cytaty z książek autora "Władysław Stanisław Reymont"
Dla mądrych jest zawsze dobry czas.
A kiedyż będzie dla uczciwych?
Sza, panie Trawiński, oni mają niebo, po co im dobre czasy.
Ja nie będę robił, robił, robił! bo ja chcę żyć, żyć, żyć! Nie jestem bydlęciem pociągowym ani maszyną, jestem człowiekiem. Tylko głupiec chce pieniędzy i dla zrobienia milionów poświęca wszystko, życie i miłość, i prawdę, i filozofię, i wszystkie skarby człowieczeństwa, a gdy się już tak nasyci, że może pluć milionami, cóż wtedy?
Człowiek nie może żyć tylko dla siebie - nie wolno mu tego pod grozą własnego nieszczęścia.
Bieda łacniej przekuwa człowieka niźli kowal żelazo.
Kużden chłop to jak ten wieprzak, żeby nie wiem jak był nachlany, to do nowego koryta ryj wrazi...
- Straszne jest życie! (...)
- Nie, straszne są tylko nasze wymagania od niego, straszne są tylko nasze marzenia o pięknie, straszne są tylko nasze pożądania dobra i sprawiedliwości, bo nigdy się nie urzeczywistniają i nie pozwalają brać życia takim jakim ono jest. W tym leży źródło wszelkich cierpień.
Słowa lecą dalej niż chęci, a chęci niż możliwość.
Kocham cię! Kocham nie dlatego, żebyś i ty mnie kochał, żebym chciała przez to szczęścia, nie dlatego - ja cię kocham, kocham i nic więcej.
Jako ten ślepy kamień pod wodą głęboką żyjesz, człowieku... W ciemnicy, człowieku, orzesz żywota rolę i płacz zasiewasz, ten trud, ten ból... I w błocie tarzasz gwiezdną duszę, człowieku, w błocie...
(...) jak się sam człowiek nie przyłoży, to mu i Pan Jezus nie dołoży.
Niezależność mają tylko nędzarze, bo już nawet i miliarderzy są jej pozbawieni. Człowiek posiadający rubla jest już niewolnikiem tegoż rubla.
Człowiek z równą przyjemnością popisuje się złem jak i dobrem - byle miał uznanie
Nie ma ludzi złych i dobrych - są tylko głupi i mądrzy.
Zostawiała te lasy, co były cząstką jej duszy najdroższą, zostawiała góry, polanki, niebo czyste, to życie burzliwe, ale swobodne - te chwile samotności - przeszłość całą, pełną walk, burz, rozszaleń, zachwytów i marzeń... Zostawiała więcej, niż mogła zrozumieć na razie. Patrzyła z gorzką zawiścią na wszystko, że wszystko to zostanie - i myślała posępnie, że tak samo słońce będzie świecić nad tym drogim kawałkiem ziemi, tak samo lasy będą szumieć i wołać tysiącami głosów w noce burzliwe jesieni; wiosny iść będą, kwiaty kwitnąć - i ta pustka, to dobro jej, pełne melancholii, te noce księżycowe, zadumy lasów - wszystko to będzie... tylko ona odejść musi... tylko ją los wyrywa i rzuca daleko... i na zawsze...
Świnia, gdyby rozumowała o orle, dajmy na to, rozumowałaby podobnie; gdyby porównała swoje niechlujstwo, swój brudny chlew, swoją ordynarność barbarzyńską, swoją siłę głupią i brutalną, swój wstrętny, rechoczący głos, swój rozum sprowadzony tylko do najobfitszego nażerania się, gdyby to wszystko porównała z pięknościami orła, z jego żądzą swobody, z jego chęcią do podsłonecznych wzlotów, z jego dumą, miłością obszarów - znienawidziłaby go i pogardzała nim.
Nędza dzisiejszych ludzi pochodzi z oderwania się od przyrody i od Boga, z osamotnienia wewnętrznego.
Kto się mógł cały oddać jednej idei - niech się tym nie chwali, bo musiał mieć niewiele do oddania
- W gromadzie żyję, to i z gromadą trzymam! Chcecie ją wypędzić, wypędźta, checie ją posadzić na ołtarzu, posadźta! Zarówno wszystko mi jedno!
- Patrz pani i podziwiaj choćby wodę, starczy ci na długo. Przypatruj się gwiazdom, ptakom, żywiołom; śledź rozrost drzew, wsłuchaj się w wichry, pij wonie i barwy, a wszędzie znajdziesz cuda niesłychane, wiecznie trwające, doświadczysz rozkoszy niewypowiedzianych. Wystarczy ci to zupełnie za życie wśród ludzi. Nie patrz tylko okiem pospolitka; bo wtedy najpiękniejszy śpiew ptaków będzie krzykiem; najwspanialsze lasy - opałem; w zwierzętach zobaczysz tylko mięso na pokarm; w łąkach - siano; bo wtedy zamiast czuć, będziesz obrachowywać.
- Wszyscy są takimi.
- Jest niewielu, którzy z księgi przyrody czytają i biorą dla siebie pokarm żywota.
Nie dla psa kiełbasa, nie dla prosiąt miód.
(powiedzenie starej Dominikowej).
Chłop on jest jak i drugie, przysięgał, jak sięgał, a dostał, zaprzestał!
Nie ma takiego łajdaka, który by chwilami nie macał się po bokach, czy mu nie wyrastają skrzydła anioła.
Mnie się zdaje, że powinno się zawsze stać w szeregu jednym lub drugim i czegoś pragnąć, coś robić, pracować i kłaść cała duszę, i żyć z całą pasją...
My nie mamy nic do stracenia prócz honoru, a przecież tym towarem w Łodzi się nie operuje.
-Cóż chcesz, jak mu ruina zajrzała w oczy, to dał spokój etyce, zostawił ją na później. Bez etyki żyć można, a bez pieniędzy nie.
- Bucholc nie żyje! pan wie?... Miał fabryki, miał miliony, był całym hrabią i nie żyje! A ja nie mam nic i jeszcze na jutro mam protestowane weksle, ale ja żyję! Pan Bóg jest dobry, Pan Bóg jest bardzo dobry!
Głupi! nie wie, że naród, aby mógł żyć, rozwijać się i zwyciężać, musi być smagany batami nienawiści, musi być otoczony kołem szakalów gotowych go rozszarpać, a nie aniołami nucącymi hymny pokoju i miłości.
Co mnie obchodzi, że zdychają z głodu, niech zdychają. Zawsze jakaś część ludzi musi nic nie mieć. Mnie nikt nie dał ani grosza, wszystko musiałem sobie wyrwać, wyrobić, więc dlaczego ja mam dawać drugim, za co? Niech mi kto udowodni, że powinienem. Komu ja mam dawać? panom, którzy przehulali majątki, niech ich diabeł weźmie. Tu u was wszyscy chcą brać, a nikt robić nie chce. Mógł który z was tak jak ja przyjść do Łodzi, zabrać się do roboty, zrobiłby tak samo jak ja majątek. A dlaczego tak nie było? Bo wyście w tym czasie robili u nas rewolucję... Ho! ho! Donkiszoci!
Jako to bydlę, jarzmem przygięte do ziemi, żyjesz, człowieku, zabiegasz, turbujesz się, by dzień ten przeżyć, a nie pomyślisz nawet, co się okólnie dzieje, jakie to kadzielne zapachy wioną światem, od jakich świętych ołtarzy idą głosy, jakie utajone cuda są wszędy!...