Najnowsze artykuły
Artykuły
George R.R. Martin, John Grisham, George Saunders i inni autorzy pozywają sztuczną inteligencjęAnna Sierant6Artykuły
Książki na jesień: tytuły, po które warto sięgnąćAnna Sierant32Artykuły
Czytamy w weekendLubimyCzytać370Artykuły
Nagroda Bookera 2023. Poznaliśmy krótką listę nominowanychAnna Sierant4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Alberto S. Santos

2
5,6/10
Pisze książki: powieść historyczna, powieść przygodowa
Alberto S. Santos jest adwokatem, ukończył studia na Portugalskim Uniwersytecie Katolickim. „Tajemnica Composteli” jest jego trzecią powieścią, wcześniejsze to: „A Escrava de Córdova” (Niewolnica z Cordoby) i „A Profecia de Istambul” (Proroctwo ze Stambułu).
5,6/10średnia ocena książek autora
62 przeczytało książki autora
99 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autora
Sprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Najnowsze opinie o książkach autora
Tajemnica Composteli Alberto S. Santos 
5,5

...Katedra w Santiago de Compsotela jest jedną z najważniejszych świątyń pielgrzymkowych... ...według tradycji miało to być miejsce spoczynku Świętego Jakuba Większego - jednego z dwunastu apostołów Jezusa Chrystusa...
...sugerując się tym, co głosi legenda apostoł Jakub prowadził działalność misyjną i zginął śmiercią męczeńską w 44 roku... ...jego szczątki zostały odnalezione za sprawą pustelnika, który podczas swoich poszukiwań w nocy zobaczył deszcz spadających gwiazd... ...tą wizją podzielił się z biskupem Teodomirem, który zlecił zbadanie sprawy... ... i w ten oto sposób miał zostać odkryty grobowiec ze szczątkami apostoła męczennika... ...w tym miejscu wybudowano kościół, a sama nazwa Compostela pochodzi z łacińskiego campus stellae - co znaczy pole gwiazd...*..."Żaden współczesny człowiek obdarzony zmysłem krytycznym, nawet najgorliwszy katolik, nie jest w stanie zaręczyć, że w Santiago de Compostela spoczywa święty Jakub"... ..."Tajemnica Composteli" Alberto S. Santosa to powieść "z gatunku fikcji historycznej"... ...powieść, która przenosi czytelnika w świat imperium rzymskiego... ...jej autor świetnie "odtwarza nastroje, postaci i idee" tamtego czasu... wszystko to nas fascynuje i przyciąga... ...powieść ta wymaga skupienia i doczytywania, bowiem przynajmniej w moim wypadku trudno było rozstrzygnąć co jest historią, a co już tylko i wyłącznie fikcją literacką... ...dlatego dla dociekliwego czytelnika jest to na pewno lektura czasochłonna ;-)... ...jednak ten czas poświęcony na czytanie i doczytywanie ;-) rekompensuje nam niezła narracja, za sprawą której Alberto S. Santos przedstawia życie, myśli i działalność Pryscyliana... ...przywódcy ruchu etyczno-filozoficzno-religijnego, który od jego nazwiska nazwany został pryscylianizmem... ...został on oskarżony o herezję i skazany na karę śmierci za niemoralne prowadzenie się i uprawianie magii... ... pomimo licznych interwencji wyrok poprzez ścięcie głowy wykonano w 385 roku... ...w ten oto sposób zapoczątkowano praktykę skazywania ludzi na śmierć za głoszone poglądy...* ...nic więcej nie zdradzę... jeśli ktoś jest zainteresowany tym, co kryje w sobie "Tajemnica Compsteli" zapraszam do lektury... "Wszystko wskazywało na to, że dzień 28 stycznia 1879 roku powinien zapisać się w historii chrześcijaństwa. Po wielu dniach wykopalisk w katedrze w Compsteli odnaleziono grób, w którym miały znajdować się szczątki świętego apostoła. Ale odkrycie to wywołało szok i niedowierzanie..."
*...wszystkie te informacje wyczytałam w "Wielkiej Encyklopedii Jana Pawła II" i w Internecie [Wikipedia jest również czasami niezastąpiona ;-) ...]
Tajemnica Composteli Alberto S. Santos 
5,5

Jako magister teologii stwierdzam, że tę książkę napisano chyba po to, żeby wkurzyć ludzi prawdziwie wierzących, choć autor upiera się, że miał szczytny cel przyczynienia się do rehabilitacji Pryscyliana. Kim był Pryscylian? Przywódcą religijnym z z IV wieku, oskarżonym o uprawianie magii, tajemne obrzędy nago przy udziale nagich kobiet, z którymi potem spółkował oraz nadmierną ascezę prowadzącą aż do podważania zmartwychwstania Jezusa. I gdyby się nie uparł, że chce być sądzony przez cesarza pewnie zostałby po prostu wyrzucony z Kościoła i utonął w mrokach historii. Niestety cesarz Maksymus skazał go na śmierć, a po siedemnastu wiekach jakiś idiota wyobraził sobie, że skoro Dan Brown zyskał sławę wrzucając kamienie do kościelnego ogródka, to on też tak może. I ugotował zupę z prześladowanego (oczywiście niesłusznie) przez wredną eklezjalną hierarchię, mędrca, dorzucił, bez minimalnego szacunku dla faktów, romans z ówczesną podróżniczką, przyprawił wszystko tandetną ideologią New Age (bo to teraz modne),po czym swoim wiekopomnym dziełem pochwalił się światu, oczekując krociowych zysków na koncie.
"Kod Leonarda da Vinci" miał przynajmniej tę zaletę, że krótkie rozdziały napisane wartkim językiem pochłaniało się w jeden wieczór. Alberto S. Santos męczy nas rozwlekłymi opisami "światłych" przemyśleń głównego bohatera, jego plątania się bez ładu i składu po starożytnej Europie i bliskim Wschodzie, retrospekcji i retrospekcji w retrospekcjach oraz bezwzględnych prześladowań ze strony władz kościelnych, choć do jego śmierci przyczyniła się władza świecka. Nie polecam, chyba, że ktoś naprawdę lubi sobie głowę bzdetami nabijać, w dodatku podanymi w niestrawny, łopatologiczny i nużący sposób.