Tancerz Colum McCann 6,8
ocenił(a) na 51 tydz. temu Tancerz jest książką z kategorii “kupiłam po okładce”, nawet jeśli merytorycznie nie do końca jest ona zgodna z prawdą. Mężczyźni w tańcu klasycznym nie tańczą w pointach (puentach). Ale cóż. Okładka ma sprzedawać i sugerować na pierwszy rzut oka, o czym jest treść. W pewnym sensie się to udaje, na pewno ze sprzedażą, ale nie do końca z treścią. Choć McCann wykorzystał postać słynnego tancerza baletowego, Rudolfa Nuriejewa, to nie do końca jest książka o nim.
Na okładce można przeczytać, że jest to “nietypowa biografia”. Nawet bardzo nietypowa. Właściwie to trudno to nawet nazwać biografią. To raczej zbiór impresji przeróżnych o Rosji Radzieckiej, wychowaniu dzieci, byciu innym, spełnianiu marzeń, samotności. Trochę jest tu tańca, ale więcej zwykłego życia i zupełnie niezwykłych opisów ekscesów tancerza, który nie należał do ludzi łatwych. Trudno powiedzieć zresztą, co jest w tej książce prawdą, a co fikcją, ponieważ autor w posłowiu przyznaje, że nie trzymał się specjalnie faktów. Nuriejew jest tu tylko niezbędnym tłem i punktem wyjścia.
🤸 Układanka z niepasujących elementów
McCann buduje swoją wizję za pomocą różnych zabiegów. Opowiada o Rosjaninie za pomocą wspomnień innych, najczęściej pisanych w pierwszej osobie historii gosposi, ojca, matki, pierwszej nauczycielki tańca, która go odkryła, siostry i innych “bliskich” mu osób. Jest też trochę krótkich notatek samego Nuriejewa. Wszystko to tworzy nieco chaotyczny zbiór. Autorowi nie udaje się z tych strzępków stworzyć spójnej mozaiki. Wszystko to jest trochę o niczym.
Początek to jakby Billy Eliot, tylko w Rosji. Sporo jest o tym, jak działał aparat tajnych służb, po tym, jak Nuriejew uciekł na Zachód. Później wiele jest dosłownych opisów wyuzdanych zachowań seksualnych, głównie homoseksualistów, czy chuligańskich wybryków rozpasanego chłopaczka. Jakby autor się w nich smakował, tudzież za pomocą opisów chciał je przeżyć samemu…
Mnie taka forma nie przekonuje. Motzno zalatuje grafomanią. Pod koniec “akcja” nieco przyspiesza, ale i tak czekałam już na ostatnie strony i jakieś podsumowanie.
🤸 Powierzchownie
McCann miał ambitną wizję, ale nie potrafię zlokalizować jej celu. O czym właściwie jest to książka? Co autor chciał mi przekazać? Co powinnam zapamiętać? Nie wiem. Że istniał taki tancerz? Miał trudno? Że był lekko szalony, bezczelny, okrutny, okropny, samolubny? Że dopiero pod koniec życia zrozumiał, co jest najważniejsze? Wszystko to jest jakieś płytkie i zbyt powierzchowne. McCann nie umie tu w emocje.
Oprócz w miarę interesujących obrazków z komunistycznej Rosji, w których np. opisuje co przechodzili bliscy uciekiniera z tego kraju, nie widzę w tej książce niczego specjalnie wartościowego, ani pod kątem literatury, ani pod kątem sztuki tańca. Tancerz ani trochę mnie do siebie nie przekonał.