cytaty z książek autora "Kathleen Glasgow"
Tak właśnie łamią się serca. Kiedy wierzy się w obietnice.
Nie ma nikogo, kto wiedziałby, co robić. To wielkie kłamstwo szkoły średniej, że wszyscy poza tobą wiedzą jak żyć.
Będę robiła wszystko,
Bo nie jestem gotowa powiedzieć "Koniec".
Bo nie chcę umrzeć
Z płonącym w sercu pytaniem:
Czy starałam się wystarczająco mocno żyć
W służbie poetów i świętych,
Którzy proszą nas,
Byśmy żyli z całego serca,
Którzy proszą, byśmy wierzyli w niemożliwe,
Którzy proszą, byśmy nie przestali kochać gwiazd,
Którzy proszą, byśmy nigdy nie przestawali pisać naszej historii.
Casper nie lubi, kiedy podczas terapii grupowej używamy słów: "ciąć się, przypalać, dźgać". Tłumaczy, że nieważne, co ktoś robi czy jak to robi. Możesz chlać, ciąć się, brać metę, wciągać kokę, przypalać się, dźgać, chlastać, wyrywać rzęsy, rżnąć się, aż do krwi, ale zawsze chodzi o to samo: samookaleczenie. Tłumaczy, że kiedy ktoś Cię zranił czy sprawił, że czujesz się zła, bezwartościowa, brudna, zamiast racjonalnie dojść do wniosku, że ten ktoś jest palantem czy psycholem i należałoby go zastrzelić bądź powiesić, trzymać się od niego z daleka, to internalizujesz krzywdę, zaczynasz obwiniać siebie i wymierzać sobie karę.
Uważałam za fascynujące, ze niektórzy po prostu idą na żywioł, biorą się do tego, co kochają, ponieważ to ich pochłania. Zdawali się nie dbać o to, czy są dobrzy, czy nie. Liczyło się, że to robią.
Rodzice są popieprzeni. Oni nigdy nie widzą, jakie są ich dzieciaki naprawdę. Jak tylko dzieciak zrobi coś inaczej, to zaraz mówią mu, że źle. Mają raczej pogląd jakie ich dziecko powinno być, a nie jakie jest.
Ludzie mają tyle sekretów. Nigdy nie są tym, czym się wydają.
Chcę po prostu powiedzieć, Emory, że nie możesz się się poddawać. Takie jest życie. To podstawa. Składa się z walki i z zabawy. Czasami masz jedno, ale nie masz drugiego.
Pewno nie można się pozbyć tego, kim się kiedyś było. Przykleja się to do człowieka na zawsze.
Czuję się wybrakowana. Nie wiem, gdzie są wszystkie części mnie i jak je ułożyć, jak sprawić, by utworzyły całość i czy w ogóle potrafię to zrobić.
Moje ciało jest jak naelektryzowane tęsknotą, przerażeniem i ostatecznością. Tylko w ten sposób mogę to opisać. Mam w sobie mrok i czuję, że coś mnie ciągnie, a ja nie mam już ochoty się opierać.
Chyba każdego człowieka spotyka coś podobnego, kiedy zdarza się rzecz tak wielkiej wagi, punkt zwrotny, który rozbija wszystko, czym jesteś, w drobny mak. Wówczas trzeba się zatrzymać. Długo zbiera się te wszystkie kawałeczki. A trwa to tak długo dlatego, że nie da się ich ułożyć tak jak wcześniej, ale trzeba od nowa, w inny sposób, niekoniecznie lepszy. W sposób, z którym potrafi się żyć do chwili, kiedy wie się na pewno, że ten fragment powinien trafić tam, a ten tu.
Jak daleko można się posunąć, zanim nastąpi katastrofa? Czy rozpoznasz ten moment, zanim wszystko zacznie iść bardzo, bardzo źle?
W wychodzeniu z narkomanii nie ma żadnych konkretów, Emory.
Wszystkie zasady dotyczące śmierci i umierania: “Żyj dalej”. “Bądź silna”. “Bądź dzielna”. “Czas leczy rany”. “Nie sprawiaj przykrości innym”. Nigdy nie poznam ich wszystkich.
Chciałabym się dowiedzieć, jak to jest, czuć się komfortowo w powietrzu, które cię otacza.
Potrzebuję ulgi, muszę zranić samą siebie mocniej, niż może zranić mnie świat, wtedy znajdę ukojenie.
Wiem, że ze wszystkich ludzi, których tu dotąd poznałam, on najlepiej potrafi zrozumieć, co to znaczy spierdolić sobie życie, zagubić się.
Świat i tak sprawia ból. Po co go dodatkowo szukać?
Wiem, co to znaczy czuć się pustym, ale zarazem pełnym, tyle że pełnym piekła.
- Gdzieś w tym wielkim, starym świecie jest ktoś bardzo cichy i wiesz co?
- Co?
- Spotkasz go i on będzie kochał każde słowo padające z twoich ust.
Nie możesz odkładać swojego życia na później, dla kogokolwiek. Czasami po prostu trzeba zrobić to, co trzeba zrobić, żeby być szczęśliwym. Bo jeśli ty sama nie jesteś, powiedzmy, silna, to jak mogłabyś pomóc komuś innemu.
Evan powtarzał, że nie powinniśmy się bać tego, co ukryte, ale tego, co wyraźnie widzimy przed sobą.
Można zmienić swoje życie, jeśli tylko się chce.
Godzinę temu na placu zabaw szkoły Thunder Park Elementary całowałam Kaia Hendersona i jego usta miały słodki smak dzięki ciasteczkom, które razem jedliśmy,
Godzinę temu mój pierwszy pocałunek był pluszowy, zgodnie z zapowiedzią Cake.
Teraz to wszystko przepadło, odebrano mi każdą słodką, pluszową sekundę. Puff.
Bardzo dużo myślałam o tym przez ostatnie pół roku. O tym, że mówimy "świetnie", choć wcale świetnie nie jest. Że używamy go, aby zaakceptować sytuację, z którą nie potrafimy się zmierzyć. "Jest świetnie. A tak naprawdę w naszej głowie wyświetla się wielki napis zakreślony niezmywalnym markerem: "Pomocy".