Za wcześnie Joanna Barnard 5,3
ocenił(a) na 67 lata temu "Pamiętniki najwięcej mówią przez to, co pomijają".
Motyw romansu nauczyciela z uczennicą przewija się w powieściach od niepamiętnych czasów; nie jest zatem nowością temat literackiego debiutu pani Joanny Barnard. Temat, którego reklama na tylnej okładce książki zachęca bardziej słowami, iż to thriller na miarę Zaginionej dziewczyny, porywający i prowokujący - głęboko zapadający w pamięć. Zachęcona, zaciekawiona, chciałam dowiedzieć się więcej.
Henry Morgan jest charyzmatycznym nauczycielem, uwielbianym zwłaszcza przez swoje młode uczennice. Ściślej mówiąc, głównie te czternastoletnie, bo tylko w takich Henry widzi "coś więcej". Ten sam schemat działania; zrozumienie, wrażliwość, pomoc, budowanie wiary w siebie, bo dziwnym trafem obiektami jego zapędów zawsze są dziewczęta nieśmiałe, skryte, typowe szare myszy, zakompleksione pod każdym względem. Szczerze zainteresowany nimi nauczyciel, chcący pomóc, interesujący się ich problemami, współczujący, budzi zaufanie oraz bardziej angażujące uczucia. Oczywiście pod pozorami współpracy Henry nie odrzuca szczenięcych zalotów, coraz bardziej umiejętnie tworząc krąg swoich "zainteresowań". Można by rzec, iż manipulację ten człowiek opanował do perfekcji; niedoświadczone młode istoty nie widzą zagrożeń płynących ze strony ich mentora, a ten, mający życiową przewagę, bardzo dobrze to wykorzystuje. Naiwność, ślepa wiara w to, iż pan Morgan jest wspaniałym, bezinteresownym człowiekiem stanowią równię pochyłą. Doskonale o tym przekonuje się główna bohaterka powieści, Fiona Palmer.
Fiona jest dorosłą już, dojrzałą, zamężną kobietą, mającą swoje życie i swoją rutynową codzienność. Do czasu. W chwili, gdy całkiem przypadkiem spotyka ponownie swojego nauczyciela sprzed lat, wspomnienia wracają. Podobnie jak dzika fascynacja, od której nie sposób się uwolnić... Fiona bez namysłu wdaje się w ponowny romans z Henrym, stawiając na szali to, co do tej pory żmudnie budowała, próbując zwalczyć myśli z przeszłości. Okazuje się jednak, iż to wcale nie jest takie łatwe, a ból złamanego nastoletniego serca może okazać się druzgoczący.
"Kiedy raz poważnie zaryzykujesz - swoje życie, szczęście - inne ryzykowne kwestie wydają się bez znaczenia. Czujesz się bardziej pełna życia, właściwie niezwyciężona, choć wiesz, że w każdej chwili wszystko może runąć, co sprawia, że masz poczucie balansowania na krawędzi. Bezbronności. To uzależniający rodzaj balansowania".
Ciąg wydarzeń prowadzi nas przez przeszłość Fiony, mieszając się z teraźniejszością, oraz myślami o przyszłości; o całym swoim życiu opowiada nam sama główna bohaterka w formie pamiętnikowych wspomnień. Momentami przez to właśnie nie mogłam przebrnąć; zaburzona chronologia, mieszająca związek Fiony i Henry'ego w czasach jej młodości i ponownie teraz, gdy już kobieta jest doświadczoną przez życie osobą, mającą pełną (czy rzeczywiście?) kontrolę nad decyzjami, które podejmuje. Każde słowo Fiony jest skierowane do Morgana, z nadzieją, iż przeczyta jej książkę, w której dokładnie opisane zostaje to, co działo się między nimi w każdym etapie tej znajomości. Wkradał się chaos, nad którym nie zawsze umiałam zapanować, przez co książkę odkładałam, by po jakimś czasie ponownie do niej powrócić, gdyż temat sam w sobie ogromnie mnie intrygował. Historia się dłużyła; dopiero finalne karty powieści odkryły jej meritum - ogrom zniszczeń przede wszystkim psychicznych, jakie zostawia po sobie tak toksyczna i niezdrowa relacja. Jak okrutnym trzeba być człowiekiem, by myśleć, iż ma się władzę nad życiem drugiej osoby? Że można panować nad jej umysłem, manipulować jej emocjami, bezwzględnie niszczyć to, co budowała latami? Jak potężna jest moc manipulacji?
Momentami miałam wrażenie, że książka, podobnie jak Fiona - jest za bardzo rozchwiana emocjonalnie; kompletnie nie umiałam się utożsamić z główną bohaterką, nie rozumiałam jej toku myślenia, nawet pod koniec, gdy skrywane tajemnice w końcu ujrzały światło dzienne. Czas czytania powieści niezmiernie mi się dłużył; na pewno nie zapadnie mi ona w pamięć na długo. Jednak polecam tym, którzy lubią podobne klimaty. Na finał czeka się długo, ale wiem, że są osoby, które po prostu przepadają za takimi leniwymi wrażeniami, wolno płynącymi do mety. Po prostu sami ją ocenicie.
Zapraszam: www.wirtualnaksiazka.blogspot.com