Awensis Wioletta Formela 3,1
ocenił(a) na 29 lata temu Czytaliście kiedyś książkę, przy której nie mogliście pozbyć się miny pod tytułem "WTF"? Czy czytaliście kiedyś książkę, która była tak bardzo nielogiczna, że co dwie strony chcieliście ją rzucić w kąt i już więcej nie brać do rąk? Czy spotkaliście się kiedyś z opowieścią, która miała dobre podwaliny, a skończyło się jak zwykle? Mogłabym tak wymieniać pytania retoryczne godzinami. A wszystkie nasunęły mi się przy czytaniu "Awensis" Wioletty Formeli. Zachęcona opisem, obiecującym mi całkiem przyzwoitą powieść Sci-Fi, i przepiękną okładką, rozpoczęłam lekturę...
Nie bardzo wiem od czego mam zacząć, ponieważ nie chce stworzyć tutaj tekstu opartego na, tak zwanym, 'hejtowaniu'. Postaram się bardzo szczegółowo opisać, co wypadło źle w tej książce. Uwierzcie, będzie tego bardzo dużo.
Po pierwsze - pomysł na fabułę. Nie jest łatwo pisać książki, a już tym bardziej nie jest łatwo pisać książki Sci-Fi czy fantastyczne. Do tego potrzebna jest ogromna wyobraźnia i niesamowita precyzja. Kreując nowy świat, nowych bohaterów, trzeba nieraz podejść do tego w matematyczny wręcz sposób i połączyć różne strzępki fantastycznych wyobrażeń w jedną, spójną całość. Nie raz spotykamy się z książkami, w których pomysł był dobry, ale jednak coś nie 'pykło'. Autor sam zaplątał się w fabule i nie wiedział gdzie się znajduje. Tak właśnie było w przypadku "Awensis". Tam absurd goni absurd. Nic nie jest przemyślane, panuje chaos, a już na próżno szukać w tym jakiego sensu.
Po drugie - przedstawienie fabuły. Pierwszym co rzuca się w oczy zaraz na początku to kompletne zaburzenie czasoprzestrzeni. Tak jak na maturze, punkt z życiorysu postaci jest wspomniany, ale nie rozwinięty. 10 lat życia wyjaśnione jest w dosłownie paru zdaniach, a rozmowa o niczym ciągnie się przez kolejne pięć stron. Świata, w którym poruszają się bohaterowie nie ma prawie wcale. Historia przylotu Obcych na Ziemię sprowadza się tylko do wzmianki, a powinna być opisana, skoro mówimy w tym przypadku o powieści Sci-Fi. Do tego nic nie jest ze sobą logicznie powiązane. Mam wrażenie jakbym czytała historyjkę ułożoną przez 20 różnych osób, które się ze sobą w żaden sposób nie kontaktowały. Jeśli autorka miała za zadanie zaszokować czytelnika, to jej się to udało w stu procentach. Nie wiedziałam, że da się umieścić w tych dwustu stron, aż tyle informacji o historii ludzkości bez szczegółów.
Po trzecie - bohaterowie. Postacie mogę określić tylko jednym słowem: banalność. Na początku poznajemy parę Andrzeja i Malinę. Zero jakiekolwiek charakterystyki, wiemy jedynie, że Andrzej jest ginekologiem i od razu Autorka wtajemnicza nas w ich życie erotyczne. Przez pierwsze trzy strony zachodzi w ciąże, dziecko nienaturalnie szybko się rozwija, kobieta rodzi i postanawia oddać je do adopcji. Raptem parę zdań, Później jest dokładnie to samo. Sami ma męża, wiedzie normalne życie do czasu, kiedy tak nagle postanawia pójść na przyjęcie do Obcych, żeby się im przyjrzeć. Nie ma wzmianki jak znaleźli się oni na ziemi, ani żadnych innych konkretów, które pomogłyby budować historię. W całej książce jest to raptem parę fragmentów. Sami jest kompletnie pozbawiona jakiejkolwiek głębi. Dawno nie czytałam książki, gdzie główny bohater byłby tak bardzo bezbarwny. Jej motywy oraz zachowania wołają o pomstę do nieba. Dokładnie to samo jest z pozostałymi. "Awensis" cierpi na brak konkretnej charakterystyki czegokolwiek. Możemy winę zrzucić na wymiary, spójrzmy prawdzie w oczy 200 stron spokojnie zaliczymy jeszcze do opowiadań. Myślę, że pojawienie się Obcych samo w sobie byłoby ciekawym pomysłem, może i oklepanym, ale na pewno lepszym niż czytanie o tym jak bardzo Sami jest w niebezpieczeństwie i że nie może ich (Obcych) traktować jak wrogów. (Powtórzenia tych dwóch zdań występują równie często, jak 'wewnętrzna bogini' Anastasii w "Greyu")
Bardzo się zawiodłam na "Awensis". Nie było kompletnie nic, czego oczekuje się od powieści Sci-Fi. Jednak do pisania tego typu książek trzeba mieć albo wielki talent albo porządny warsztat. Do powszechnego obiegu nie może trafić powieść nieprzemyślana. Z przykrością muszę stwierdzić, że ta historia nie niesie w sobie nic wartościowego, a pochlebny opis na okładce jest egzaltacją treści. Może autorka powinna spróbować sił w pisaniu powieści obyczajowych na początek, a potem przenieść akcję w odległe miejsce, kiedy będzie ono już dopracowane w każdym calu. Niestety, ale nie polecam Wam "Awensis". Nic nie tracicie. Punkty przyznaję za okładkę i pomysł.
http://wirtualna-kultura.blogspot.com/