George, a raczej Melissa, to niesamowicie ciepła i przyjemna książka, którą czyta się szybko i z ciekawością. Osobiście bardzo wciągnęłam się w historie bohaterki i byłam dumna z jej każdego osiągnięcia. Od pierwszej strony do samego końca trzymałam za nią kciuki, licząc na to, że w końcu będzie mogła być sobą.
Książka w delikatny sposób porusza trudny, lecz niesamowicie aktualny temat narzucanych nam przez społeczeństwo roli przez pryzmat płci oraz transpłciowości wśród najmłodszych. Poruszone zagadnienia zarówno transpłciowości, jak i tranzycji są przedstawione na podstawowym poziomie, bez zbędnego w tym przypadku zagłębienia się w szczegóły — w końcu bohaterami historii są dzieci.
Na szczególną uwagę zasługuje postać przyjaciółki Melissy Kelly, która od samego początku okazuje bohaterce zrozumienie, bezwarunkowe wsparcie i pomoc. Taką postawą powinien się wykazywać każdy, szczególnie dorośli, którzy często bagatelizują temat lub nie potrafią zaakceptować transpłciowości dziecka. Życzę każdemu z osobna, żeby w waszym życiu obecna była chociaż jedna Kelly.
Książka porusza niezwykle istotne tematy w przystępny i życiowy sposób. Nadaje się zarówno dla młodszych czytelników, ale według mnie również dla rodziców, szczególnie tych którzy mają dzieci takie jak Melissa i nie do końca rozumieją zjawisko transpłciowości - w czym nie ma przecież nic złego, najważniejsza jest otwarta głowa i dobre chęci. W idealnym świecie byłaby to lektura obowiązkowa, a nie jedna z pięciu najczęściej zakazywanych książek w latach 2010 - 2020:( Na plus, oprócz tematyki i sposób w jaki została przedstawiona, zasługują prosty język, wyraziste postacie, humor i "schludnie" skonstruowana fabuła. Czyta się szybko, można nawet przeczytać całą na raz. Polecam też przeczytać kolejną książkę tej osoby autorskiej, gdzie powracają bohaterowie "Melissy", na razie niestety jedynie w oryginale:(