Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Paul Kingsnorth
1
6,5/10
Pisze książki: publicystyka literacka, eseje, czasopisma
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,5/10średnia ocena książek autora
13 przeczytało książki autora
65 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Wyznania otrzeźwiałego ekologa Paul Kingsnorth
6,5
Niech tytuł nie zwiedzie polskich prawicowców, którzy stoją na pierwszej linii frontu walki z nurtami ekologicznymi. "Otrzeźwiały ekolog" nie uważa, że ochrona środowiska to tak naprawdę bzdury. On "tylko" porzucił wiarę w możliwość ocalenia planety przed katastrofą, krytykując kawiorową lewicę deliberującą na konferencjach opłacanych przez duże korporacje.
I zasadniczo szkoda, że cała publikacja nie poszła w tym właśnie kierunku. Ostatecznie okazuje się być ona zbiorem przemyśleń na różne tematy albo życiowych opowieści autora, związanych ze sobą tak luźno, iż po pewnym czasie staje się to książka o wszystkim i o niczym.
Wyznania otrzeźwiałego ekologa Paul Kingsnorth
6,5
Tytuł książki średnio intrygujący, bo kto dzisiaj nie używa sobie na ekologii, ale jej treść ( na którą składają się autonomiczne eseje pisane na przestrzeni kilku lat i publikowane w różnych miejscach) momentami robi naprawdę spore wrażenie. Szczególnie kiedy czytający wie, że jej autor określał siebie wierzącym praktykującym... ekologiem. Ale niestety: żarło, żarło i zdechło, czyli młodzieńczy bezkrytyczny entuzjazm pod naporem faktów i odrobiny autorskiej refleksji spowodował, że Kingsnorth zaczął rzygać w pewnym momencie wszechobecną popekologiczną narracją. Tak mu się owa dolegliwość udzieliła, że nawet zdemontował nowiuteńki sedes i zamontował w łazience przenośny (raz na dwa tygodnie opróżniany)kompostownik, zaczął pisać papierowe listy i kupił sobie kosę do koszenia trawy chociaż pod angielskie Racławice się nie wybierał.
Ale nie jest to książka aż tak luzacko traktująca problem. Są owszem tego typu klimaty, ale są w niej strony (podparte znakomitymi cytatami) które przypominają bardzo poważne filozoficzne moralitety. Niestety, tonacja całej książki optymizmem nie porazi czytającego.
Przewodnia teza autora jest w zasadzie mało skomplikowana: współczesna narracja ekologiczna to już nie jakaś opowieść pisana ręką wrażliwego poety, ale jakiś arkusz kalkulacyjny zapełniony setkami "perfekcyjnie" wykonanych naukowych badań opisujących zgubne następstwa emisji Co2 i który to arkusz musi się obowiązkowo zbilansować...i dać dobrze przy okazji zarobić.
Niby posiadam intuicję (popartą raczej rzetelną wiedzą) czym jest dzisiejsza ekologia, a bardziej przemysł ekologiczny, ale w książce zebrane i sensownie podane, a ponadto zawierają kilka dosyć ciekawych, i chyba bardzo smutnych spostrzeżeń.
Na przykład teza, że wszystkie te pseudoekologiczne modyfikacje tak naprawdę przynoszą wiele więcej szkody niż stary kopcący przemysł i kiedy widać, że w zasadzie sprawa jest już przegrana to lepiej przegrać z godnością niż niszczyć świat i oszpecać go coraz bardziej nowymi, rzekomo cudownymi i skutecznymi plastikowymi pomysłami.
Symbolem chyba dzisiejszych czasów jest sytuacja, kiedy zanikająca populacja słonia afrykańskiego nie robi na nikim wrażenia, a wszyscy kibicują naukowcom którzy pracują nad odtworzeniem gatunku mamuta. To będzie sukces na miarę epoki.
Niby książka to zbiór tekstów pisanych z różnych okazji, ale jedna chyba myśl jest dla nich wspólna: człowiek, szczególnie mieszkaniec świata zachodniego zupełnie zatracił instynkt samozachowawczy. Człowiek jest tylko człowiekiem, a uzurpuje sobie w swoim działaniu - od jakiegoś czasu - prawo do "kolportowania" reguł równych boskim. I nie pisze może tego autor wprost, nie używa w zasadzie (w momencie pisania czuł pewne powinowactwo z buddyzmem)pojęcia Bóg, chociaż momentami przywoływane skojarzenia i symbolika uzasadniałyby takie użycie, to czytający ma poczucie, że autor powie, że nihilizm świata zachodu jest sprawcą tego wszystkiego zła i jedynie jakaś wiara w boski absolut dałaby szanse...
I a propos tej mojej intuicji.
Książka była pisana około 10 lat temu. Autor był osobą niewierzącą, a przynajmniej obojętną wobec spraw religii, Boga i trochę z ciekawości zajrzałem aby przeczytać coś o nim i wyczytałem w anglojęzycznej Wikipedii na temat autora taki fragment:
"W styczniu 2021 roku został ochrzczony w Rumuńskim Kościele Prawosławnym w rumuńskim klasztorze w Shannonbridge w Irlandii. [8] O swojej duchowej podróży i nawróceniu na chrześcijaństwo napisał w eseju z czerwca 2021 r."