Pamięć to najbardziej bolesny wymiar człowieczeństwa.
Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jonathan Skariton
Źródło: http://www.jonathanskariton.com/
1
5,9/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://www.jonathanskariton.com/
5,9/10średnia ocena książek autora
27 przeczytało książki autora
50 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Historii nie piszą zwycięzcy, piszą ją pozbawieni zasad złodzieje patentów.
3 osoby to lubiąCzłowiek próbuje o kimś zapomnieć, a którejś nocy budzi się i rozumie, że wspomnienie tamtej osoby było z nim przez cały czas, czaiło się w ...
Człowiek próbuje o kimś zapomnieć, a którejś nocy budzi się i rozumie, że wspomnienie tamtej osoby było z nim przez cały czas, czaiło się w nogach łóżka, czuwało nad śpiącym, wałęsało się po sypialni jak duch.
2 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Przeklęty seans Jonathan Skariton
5,9
Kilka grudniowych dni w mrocznym Edynburgu. Mieście, z owego mroku dumnego i pielęgnującego go od wieków, czyniącego z niego atrakcję turystyczną. Zapracowało na ów mroczny wizerunek wiele postaci rzeczywiście żyjących, sławnych swą niesławą, okrucieństwem i morderczymi dokonaniami, oraz postacie fikcyjne. Nie będzie bowiem zaskoczeniem przypomnienie, że w Edynburgu umieścili akcje swych dzieł wielcy twórcy literatury, że przez karty spisane przez Shakespeare`a, Joyce`a, Poe i wielu innych, wielbiących tajemnice twórców, przewinęły się postacie wydobyte z najczarniejszych zakamarków szkockiej historii. Nie jest więc zaskoczeniem i to, że Jonathan Skariton, który studiował w Edynburgu, i którego polem zainteresowań jest eksperymentalna psychologia, postanowił wrócić myślami i tekstem do miasta, które dla "Przeklętego seansu" stanowi tło wprost wymarzone.
"Nawet w deszczowej szarudze - a może zwłaszcza wtedy - dusze miasta panoszyły się dumnie po ulicach, a nad dachami i wieżami czuć było obecność zjaw, których kroki niosły się echem po zaułkach i bramach." (str.197)
Bohater powieści, Aleks Whitman, poszukuje. I o tym jest ta powieść - o poszukiwaniu, któremu Aleks, swoimi działaniami, nadaje wielowymiarowości. Starych filmów, o których wielu mówi, że w ogóle nie istniały albo przepadły dziesiątki lat temu, szuka na zlecenie. Gadżetów związanych z historią kina, drobiazgów o wartości tyleż sentymentalnej co finansowej, szuka do prowadzonego z wiernym, gotowym wesprzeć go w każdej chwili i miejscu przyjacielem - Charliem, sklepiku, składziku i miejsca kultu dla najbardziej wnikliwych kinomanów, o wdzięcznej nazwie Krypta. Spokoju zaś szuka, by po dziesięciu latach pogodzić się z myślą, że jego zaginiona córeczka prawdopodobnie już nie wróci.
"Wiatr się wzmógł i smagał jego oblane potem czoło. To było takie proste - poszedł do Meadows z dzieckiem na rowerze, a wracał już tylko z rowerem." (str.38)
Jedno przeplata się z drugim, drugie napędza pierwsze, jeszcze inne, nowe poszukiwanie, daje zapomnienie i ulgę w bólu wynikłym z pozostałych.
Świat Aleksa, skupiony na drobnych oszustwach, wykorzystywaniu nieświadomości właścicieli czy naginaniu faktów, staje na głowie, gdy w trakcie poszukiwań filmu 'Seance Infernale' - uznanego za pierwszy w historii, budzącego zawiść tuzów na miarę Edisona i rodzącego niekończące się wojny patentowe - nagle okazuje się być zamieszany w kryminalną sprawę, jak najbardziej współczesną.
To, jak dane jest nam poznać Whitmana, tworzy z niego postać żywcem wyjętą z opowiadań Allana Edgara Poe, nawet jego fizjonomia odpowiada wyobrażeniu człowieka złamanego życiem. Zaś opis jego cech idealnie obrazuje mężczyznę wciąż upartego, dociekliwego i wykonującego swoje zadania do skutku, do celu, nawet gdy przeszkody mnożą się, odbierając mu zarobek, spokój i wiarę w, wydawać by się mogło, niepodważalny realizm. Zresztą i on sam skrywa niezwykłe pokłady tajemnic, o czym przekonujemy się choćby odwiedzając z nim Archiwum, potem zaś siedzibę Strażników Kadru. Tutaj muszę wspomnieć o jedynym zgrzycie, jaki odnotowałam. Otóż miałam wrażenie, że opis wprowadził mnie do Cmentarza Książek Ruiza Zafona. Czy to ja przypisałam już tamtemu miejscu prawo do podziemnych regałów i labiryntów ze skarbami księgarstwa? Czy jednak pomysł z "Przeklętego seansu" jest zbyt zbieżny z tamtym? W mojej głowie owo skojarzenie odezwało się bardzo nieprzyjemnym dźwiękiem, być może inni czytelnicy nawet tego nie odnotują, a wszystko co dostrzegą to piękny, poetycki język.
"Ukryte ścieżki gwałtownie skręcały i pięły się na kolejne poziomy, pokonując niebezpieczne przeszkody: niewidoczne na pierwszy rzut oka rozpadliny, ukryte zakręty i szczeliny ciemniejsze od czerni, gdzie kolejne zimy wgryzały się coraz głębiej w zapomniane przez słońce kamienie." (str.254)
Skoro wspominałam wcześniej o kryminalnym aspekcie, są oczywiście zbrodnie, zbieżne z przeszłymi, i przyznać trzeba drastyczne, niemal zapierające dech. Jest znakomicie namalowana postać walczącej o wyjaśnienie sprawy detektyw Georginy McBride, która nie zasłoniwszy swą wyrazistością głównego bohatera, i tak daje nam powód do kolejnego potwierdzenia tezy, że "siła jest kobietą".
Musi być także i czarny charakter. I nie zdradzę tutaj wielu tajemnic wspominając Elliota, bowiem autor prowadzi nas przez jego życie i niecne uczynki równolegle z poszukiwaniami policji i Aleksa, a nawet cofa się do źródeł jego chorego zachowania. Jakież było moje oszołomienie, gdy w momencie, gdy mordercy "w duszy grało" i układało się w przedziwną pieśń, ujrzałam na stronach książki nuty z dopisanymi do nich odpowiednio myślami! Trzeba przyznać panu Skaritonowi, że ma umysł niezwykle otwarty na eksperymenty, co więcej, owe eksperymenty przynoszą rewelacyjny skutek.
Sposób pokazania owej gmatwaniny wydarzeń jest dla mnie momentami niewiarygodny. Edynburg poznajemy niczym turysta, który trafia w ręce przewodnika niebywale zżytego z miastem, miłującego go i znającego historie, które nawet jego stałym mieszkańcom otwierają oczy ze zdumienia. Piękno i mroczność opisów wiedzie nas w niezwykłe rejony, także duszy, bo ciemność i tajemniczość znajdują zwykle bardzo wygodne siedlisko w naszej wyobraźni.
Ileż w tej opowieści podgatunków, ileż sposobów niepokojenia czytelnika. Od niemalże namacalnych opisów makabry, po wyśpiewane histerie. Od bólu ojca, którego nie można nie współodczuwać, po nadzieję większą od rozumu. Od thrillera w lekkiej wersji opowiadanej przy herbatce, po zaczerpnięte z fantastyki czy horroru sceny mrożące krew w żyłach. Są i szyfry, czy raczej łamigłówki, jak poprawia Charlie, które niezwykły wynalazca i wielbiciel ruchomych obrazków, Augustin Sekuler, zostawił dla ewentualnych poszukiwaczy swego dzieła jak i ciała (bo i ciało zaginęło - żywe lub martwe - w momencie utraty pierwszego filmu).
"W tym filmie było wszystko, krzyczało tylko o uwagę widza. Sekuler zadbał z pietyzmem o najdrobniejsze nawet szczegóły nagrania." (str.199)
Są ukryte klatki prekursora przekazu podświadomego, są dziewczynki o twarzach córki, są filmowe klatki-domina i listy wskazujące drogę do "gadających domów".
Nie sposób wymienić tutaj wszystkich wątków, dygresji, wszystkich zawiłości, dodatkowych śmietanek dodawanych do pisanych wyśmienitym językiem opisów (ukłon w stronę znakomitej pracy tłumacza). Dawno nie czytałam kryminału (thrillera?) o akcji tak wartkiej, wielotorowej, rozbudowanej i pełnej jednocześnie faktów i perełek fantazji. Dawno nie czytałam czegoś równie błyskotliwego, skrzącego się bystrym humorem i niezwykła inteligencją. To była czysta przyjemność, nie pozbawiona oczywiście drobnych, wspomnianych zgrzytów, ale komu się takowe nie zdarzają i kto będzie o nich po chwili pamiętał...
Polecam z niezwykłym przekonaniem.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.
Przeklęty seans Jonathan Skariton
5,9
Tematów starczyłoby na dwie dobre książki, a wyszła jedna przeciętna. Niestety żaden z wątków nie został należycie rozwinięty ani odpowiednio zakończony, a historię legendarnego filmowca, chociaż pełną potencjału, autor potraktował jako pretekst do napisania oklepanego thrillera o zwyrodniałym seryjnym zabójcy. Postaci ledwo zarysowane, dialogi drętwe... Ot, taki zapychacz czasu na długą i nudną podróż pociągiem.
I wreszcie - chociaż krew i przemoc w literaturze nie robią na mnie większego wrażenia - ten akurat "pomysł" na morderstwa wydał mi się po prostu niesmaczny. Odradzam osobom wrażliwym. I ostrzegam - pojawia się bardzo obrazowa, rozpisana bodaj na cztery strony, scena znęcania się nad zwierzęciem.