Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać193
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Kevan Atteberry
Źródło: www.kevanatteberry.com
1
8,4/10
Pisze książki: literatura dziecięca
Pisze i ilustruje książki dla dzieci. Mieszka w północno-zachodniej części Stanów Zjednoczonych Ameryki, nieopodal ciemnego, gęstego lasu, gdzie opowieści kryją się niemal za każdym drzewem. Uwielbia kruki, kolor fioletowy oraz ciasto z kremem bananowym. Jego debiut jako autora i jednocześnie ilustratora to „Króliczki!!!”. Kevana możesz odwiedzić w Internecie, na stronie: www.kevanatteberry.com.http://www.kevanatteberry.com
8,4/10średnia ocena książek autora
21 przeczytało książki autora
7 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Króliczki!!! Kevan Atteberry
8,4
Wyobraźcie sobie opowieść o brzydkim stworku z rogami, ogonem, zębami. Boicie się? A teraz spójrzcie na tego stworka i zobaczcie jaki on ma stosunek do otoczenia. Wita się z krzaczkiem, chmurkami, drzewem, motylkiem. Jest radosny i niczego ani nikogo nie krzywdzi. Na widok puchatych króliczków nie może opanować radości. One jednak oceniają go po pozorach: brzydki, straszny, a więc groźny. Uciekają, chowają się. Nasz stworek pozostaje sam. Próbuje ich szukać puchatych zwierząt, ale nie może ich znaleźć. Jest mu smutno. Otoczenie nie sprawia mu już takiej radości. Dopiero powtórne zobaczenie króliczków ożywia go, ale tylko do momentu, kiedy one znowu się chowają, znowu pozostaje sam. Do smutnego, siedzącego na kłodzie stworka podchodzą króliczki, które obserwowały go z ukrycia i nabrały odwagi. Mogą wspólnie bawić się, cieszyć, biegać, skakać, przytulać, a wszystko do czasu, kiedy stworek zauważa ptaszki, na które reaguje równie radośnie jak na króliczki.
„Króliczki” Kevane Atteberry’ego to piękna, prosta, ilustrowana opowieść o sympatii, oswajaniu. W stworku możemy dostrzec nasze pociechy, które czasami reagując zbyt entuzjastycznie straszą zwierzęta. Z drugiej strony to piękna opowieść o uprzedzeniach. Niesympatycznie wyglądający bohater odstrasza otoczenie. Mimo jego przyjacielskiego nastawienia, dobroci, chęci poznania jego relacje nie są udane. Króliczki uciekają w popłochu, obserwują go z ukrycia. Dłuższa obserwacja przekonuje ich, że warto go poznać. „Króliczki” to pewnego rodzaju komiks dla najmłodszych. Komiks uczący je, że trzeba być wobec otoczenia delikatnym i jednocześnie nie ulegać pierwszemu wrażeniu. To też opowieść o naszych bzikach. Spokojny potworek cieszący się wszystkim, co napotka popada w wielki entuzjazm na widok ukochanych, puchatych, miłych, kolorowych króliczków.
Jeśli chodzi o stronę graficzną mamy tu do czynienia z piękną prostotą. Kiedy zobaczyłam książkę wiedziałam, że stanie się ulubioną lekturą córki. I nie myliłam się. Zębiasty stworek sprawia, że z jednej strony możemy się go lekko bać, ale jest zbyt sympatyczny, przez co oswajamy strach. Do tego radosne, skaczące, kolorowe króliczki od których nie można oderwać wzroku. Dzieci zostają tu wprowadzone w świat emocji bohaterów: radość, przerażenie, smutek. Dzięki prostym ilustracjom łatwo im rozpoznać te uczucia bohaterów. Niewielka ilość tekstu i przewaga ilustracji sprawiają, że młodzi czytelnicy chętnie zaglądają do książki, czytają ją, poznają pierwsze litery. Skupienie się na stronie graficznej sprawia, że nasze pociechy mogą wchodzić w świat przygód bohaterów także bez naszej pomocy. Zmieniająca się na poszczególnych stronach czcionka sprawia, że dziecko zaczyna zwracać uwagę na litery.
Strony są śliskie, pięknie ilustrowane, bardzo dobrze zszyte i oprawione w solidną oprawę, dzięki czemu książka jest solidna, estetyczna. Minimalizm kolorów i kształtów sprawia, że dzieci doskonale koncentrują się na opowieści, pokazują kolory króliczków.
Książkę polecam wszystkim przedszkolakom. Będzie ona dla nich interesującą i wieloznaczną opowieścią, którą rodzice mogą w różny sposób wykorzystać w celach edukacyjnych.
Króliczki!!! Kevan Atteberry
8,4
Im dłużej prowadzimy tego bloga, im więcej czytamy książek dla dzieciaczków, tym bardziej upewniamy się w przekonaniu, że jednak nie zawsze w książkach najważniejsza jest treść. Wiem, że trudno w to uwierzyć i właśnie narażamy się na krytykę co niektórych rodziców, ale prawdą jest, że często nie potrzeba w książce wiele tekstu by stał się w oczach naszych dzieci wielkim hitem! Wystarczy świetny pomysł, oraz odpowiednia oprawa i gotowe! Dziś postaramy się Was do tego przekonać.
Pokażemy Wam bowiem książeczkę, za którą nasze najmłodsze pociechy po prostu przepadają. Nikt by nawet nie przypuszczał, że jedna niepozorna lektura wprawi w zachwyt dwójkę maluchów do tego stopnia, że najchętniej te dwa bobasy nawet by z nią spały. Tym bardziej, że wewnątrz jest dosłownie 50 słów! Tak, kochani. Poświęciłyśmy się i przeliczyłyśmy. Jest ich nie mniej ni więcej - równo pięćdziesiąt. A wśród nich prawie połowa to dokładnie ten sam wyraz. A mianowicie - króliczki. Cóż więc takiego nadzwyczajnego jest w tej książce, że tak szybko nasze dzieciaczki się w niej zakochały? No własnie... to dopiero jest zagadka...
Ale zdaje się, że my już ją nieco rozszyfrowałyśmy. I wydaje nam się, że odkryłyśmy czar tego krótkiego opowiadania. Najważniejsze jest w tej książce nie to co jest w niej napisane, lecz jaką opowiada historię. A choć w tej lekturze słów jest tak niewiele to i tak dostarcza nam ona cały wachlarz ogromnych emocji! Patrząc na skupione twarze naszych bączków widzimy, że sporo się tu dzieje. Najpierw jest wielkie oczekiwanie, potem euforia, następnie zdumienie i smutek. Potem znów chwila napięcia... zaskoczenie i radość, która po chwili zamienia się we współczucie. I tak do końca książeczki. Widzicie? Tylko 50 złów, a wszystko dzieje się w takim tempie jak w najlepszym filmie akcji!
Bo książeczka, którą Wam dziś z ogromną przyjemnością chcemy polecić to opowiadanie o pewnym przesympatycznym stworku. Trudno powiedzieć kim on w zasadzie jest, bo nie ma w tej lekturze żadnego wyjaśnienia na ten temat, ale na szczęście nie to tu jest najważniejsze. Najistotniejszą rzeczą w tym opowiadaniu jest to, że nasz główny bohater podczas spacerku po lesie dostrzega w oddali coś co bardzo, ale to bardzo lubi. Są to oczywiście nasze tytułowe króliczki. Kolorowe, puszyste i słodkie stworzonka, na widok których od razu wszystkim poprawia się humor. Jednak jak wiemy, zwierzątka te są nie tylko słodkie, ale i bardzo płochliwe, wiec widząc naszego stworka, natychmiast się ukrywają. I tak nasz bohater snuje się dalej po lesie w poszukiwaniu swoich ulubieńców. I jak myślicie, znajdzie je? Od nas na pewnie się tego nie dowiecie. Możemy jedynie zdradzić, że zakończenie tej historii będzie dla was sporą niespodzianką ;)
Teraz już wiecie skąd te emocje u naszych brzdąców? No jasne! Bo choć autorka tej historii nie używa tu jakiś długich sformułowań, nie próbuje nawet opisywać nam dokładnie co dzieje się podczas spacerku naszego stworka to i tak potrafi wzbudzić swoim opowiadaniem wielkie zainteresowanie. Kevan Atteberry wykorzystała ilustracje oraz krótkie, niekiedy bardzo króciuteńkie zdania, a efekt jaki osiągnęła jest niesamowity. Wystarczyło jedynie oddać emocje jakie targają stworkiem, gdy tak wędruje po lesie i już mamy idealną lekturę dla naszych brzdąców. Powiemy Wam, że dla nas to ogromne zaskoczenie. Nie przypuszczałyśmy nawet, że będzie taki szał.
Oczywiście książka ta jest bardzo ładna. Jest całkiem spora, a ilustracje wewnątrz są ogromne. Zajmują zazwyczaj całą stronę, choć zdarzają się i takie momenty kiedy ilustracja ujęta jest na dwóch sąsiadujących ze sobą stronach. A gdy autorka decyduje się na mniejszy obrazek, umieszcza je ciasno obok siebie, w taki sposób, że i tak cała strona książki jest nimi wypełniona. To wygląda troszkę jak komiks dla maluszków z dużymi scenkami i niewielką ilością tekstu. Fajny pomysł. Naprawdę jesteśmy pod wrażeniem. I cieszymy się ogromnie, że mamy tą książeczkę w naszej kolekcji.
Literatura dla dzieciaczków potrafi zaskoczyć. Miałyśmy okazję nie raz się o tym przekonać. Na szczęście są to miłe niespodzianki, które sprawiają, że z jeszcze większym zaangażowaniem i radością prowadzimy tą naszą skromną stronkę. Uwielbiamy książki, a w szczególności właśnie te dla naszych najmłodszych czytelników. I cieszymy się, że oferty dla nich przepełnione są tak wieloma, ciekawymi i nietypowymi pozycjami. Czasem słyszymy, że jakieś dziecko nie lubi książek i naprawdę trudno jest nam w to uwierzyć. Przecież jeśli nie ta, to inna. Jest ich tak wiele i opowiadają one tak różnorodne historie, że po porostu nie możliwością jest, by nie znaleźć wśród nich czegoś odpowiedniego dla każdego malca!
U nas takich problemów nie ma. Alicja pochłania książki w mgnieniu oka. Nikodem trochę się broni przed czytaniem, ale swojej biblioteczki nie da ruszyć za nic w świecie. Natalka ma swoje ulubione lektury, bez których nie może się obejść, a najmłodszy Dominik nie wyobraża sobie dnia bez książek. Każde dziecko odnosi się do tego tematu w inny sposób, ale w życiu każdego z tych brzdąców książki są zawsze obecne. I myślimy, że już zawsze tak zostanie. Bo mając do dyspozycji tak ogromny wybór nie sposób się z nimi nudzić. Tak więc nie ograniczajcie się do jednego tematu. Eksperymentujcie, bawcie się literaturą. A na pewno nie raz dostrzeżecie na rynku coś, co Was zaskoczy i stanie się hitem w mgnieniu oka. U nas tak właśnie było z tą nie dużą książeczką. Wszyscy ją uwielbiamy. I gorąco ją Wam polecamy :P