Mały Oświęcim. Dziecięcy obóz w Łodzi Błażej Torański 8,1
Tak zwana "trudna tematyka" nie jest mi obca i wręcz pochłaniam książki o takim charakterze. Każdy z nas wie, czym był obóz w Auschwitz, czyli w Oświęcimiu. Nazistowskim obiektem zagłady, w którym życie straciło tysiące osób...
Ale czy wiecie, że w Łodzi, przy ulicy Przemysłowej istniał obóz koncentracyjny do którego trafiały TYLKO dzieci? Miały one od 6 do 16 lat, pozbawione rodziców, którzy zginęli, albo byli podejrzewani o konspirację. Za karę ich pociechy trafiały pod "opiekę" okrutnych esesmanów sadystów, ale największy lęk wzbudzała w nich ONA.
Eugenia Pohl, młodziutka strażniczka, która ma na swoim sumieniu wiele dziecięcych żyć... Sprawowała nad nimi "opiekę", bijąc je, polewając zimną wodą, każąc stać na wielostopniowym mrozie, głodząc, czy torturując do śmierci. Gehenny ta trwała od grudnia 1942, do stycznia 1945 roku. Wiele z dzieci zmarło pod wpływem bicia, od szerzących się chorób, czy głodu.
Tylko za to, że były Polakami, że któryś chłopiec ukradł jabłko, albo handlował papierosami, bo pragnął przeżyć. Wspomnienia małych więźniów, a dziś staruszków są szokujące i bezcenne. Ukazują prawdę o okrucieństwie Niemców. Wielu z nich nie zostało potem osądzonych, a Pol po wojnie...pracowała długo z dziećmi😱
Niewątpliwym plusem są zdjęcia z obozu. Myślę, że ten temat powinien być szerzej omawiany⬆️