rozwiń zwiń

Czy świnie są genialne?

LubimyCzytać LubimyCzytać
26.04.2019

Każda świnia ma inną osobowość i cechy charakteru. Wszystkie jednak potrafią okazywać sobie uczucia i tworzą relacje społeczne, są ciekawskie i chętnie badają otoczenie, a także lubią się bawić – niektóre nawet wiedzą, jak używać joysticka! Bez wątpienia są także mądre – dowodzi tego „Zaskakujący geniusz świń” Matta Whymana.

Czy świnie są genialne?

Co byście zrobili, gdyby dwie miniświnki, które miały dzielić z kurami niewielkie podwórko, wyrosły na dwie inteligentne i psotne maxibestie?
Przed takim problemem staje Matt Whyman, który dzielnie stawia czoło Butchowi i Roxi, chociaż wcale nie jest to łatwe. Świnki są inteligentne i pomysłowe, co często wykorzystują, aby rozrabiać. Jeśli nie uciekają, aby dewastować okoliczny rezerwat chronionego hiacyntowca, to upijają się sfermentowanymi jabłkami, a wówczas nic nie jest w stanie ich powstrzymać…

Te oraz inne zabawne epizody posłużyły Whymanowi do pokazania zadziwiającego i zaskakującego świata świń. W podróży po ich świecie towarzyszą mu hodowczyni Wendy Scudamore i profesor weterynarii Michael Mendl. Wspólnie odsłaniają tajemnice rozwoju, zachowań i struktury społecznej tych wyjątkowych zwierząt, z którymi mamy o wiele więcej wspólnego, niż bylibyśmy skłonni przyznać.

Poniżej fragment książki. 

UMYSŁ ŚWINI

Aspekty

Królestwo zwierząt zawsze będzie dla nas tajemnicą. Mimo wnikliwych badań biologicznych oraz behawiorystycznych, nigdy tak naprawdę nie wejdziemy tam do środka. I vice versa. Pies czy krowa, które przebywają w swoim świecie, nigdy nie wnikną między ludzi do takiego stopnia, by porozumiewać się z nimi w taki sposób, w jaki ludzie to robią między sobą.

Kiedy zadajemy sobie pytanie, co jest motorem działania takiego zwierzęcia jak świnia, nie bójmy się użyć swej wyobraźni, bo niewątpliwie okaże się bardzo pomocna. George Orwell zrobił to w Folwarku zwierzęcym, prognozując, że pozycja „istoty najmądrzejszej” oraz zorganizowanie stada w tak doskonały sposób, by stało się jednorodną i idealnie funkcjonującą siłą, są to świńskie prerogatywy. Prawda jest więc taka, że nigdy tak do końca nie będziemy wiedzieć, czy świnia potrafi kochać, rozpaczać, kalkulować, coś rozważać czy też marzyć, jednak jeśli założymy, że tak właśnie jest, a świnia to stworzenie tak samo wrażliwe jak my, wówczas łatwiej nam będzie wniknąć w to, co nieznane.

Najsprytniejsi przetrwają

Butch, świnia raczej nieminiaturowa, żył zawsze w cieniu swej przyszywanej siostry. Chowały się razem, jak rodzeństwo, a więc na pewno łączyła je silna więź. Spały razem w swojej kwaterze przytulone do siebie, z ryjkami wystawionymi na zewnątrz. Niczym dwa koguciki wstawały o tej samej porze i przez cały dzień ramię w ramię zajęte były ryciem i grzebaniem. A ponieważ w świńskim świecie kto większy, ten lepszy, dominującą świnią była Roxi. Podczas karmienia potrafiła odepchnąć Butcha z taką siłą, że leciał na ziemię. Na początku bardzo mnie to niepokoiło, dlatego po napełnieniu gumowej miski starałem się zrobić wszystko, by pierwszy do niej dotarł Butch. Najczęściej ustawiałem się między Roxi a miską, co nie było zbyt dobrą strategią, ponieważ teraz to mnie Roxi próbowała odepchnąć. Zawsze starała się zjeść śniadanie pierwsza, przed Butchem, nigdy jednak nie wyjadała wszystkich orzechów. Może dlatego, że nie miała już miejsca w żołądku, a może faktycznie chciała, żeby Butch też coś przełknął. Z tym że konsumowanie miało się odbywać w kolejności ustalonej przez nią. I tak było, dopóki Butch, jak to się mówi, nie zaczął ruszać mózgownicą.

Póki tak się nie stało, zawsze robił to co przyszywana siostra. Na przykład w pewnym momencie Roxi uznała, że jeśli po obudzeniu narobi rabanu, to ja zaraz do nich przybiegnę niczym osobisty służący. „Raban” w tym przypadku oznaczał mrożący krew w żyłach kwik, naprawdę przerażający, jakby właśnie otwierały się bramy piekieł. Wydzierała się tak już o świcie, a ja natychmiast wybiegałem z domu w niezapiętym do końca szlafroku i błagałem ją, by się uciszyła, bo tylko czekać, jak sąsiedzi zaczną mieć nas serdecznie dość.

Po jakimś czasie stałem się tak bardzo czujny, że zacząłem budzić się wcześniej, jeszcze zanim Roxi rozpoczęła swój koncert. Dzięki temu mogłem spokojnie zapiąć szlafrok i włożyć kalosze wellingtony, a nie lecieć jak głupi na bosaka. Zakradałem się do zagrody, cichutko odsuwałem zasuwkę, wsypywałem jedzenie do miski i wracałem do łóżka, zanim Roxi zaczynała szaleć.

Przez kilka tygodni ta strategia była skuteczna. Co prawda miałem przerywany sen, ale nic nie naruszało spokoju sąsiadów. Nadszedł jednak dzień, gdy podczas konspiracyjnego wsypywania jedzenia do miski poczułem na sobie czyjś wzrok. Znieruchomiałem na moment, po czym zerknąłem w stronę kwatery świń. I zobaczyłem dwoje oczu o świdrującym spojrzeniu.

Butch.

– Ciii… – szepnąłem, szybko napełniłem miskę po brzegi i na palcach wycofałem się do ogrodu.

Kiedy zamykałem furtkę, widziałem, jak Butch równie cicho wychodzi na dwór. Dało się usłyszeć tylko szelest trawy, którą gniótł racicami. Wyszedł na poranne słońce, przeciągnął się i podszedł do miski. Byłem pewien, że zaraz dołączy do niego Roxi, a jednak nie. Butch pałaszował w najlepsze, a ona nadal spała, tylko uszy jej czasami zadrżały. Spokojny i rozluźniony wróciłem do siebie i położyłem się, a gdzieś tak po dwóch kwadransach usłyszałem dobrze mi znany rozdzierający kwik. Ale tylko jeden, a po nim nastała cisza, co było intrygujące, i oczywiście ciekawość przeważyła. Wyskoczyłem z ciepłego łóżka i podszedłem do okna z widokiem na ogród. Odsunąłem zasłonę i cóż takiego zobaczyłem w pierwszych promieniach porannego słońca? Roxi łapczywie pochłaniała uczciwie pozostawioną porcję orzeszków, a sprytny wieprzek nieśpiesznie wracał na legowisko, by po śniadanku jeszcze się zdrzemnąć.

W ostatniej chwili się powstrzymałem, by nie obudzić żony i dzieci. Przecież to było coś niebywałego, choć szybko stało się rutynową praktyką. Wstawałem przed świtem, skradałem się, a Butch czekał na mnie obok pochrapującej partnerki. I wraz z wieprzkiem stosowaliśmy ten sam trik. Buch, choć niewielki, jednak okazał się sprytną bestią.

Dopiero po jakimś czasie Roxi pokazała mu, gdzie jest jego miejsce. Gdy tylko Butch zaczynał cichutko wysuwać się z legowiska, natychmiast budziła się i pierwsza dopadała do miski. Butch sprawiał wrażenie, jakby pogodził się z sytuacją, i gdy Roxi jadła, odchodził na bok za swoją potrzebą. Potem stał i czekał, aż mlaskanie objadającej się siostry ucichnie, a ja rzucałem mu garść orzeszków, by miał czym wypełnić czas oczekiwania.


komentarze [6]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Tantiema 21.09.2019 12:42
Czytelnik

Kocham świnki!!! Ta książka musi być cudna!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Villentretenmerth 20.09.2019 22:08
Czytelnik

Dezerter - świnie
Polecam przesłuchać.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
dusia89 03.05.2019 17:09
Czytelniczka

Nie czytałam powyższej książki, ale jedno co mogę powiedzieć, że świnki to strasznie kochane stworzenia. Nic nie wybrzydzają, wszystko zjedzą i zgadzam się z obiema wypowiedziami powyżej. Zawsze gdy ktoś kogoś nazywa świnią, zwracam uwagę "Świnka to takie fajne zwierzątko, nie porównuj go (tej osoby) do niej". Niektórzy chcieliby być tacy kochani...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Książka_koc_kot 26.04.2019 19:52
Czytelniczka

Mówiąc do kogoś "Ty świnio" obrażamy te piękne zwierzęta. Szkoda, że traktuje się je jako tuczniki. Trochę o ich inteligencji można się było dowiedzieć z książki " Duchowe życie zwierząt".

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
allison 26.04.2019 13:51
Czytelniczka

Nie wiem, czy świnie są genialne, ale odkąd pamiętam, drażni mnie, gdy o kimś wrednym i postępującym nieetycznie mówi się "świnia". Bo takie to świnie na pewno nie są.
Podobnie rzecz ma się z głupotą - to cecha typowo ludzka:)

A książka zapowiada się interesująco.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 25.04.2019 16:20
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post