząc się z miejsca w miejsce wraz ze swoją mamą. Wszystko zmienia się gdy pewnego dnia kobieta zostaje zabita, a dziewczyna musi zacząć radzić sobie sama.
Zapowiada się całkiem nieźle, prawda? Bardzo podobała mi się koncepcja tej książki. Po raz pierwszy spotkałam się z historią opowiedzianą nie z punktu widzenia bohatera, lecz potwora. Za sam pomysł przyznałabym autorce co najmniej 8 gwiazdek! Prolog był dla mnie zdecydowanie najbardziej interesującą częścią powieści i po przeczytaniu go byłam bardzo pozytywnie nastawiona, jednak spotkało mnie niemałe rozczarowanie.
Przede wszystkim, obietnica książki będącej "Percym Jacksonem dla młodzieży" nie została spełniona. Naprawdę starałam się doszukać jakichkolwiek podobieństw między tymi seriami, ale jedynym elementem łączącym je jest współistnienie świata współczesnego i starożytnego (mitologicznego). Ewentualnie mogłabym jeszcze dorzucić tu instytucje zwane konserwatoriami, które mają być czymś na kształt szkół przeznaczonych specyficznie dla półbogów, ale w tej książce nie dowiadujemy się o nich za wiele (z tego co wiem, w drugiej części ten temat został bardziej przybliżony)
Jednakże sam fakt skonstruowania świata, w którym mitologiczne postacie pojawiają się we współczesnych czasach nie czyni książki podobną do serii Riordana.
Podobieństw do serii "Lux" także zbyt wiele nie zauważyłam. W książce Jennifer L. Armentrout tym, co mnie urzekło, była silna chemia odczuwalna między parą głównych bohaterów. Niestety, troszkę mi tego w "Curse of the Sphinx" zabrakło. Muszę jednak z zadowoleniem przyznać, że przynajmniej nasza główna postać żeńska po poznaniu chłopaka zachowała się naturalnie - nie porzuciła dla niego żałoby, nie zakochała się w ciągu 5 sekund, nie odczułam tu tzw. "insta love", którego zawsze się obawiam czytając tego typu historie. Ich związek rozwijał się dość powoli i jest to zdecydowanie plusem.
Wprawdzie autorce udało się uniknąć natychmiastowej, biorącej się znikąd miłości, ale niestety zawarła w swojej powieści inny stereotypowy wątek - wredna dziewczyna ze szkoły, która nienawidzi głównej bohaterki od pierwszego spotkania bez wyraźnego, jasno określonego powodu. Miło by było tak dla odmiany przeczytać historię umiejscowioną w liceum, w której taka postać nie występuje, albo przynajmniej przedstawia dość sensowne argumenty uzasadniające jej niechęć.
Sama kreacja świata nie była doskonała. Dopiero po dłuższym czasie zorientowałam się, że ludzie są świadomi obecności starożytnych greckich bogów i stworzeń w ich codziennym życiu, gdyż na początku autorka opisuje lekcje mitologii w taki sposób, jakby jedynie nauczyciele wierzyli w ich istnienie. Znalazłam także kilka drobnych niedopowiedzeń w fabule, ale poza jedną nieścisłością dotyczącą Athana, czyli głównej postaci męskiej, nie były one bardzo zauważalne.
Pozytywnym aspektem tej książki jest na pewno główna bohaterka, Hope. Jej zachowania z reguły są dość rozsądne i naturalne, a przede wszystkim uzasadnione jej uczuciami - samotnością, strachem, gniewem, żalem. Podobał mi się sposób, w jaki została przedstawiona utrata matki, z którą dziewczyna była bardzo mocno związana. Nie był to jedynie rozdział, epizod, po którym Hope natychmiastowo się otrząsnęła, ale przez praktycznie całą książkę możemy obserwować, jak nastolatka próbuje się z tym pogodzić i ruszyć dalej ze swoim życiem.
Plusem jest również prosty język, dzięki któremu łatwo i przyjemnie się czyta. Podkreślę w tym momencie, że czytałam w języku angielskim.
Za bardzo ciekawy zabieg uważam wprowadzenie zagadek do tekstu - mimo że nie są zbyt trudne i nie jest ich za wiele, okazały się bardzo miłym urozmaiceniem. Książka miała jednak nieco zbyt wolne tempo jak na mój gust, po przeczytaniu mniej więcej 2/3 opowieść zaczęła mnie trochę nużyć, ponieważ autorka poświęciła sporo czasu na opisywanie codziennego życia Hope - jak je śniadania, chodzi do szkoły, wraca do domu, odrabia lekcje, spotyka się ze znajomymi, etc. Trochę żywszej akcji jednak było, sceny walki były dość realistyczne pod tym względem, że bohaterka nie była niepokonaną mistrzynią, ale mimo wszystko potrafiła się bronić.
Być może nieco za surowo oceniłam tę książkę. Miałam do niej dość wysokie oczekiwania, słyszałam o niej tyle świetnych opinii, że spodziewałam się czegoś naprawdę dobrego i być może to ją zgubiło. Prawdopodobnie zaważył na tym również fakt, że ostatnio czytałam sporo fantastyki, pełnej porządnej akcji i rozbudowanych światów, więc nic dziwnego, że młodzieżowy paranormal romance trochę mi się dłużył. Wydaje mi się, że gdybym przeczytała ją parę miesięcy temu, ocena byłaby nieco wyższa.
Mimo wszystko nie była to zła książka, chociaż raczej nie planuję sięgać po kolejne części z serii.
Black Crown Raye Wagner
7,0
Smutno, że to już koniec. W tych 3 tomach było wszystko co kocham w książkach, czyli humor, dobrze opisani bohaterowie, niezła historia (momentami przewidywalna, ale były też chwile zaskoczenia),wątek miłosny ;-) Śmiałam się, płakałam, chwilami byłam przerażona, serce nawet mocniej zabiło parę razy. Ach! Co to była za przygoda!