cytaty z książek autora "Andrzej Sosnowski"
Bezużyteczność najciekawszych sztuk zawsze wydawała mi się ich naturalnie bezcenną stroną (s. 191).
W moich włosach nie ma schronienia dla ciem,
ćmo, moje włosy to piekło, ryzykowna przystań,
czarna matnia, Meduza, hańczańska rosiczka.
Teraz patrz. To hienady. Miej ostatnie słowo.
[„Wiersz dla czytelnika”].
Dzisiaj przestraszyłem się dymu z papierosa, który nagle wrócił odbity od ściany i wypłynął nad moim ramieniem jak szybki cień dłoni. (XXXII)
Ale plotka i pożądliwa czułość to już ostatnie instancje dziania się czegokolwiek w tamtym lekko przymierającym świecie, a właściwie nawet nie instancje, lecz mikroskopijne inwestycje nadziei w możliwość pchnięcia rzeczy na jakiś niebezpieczny tor, na którym słowo dalej mogłoby zapierać dech w piersiach, jak faworyzowany rydwan wychodzący na ostatnią prostą.
Zjeżdżaliśmy na sankach po dachu katedry, / był dobry gotyk, pierwszorzędna szreń, / i blask dalekich dzwonów jak spadochron. [Małe degustacje]
i byliśmy szczęśliwi o zmierzchu pod niebem czerwonym jak twarz proboszcza w Zaduszki, kiedy szare koty przynosiły nam cykady w kształcie radzieckich czołgów
.
Żółta jest róża którą pani dostaje dwa razy
I czarna sukienka w której wychodzi na bal
Jednak trochę spóźniona? Są jeszcze inne obrazy
Które tutaj pominę bo hurt hurt detal detal
W witrynach magazynów i cicho strzela metal
Blaszek na bruku gdy ulicami przez życie
Wracam postawić sprawę lekko i niesamowicie
W zakątku jakiegoś parku i na salwy śmiechu
En trois: żółć czerń i park o świcie
A wygra ten kto pierwszy nie złapie oddechu
.
Powiedziałbym, że największy problem związany z tak wybitnymi i przystępnymi postaciami [Herbert i Miłosz] to jest nie tyle ich pisanie, ile sposób recyklingu, jaki ich dotknął i sponiewierał. Nieszczęście polega na tym, że rzecz podlega rozmaitym katachretycznym zniekształceniom w odbiorze i zaczyna w pewnej chwili śmieszyć lub irytować (s. 166).
I słowa są konwencją, słowa jak złote kwiaty
piaskownicy wyrosłe na krawędziach świata
lub kubki rzeźbione w złocie, wypełnione nieznanym napojem.
Świat się w nich przegląda bez skazy.
[„Wiersz dla Becky Lublinsky”].
Przez calutką noc studiowałem aktualną mapę nieba
pogrążony w rojeniach o mojej kosmicznej dezercji
z kolczykiem łzy w sercu i teologicznym uśmiechem.
Uchwalone, Panie. Folder firmamentu. Serwer
z papierosami. I coś nieziemskiego
na otwarcie oczu, ciemnych jak dżety gwiazd.
[„Białe szaleństwo”].
Codziennie świat spada z leukadyjskiej skały,
sformatowane dni idą pod nowy zapis,
pracują głowice, kasują i nagrywają,
czasem piasek ocali strzęp zapisu i poda
dalej jako cytat, lekcję, algorytm,
ściągawkę, kawał, hasło w grze w głuchy telefon –
tak się obraca świat w nierzeczywistość,
sztuka zwycięża.
[„Wiersz dla Becky Lublinsky”].
Wszystko to cytat, obłok ludzkiej mowy,
słowa, co padły i myśli zwietrzałe,
lustrzany obraz nieszczęsnego świata
w lotnych chmurach: wieczna spekulacja” [!].
[„Esej o chmurach”].
Wszystko to cytat, obłok ludzkiej mowy,
słowa, co padły i myśli zwietrzałe,
lustrzany obraz nieszczęsnego świata
w lotnych chmurach: wieczna spekulacja.
[„Esej o chmurach”].