cytaty z książek autora "Marcin Ziętkiewicz"
Tylko dzięki uporowi wyobraźni można zobaczyć świat, którego już dawno nie ma.
Czas prywatny wydaje się przypominać koło. To co organizuje jego rytm – zwłaszcza przy wspominaniu czasów dzieciństwa – to pory roku. Zima 1978 jest bliższa zimie 1982, a wiosna tegoż roku bliższa wiośnie o kilka lat później. Prawo pamięci zamknięte jest w cyklu powtarzających się sekwencji i – nawet jeśli to złudzenie – to uchyla się przemijaniu.
Czasem linearnym rządzą rozum, chłodna logika i nieubłagalne następstwo faktów. To królestwo historyków generałów i propagandzistów, którzy z kawałków starych misek, dokumentów, butów, grzebieni, pistoletów i łusek stwarzają prawdę. Czasem cyklicznym niepodzielnie władają zaś emocje. W tym państwie rządzą naiwni wrażliwcy, którzy przekonują, że co raz zobaczone, trwa w pamięci na zawsze. Nawet wtedy, kiedy w żaden sposób nie można sprawdzić dat.
Mapy kreślone własnymi nogami na stałe zapisują się w pamięci ciała. Nie można ich zmienić czy narysować na nowo, jak map z niebieskiego atlasu. Są prawzorem świata, nienaruszalnym spadkiem po dziecięcych podróżach, nawet jeśli promień tych podróży jest bardzo niewielki.
W ciele mamy zatem te wszystkie ścieżki, w krwiobiegu drzewa, na które się wspinaliśmy, w płucach boiska do piłki nożnej, w ślinie żółte granulki glukozy, w nozdrzach róże, akacje i drewniany kościół, w oczach wielkie piersi nagiej pacjentki z Trójki. Choć wszystko pokryte warstwą nieprzenikalnego kurzu wydaje się zupełnie niedostępne, co jakiś czas objawia się niespodziewanie i podpowiada, że nie można wyjść poza granice tego świata, tak jakby w dzieciństwie pamięć zaciągała niespłacalny dług.
Chronologiczna pamięć nie jest moją mocną stroną. Chronologiczna pamięć nie jest chyba mocną stroną nikogo, kto próbuje zobaczyć siebie w starych oknach, w dawnym domu, w przeszłości. Lata plączą się, fakty zlewają i mylą, a człowiek stoi przygnieciony prostym pytaniem: kiedy to było?
Pamięć rządzi się swoimi prawami. Jedne rzeczy pamiętamy krócej, inne dłużej, a jeszcze inne – przez całe życie.
To, co wtedy dla nas było perspektywą kosmicznie odległą, dzisiaj jest zaledwie chwilą. Wspomnienie skraca czas, wyobrażenie przyszłości go wydłuża, mimo że od roku 1984 do 2022 minęło tyle samo dni, ile od roku 2022 do 1984. Mierzenie czasu, jak widać, bywa zajęciem ryzykownym.
Model czasu, który przypomina prowadzącą w nieskończoność linię, powstał wyłącznie na użytek publiczny. Ludzie musieli przecież porządkować fakty, w których nie brali udziału.
To dość niepojęte, jaką moc mają nad nami obrazy ujrzane w dzieciństwie.
W prawdziwym życiu, w przeciwieństwie do mitów, nie ma „wiecznego teraz”. To, co wyłuskujemy z pamięci, jest zawsze spóźnione i nadgryzione zębem uciekającego czasu. Pewnie dlatego większość opowieści o przeszłości zaczyna się słodko, a kończy gorzko, jakby w samej materii wspomnień tkwiła trucizna, która je psuje.
Żyjemy przecież w wielu światach, jesteśmy wieloma historiami. Przypominamy kalejdoskop, w którym obrazy zmieniają się w zależności od ułożenia. Niewiele trzeba, żeby nasza pamięć, zupełnie nieradząca sobie z płaceniem rachunków na czas, przywołała nieistotny obraz zobaczony kilkadziesiąt lat temu i pozwoliła nam w nim choć na chwilę zamieszkać.
Nic tu się nie zgadza, zawodzi nawet matematyka. Chociaż czas wyznaczają nam najbardziej precyzyjne urządzenia, przyszłość jest zawsze bardziej odległa od przeszłości. Z trudem przychodzi nam wyobrażenie sobie tego, co będziemy robić za miesiąc, z łatwością odtwarzamy to, co robiliśmy kilkanaście lat temu. Czas zatem materializuje się tylko w postaci wspomnień i tylko pamięć potrafi go niezdarnie uchwycić.
Dzieci powtarzają krwawe historie dorosłych. Wojna wrasta w wyobraźnię i dzieli ludzi na dobrych i złych. Idealnie definiuje wroga, z którym walczy się przez zaczną część życia. Fakty nie mają żadnego znaczenia: historia płynie w łodzi emocji i głęboko wnika w podświadomość.