Przedstawiamy Lubiczytajka!

Mariusz Zielke Mariusz Zielke
12.04.2012

Mariusz Zielke powołał do życia niezwykłego bohatera - mola książkowego Lubiczytajka. Przedstawiamy pierwszy odcinek jego przygód.

Przedstawiamy Lubiczytajka!

Lubiczytajek to postać stworzona przez Mariusza Zielke - pisarza i publicystę, autora głośnego Wyroku, groteskowego Asurito Sagishi czy zbioru Wyspa dla dwojga. Lubiczytajek będzie stałym gościem na łamach aktualności LC. Mamy nadzieję, że go polubicie!

Hańba Lubiczytajka!

Hańba - Lubiczytajek otworzył jedno oko i niemal natychmiast je zamknął. Hańba, hańba - tym razem dwie powieki powędrowały w górę. Sekundę, może dwie pozwoliły oglądać oczom świat, po czym ponownie zatrzasnęły się jak zepsuta brama garażu. Trzask. Metal zgrzytnął o beton i twarz Lubiczytajka wykrzywiła się w cierpieniu. Hańba, hańba, hańba - po trzykroć hańba. Tym razem nasz bohater zerwał się z łóżka, jakby ktoś wbił mu szpikulec w tyłek. Co u licha? Czwartek. To tylko czwartek. Nie jakiś przeklęty poniedziałek, ani cholerna niedziela, tylko zwykły czwartek. Dobry czwartek. Jutro piątek, jeszcze lepszy. Pojutrze sobota, hurra. Cudny, wspaniały czwartek. Więc skąd ten sen? Skąd cierpienie, skąd nagłe przebudzenie z czołem przegniłym cierpkim potem gorszym od nocnych polucji?

- Hańba - rozległo się tym razem wyraźnie. Nie we śnie.

Lubiczytajek wyjrzał przez uchylone okno. Ciepło, wiosennie. Słońce wysoko już stało na niebie i uśmiechało się do niego wesoło. Stary pomnikowy dąb czuwający nad placem zabaw pachniał mchem i świeżo pieczonymi kornikami. Dzień szkolny, więc na placu żadnych dużych dzieci. Same raczkujące bobasy. Na ławeczce w rogu trzy mamy, jedna ładniejsza od drugiej. Wyjęły papierosy, zapaliły i gestykulując zaczęły opowiadać o wczorajszych zakupach, robieniu paznokci i włosów, zapracowaniu zmęczonych mężów i francuskiej miłości. Żadna nie myślała, żeby zamordować swoje dziecko, a potem napisać o tym książkę. Żadna nie chciała być celebrytką.

- Hańba!

Przy murze śmietnika siedział luj. Luj jak luj. Zwyczajny, zmęczony, brzydki i śmierdzący. Palił zgniecione pety, puszczał zgniłe bąki, a wieczorami czytał pogniecionego Nabokova. Dziś porządne książki łatwiej znaleźć na śmietniku niż w księgarni.

Głos miał ochrypły i donośny. Ciężki, lekko zalatujący tenorem. Brudny, gruby paluch wskazywał w okno Lubiczytajka, a tenor zawodził:

- Hańba!

Lubiczytajek podrapał się po tyłku, wrzucił spodnie, zasunął zamek, zapiął guziki, umył zęby, chuchnął w dłoń, założył kremową koszulę, buty lakierki i z butelką wody mineralnej "Wysuszony Beskid" ruszył na dwór.

Luj siedział tam gdzie siedział, ale wskazywał teraz paluchem nie na okno, tylko wprost na Lubiczytajka. Nie przyjął też butelki z wodą, z pogardą krzywiąc twarz.

- Nie biorę od zdrajców! - rzekł wreszcie.

- Ale ze mnie żaden zdrajca. Nawet jak żonę kiedyś chciałem zdradzić to mi nie wyszło. Za to gdy wróciłem do domu, to w szafie siedział facet i czekał na tramwaj.

- Zdrajca - podkreślił luj. - Nie byłeś w nocy pod pałacem.

Ach, rocznica. Zamach, cholera. Na prezydenta i nasze elity. Ruscy nam ich wytłukli. Brzozą, bombą próżniową, laserem i gazami. Dwa wybuchy, wszyscy zabici, podobijani przez ruskich siepaczy. Biada Polsce, która nie czci pamięci bohaterów. Dziś zemsta jest kobietą.

- Hańba, zdrada!

Lubiczytajek zasępił się i skulił we własnych myślach: o zamachu pamiętałem, pamięć czciłem, smutek i współczucie w oczach miałem. Żal serce ściskał.

- Aleś za karabin nie chwycił, palca na spuście nie osadził, Ruskich mordować nie chciał! Zdrajca!

No tak, nic dodać nic ująć - pomyślał Lubiczytajek. - Pielgrzymkę pod pałac ominąłem, przemówień nie wysłuchałem, za co los mnie pokarał muchą w piwie i uwodzicielską porażką w porywach serca. Samotny wracałem późną nocą, a odprowadzał mnie głos tysięcy. Hańba, hańba, po trzykroć hańba!

Patriotyczni, bogobojni, ceniący miłość Polacy szukali wokół wrogów Moskali.

Każdy powód do nienawiści jest dobry. Precz z rozsądkiem, zadumą i przebaczeniem.

Lubiczytajek postawił wodę na ziemię i ruszył w swoją stronę. Zamknąć się w książce, której nikt jeszcze nie napisał. Odprowadzony nienawistnym spojrzeniem i coraz donośniejszym tenorem.

- Hańba!

* Mariusz Zielke - W życiu rodzinnym stateczny mąż i ojciec dwójki dzieci. Od 1999 r. związany z dziennikiem gospodarczym "Puls Biznesu", wcześniej autor tekstów w branżowych periodykach filmowych i specjalistycznych wydawnictwach. Pisał teksty podróżnicze, popularno-naukowe, a - podczas studiów - także opowiadania dla kobiet "z życia wzięte". Studiował na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Poza dziennikarką uprawiał zawody kuriera, opiekuna w domu pomocy dla osób psychicznie chorych, rozlepiacza plakatów teatralnych, organizatora dyskusyjnych klubów filmowych, montera ciągników i tragarza sejfów. Więcej grzechów nie pamięta. W 2005 r. za ściganie giełdowych zmów i przekrętów dostał nagrodę Grand Press w kategorii "dziennikarstwo śledcze". Rok później nominowano go w kategorii dziennikarstwa specjalistycznego za cykl o absurdach urzędniczych i przetargach. W 2009 r. założył Niezależną Gazetę Internetową (www.ngi24.pl), która dzięki inwestycji miliona złotych z unijnych pieniędzy miała stać się pierwszą dużą gazetą internetową w Polsce. Pieniędzy nie dostał. I całe szczęście.


komentarze [16]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Morgoth 16.04.2012 11:08
Czytelnik

Powtórzę za userką Evitą. "Lubię Lubiczytajka" :D Ale tego "Skacowanego Beskida" (czy tak jakoś ;p) to bym sam wypił zamiast zostawiac żulowi który go nie chce ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Elżbieta 16.04.2012 10:53
Czytelniczka

Czekam na ciąg dalszy. Super.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Boogna 13.04.2012 13:52
Czytelniczka

po przeczytaniu tekstu myślałam, że wywoła burzę, ale widzę, że wszyscy bardzo zadowoleni, a nawet zachwyceni. Gratuluję lc światłych użytkowników ;).

Osobiście też przypadł mi do gustu bohater - znajduję z nim kilka punktów wspólnych - też czytałam pogniecionego Nabokova ;)

Miło będzie poczytać felietony w książkowych klimatach.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
alison2 13.04.2012 11:15
Czytelniczka

Spora dawka zdrowego rozsadku zamknieta w swietnie napisanym tekscie - To lubie :-)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Róża_Bzowa 13.04.2012 10:46
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Polityka... źle mi to działa na żołądek.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bibliotekarka

W imieniu swoim i (zapewne) pozostałych zhańbionych Lubiczytajków dziękuję! I proszę o więcej, gdyż dalej hańbić się zamierzam :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Evita 13.04.2012 09:23
Czytelniczka

Lubię Lubiczytajka ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
PonuryDziadyga 13.04.2012 08:51
Czytelnik

Przyznam że widząc słowo "Lubiczytajek" miałem bardzo dziecinne skojarzenia, trochę się skrzywiłem. Ale przeczytałem tekst i bardzo mi się spodobał, czekam na kolejne :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
scorpius 12.04.2012 21:34
Bibliotekarka

Noo, wreszcie coś sensownego a zarazem zabawnego! Dzięki! :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
bookowina 12.04.2012 21:31
Czytelniczka

Imponujące resume, więc z przyjemnością pocztam felietony "tragarza sejfów" :). Może na książki też się skuszę, bo przyznam, że do tej pory nie miałam okazji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post