Ritney

Profil użytkownika: Ritney

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 3 lata temu
11
Przeczytanych
książek
12
Książek
w biblioteczce
3
Opinii
3
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , ,

Przed przeczytaniem drugiej części ,,Klątwy tygrysa" miałam taki grymas na twarzy jakbym zobaczyła coś obrzydliwego i chciano mi wmówić, że tak naprawdę jest to piękne. Po przeczytaniu miałam taki uśmiech na twarzy, że rodzina gapiła się na mnie jak na idiotkę. I taka prawda. Po przeczytaniu zrozumiałam jedną rzecz: pani Houck potrafi najpierw mnie zdenerwować, ale jest na dobrej drodze by znowu stała się jedną z mych ulubionych pisarek.
Ok, przyznaje. Na początku dostajemy taki szmatławiec, że po prostu książka sama mi wypadała z rąk. Dopiero po pewnym incydencie, który zdarzył się w książce zaczęłam dawać szansę dalszej przygodzie naszych bohaterom. Nawet wyobrazić sobie nie możecie jaka byłam sobie wdzięczna, że dałam tą cholerną szansę.
Czemu? Cóż, przygoda stała się jeszcze ciekawsza od poprzedniej i tylko coraz bardziej mnie wciągała. Czasami płakać mi się chciało, że nie mogłam sama mieć takiej przygody.
Kolejnym powodem jest fakt, że w tej części zabłysnął Kishan, czyli brat naszego białego futrzanego księcia. Z czasem okazała się to tak fantastyczna postać, że czytając jego kwestie, jego reakcje czy nawet czytając tylko jego imię uśmiech sam wskakiwał mi na twarz. Nie ma co, od tej pory (zaraz po panu Kadamie, czyli moim ideałem dziadka) Kishan jest moim faworytem i będę wspierała go ,nieważne w jakiej sytuacji, do samego końca i życzę mu by jego marzenie się spełniło. I nie, tu nie chodzi o zdjęcie klątwy.
Także książka spodobała mi się po wzmiance o Himalajach i o buddystach. Było to naprawdę ciekawe doświadczenie i, nie daje głowy czy te mądrości buddyjskie, które autorka napisała są prawdą, ale czytając te mądrości można by powiedzieć, że człowiek naprawdę potrzebuje na chwilę się zastanowić nad swym życiem.
Na sam koniec daje mega plusa pewnej sytuacji, która zdarzyła się pod koniec książki, ale nie powiem wam co to. Lepiej sami sprawdźcie.
Co jest minusem książki? No nie ukrywam, że znowu zawiodła mnie główna bohaterka i jej to użalanie się nad sobą. W pewnych chwilach była znośna, ale w większości dostawałam przez nią bólów głowy. Minusa też, niestety, dostaje Kishan za to co robił pod sam koniec książki, dosłownie w ostatnim rozdziale i epilogu, ale nie mam mu do końca za złe co robił.
Czy warto czytać? Tak! No niestety, musicie znieść główną bohaterkę, ale dla reszty warto. Zwłaszcza ci, którzy popierają Kishana, ta część jest dla was. A więc, jeśli chcecie przeczytać tą część to przygotujcie się na jeszcze wspanialszą przygodę bez trzymanki! Gwarantuje, że utkwi wam w głowie na pewien czas.

Przed przeczytaniem drugiej części ,,Klątwy tygrysa" miałam taki grymas na twarzy jakbym zobaczyła coś obrzydliwego i chciano mi wmówić, że tak naprawdę jest to piękne. Po przeczytaniu miałam taki uśmiech na twarzy, że rodzina gapiła się na mnie jak na idiotkę. I taka prawda. Po przeczytaniu zrozumiałam jedną rzecz: pani Houck potrafi najpierw mnie zdenerwować, ale jest na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy ktoś z was kiedykolwiek widział białego tygrysa o błękitnych oczach i sprawił, ze wasze serduszko zabiło troszeczkę mocniej i szybciej niż zwykle? Nie? Więc zachęcam was do przeczytania ,,Klątwy tygrysa" pani Colleen Houck. I nie, nie próbujcie patrzeć teraz w grafikę Google by zobaczyć jak wygląda biały tygrys, bo i tak tygrys z tej książki jest o wiele ładniejszy. Ale czy ciekawszy? To już jest zagadka godna samego sekretu naszego futrzanego przyjaciela.
Na początku mamy normalną dziewczynę, normalne życie, normalną pracę ... chociaż nie. Dla mnie praca, której podjęła się bohaterka nie jest normalna i na samą myśl wywołuje u mnie ciarki na plecach, ale nie bójcie się, to żadna praca rodem zabijania i obdzierania zwierząt ze skóry, ale nie zdradzę wam co to za praca. Jednak zdradzę wam jedną rzecz: dzięki tej pracy życie naszej bohaterki zmieniło się o 360 stopni i już nigdy nie powróci do normalnego bytu. Fabuła, mimo początku, który jest wręcz obrzydliwie typowy, tak naprawdę jest bardzo ciekawa. Także tym razem fabuła nie rozgrywa się w Ameryce czy gdzieś w Europie gdzie to zwykle wszystkie akcje się dzieją. Tym razem dostajemy Indie i za to autorka ma mega plusa ode mnie. Dzięki niej poznajemy trochę te ładniejsze Indie oraz legendy i zwyczaje oraz wiele więcej o tym kraju co uważam, naprawdę, za kawał świetnej roboty. Także dowiadujemy się odrobinkę o starych historiach wziętych z Chin czy Japonii. Widać, ze autorka przestudiowała wierzenia Wschodu oraz ich legendy co jest dla mnie miłym odskokiem od wierzeń, które stworzyło jakieś stowarzyszenie czy rodem wzięte z innego świata.
Także podoba mi się misja naszej bohaterki i jej białego przyjaciela. Ma za zadanie pomóc pięknemu zwierzęciu powrócić do jego prawdziwej formy, czyli sprawić by tygrys stał się ponownie indyjskim księciem liczącym sobie ponad 300 lat i jej misja nie polega na pocałowaniu go czy sprawić by dzięki jakiemuś zaklęciu znów stał się człowiekiem. Musi dostać się do niezwykłych miejsc wziętych prosto z indyjskich opowieści by pomóc pięknemu księciu, którego, nie ukrywajmy, darzy szczególnym uczuciem.
Także postacie drugoplanowe są bardzo interesujące. Dostajemy na początek bardzo sympatycznego, 300-letniego pomocnika naszego księcia, który pragnie pomóc naszym bohaterom zdjąć klątwę z tygrysa. Jest to szalenie przemiła postać i żałuje, że nie mam takiego dziadka, mówię to z ręką na sercu. Jest niczym lekarstwo na każdy problem, nie tylko jeśli chodzi o sprawy złamania zaklęcia. Dostajemy też brata naszego tygrysa, który może wydawać się wam nieprzyjemny, ale jak dla mnie jest on całkiem słodki, mimo że jest flirciarzem. Na nim także ciąży klątwa i także bohaterowie starają się mu pomóc, ale to co on myśli na ten temat wam nie powiem, bo powinniście poznać go sami.
I na tym poprzestanę jeśli chodzi o plusy tej książki. Teraz zaczynają się minusy, które niechętnie daje, ale jestem zmuszona dać.
A więc zacznijmy od głównych bohaterów, bo to jednak oni są bardzo ważni w tej książce. Mamy zwykłą dziewczynę i księcia zaklętego w tygrysa. Na początku są tylko przyjaciółmi, a później coś się między nimi dzieje. Wszystko byłoby fajnie gdyby te postacie trochę nie były takie denne. Dziewczyna - niby sobie jakoś daje radę sama, ale czasami mam ochotę jej przywalić gdy potrzebuje pomocy. A o sprawach sercowych to już nie wspomnę, bo aż mi ręce same opadają. Natomiast co z księciem? Przystojny, wysoki, o czarnych włosach, błękitnych oczach ... marzenie, co? Wiem, bo na początku miałam to samo uczucie ... do czasu. Nie żebym miała coś do księcia, ale w połowie książki po prostu zaczął mnie irytować. Ja rozumiem, że ma poważny problem i długo nie był człowiekiem, ale ludzie, bez przesady. W niektórych momentach aż nie mogłam wytrzymać i po prostu musiałam odłożyć książkę by się uspokoić, bo się bałam, że podrę książkę. Jednak nie zdradzę wam swych irytacji. Lepiej sami je zobaczcie.
Kolejnym minusem według mnie jest fakt, że książęta są bogaci jak niejeden miliarder na Ziemi. Ok, to książęta, z błękitną krwią w żyłach i to pewnie normalne, że są bogaci, ale gdy tak czytałam o tym ich domu, o tym co mają, o tym co kupują to aż mi się krew zagotowała. Ludzie, tak tracić kasę ... Rozumiem dom, ale, np. same markowe ubrania albo suknie z prawdziwymi kamieniami szlachetnymi? Niby miły gest, ale mnie odtrącił. I nie, nie jestem zazdrosna. Po prostu jestem typową osobą, która oszczędza pieniądze i jak czytam, że wydano na takie rzeczy pieniądze to aż krew mnie zalewa i niekoniecznie jest to czerwona krew.
Czy jeszcze mam coś do skrytykowania? Bym skrytykowała końcówkę książki, ale już moja psychika, przypominając sobie ten moment, ma ochotę sprawić bym stała się szalona. Lepiej zostawię wam to w tajemnicy.
Czy zachęcam do przeczytania? Oj tak, zwłaszcza ludzi, którzy uwielbiają legendy, mitologię i kulturę innych krajów. A do reszty? Cóż, jeśli nie przeszkadza wam jeśli bohaterowie czasami zachowują się tak, że macie ochotę im przywalić najbliższą rzeczą w zasięgu ręki, to bardzo proszę, sięgajcie po ten tytuł.
Dałam tej oto książce wysoką ocenę, ponieważ jest ciekawa i gdyby nie parę minusów to byłabym zachwycona i chętnie zaczęłabym pracować tam gdzie bohaterka by poznać białego, tajemniczego tygrysa, który zapewniłby mi dosyć ciekawe przygody w Indiach.

~Pozdrawiam

Czy ktoś z was kiedykolwiek widział białego tygrysa o błękitnych oczach i sprawił, ze wasze serduszko zabiło troszeczkę mocniej i szybciej niż zwykle? Nie? Więc zachęcam was do przeczytania ,,Klątwy tygrysa" pani Colleen Houck. I nie, nie próbujcie patrzeć teraz w grafikę Google by zobaczyć jak wygląda biały tygrys, bo i tak tygrys z tej książki jest o wiele ładniejszy. Ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest noc, a ja właśnie skończyłam czytać po 5 godzinach książkę pt. ,,Niezgodna" pani Veronici Roth. Osobiście po przeczytaniu wzięłam głęboki oddech i zaczęłam się zastanawiać nad fabułą oraz jej tempem jak to zwykle robię.
Szczerze powiedziawszy podeszłam dosyć ostrożnie do tej książki, bo jak na okładce mówią ,,Po Igrzyskach Śmierci nadchodzi Niezgodna", a ,,Igrzyska" to przecież, nie ukrywajmy, jedna z najlepszych książek w ostatnich latach jeśli chodzi o książki dla młodzieży, która dla mnie pobiła i ,,Zmierzch" i ,,Harrego POttera" na cacy i po przeczytaniu zadałam sobie pytanie: czy ,,Niezgodna" dała sobie radę z poprzeczką jaką sobie sama postawiła? Moim zdaniem nie, ale była blisko. Nie chce tu porównywać, bo cośtam cośtam więc powiem szybciutko. Jest fabuła i to ciekawa, ale zabrakło tego co jest w ,,Igrzyskach", a nie ma w ,,Niezgodnej", czyli tego dreszczyku. Oczywiście tutaj też dostajemy delikatną gęsią skórkę w momentach akcji, ale to nie to samo co w trylogii pani Collins. Jednak pamiętajmy, nie jest gorzej więc warto zobaczyć. Poza tym może mi się wydaje, ale myślę, że nie do końca dokładnie wszystko zostało zaplanowane chociaż ambitny plan był. I możnaby powiedzieć, że dalej ten potencjał jest by ulepszyć tą historię, ale to już wyobraźnia pani Roth nam powie w swoim czasie czy wykorzysta ją czy nie. Przecież jeszcze (podobno) czekają nas dwie książki z tej serii więc poczekajmy, może jednak ta opowieść teraz nas chce troszkę ogłupić by na końcu pokazać, że warto było czekać.
A postacie, czyli drugi, od razu po fabule, najważniejszy szczegół książek. Czy są wyraziste postacie? Na pewno główna bohaterka jest bardzo ciekawa oraz jej ,,mała" metamorfoza co od razu jest plusem książki. No bo z dnia na dzień raczej nikt się nie zmienia ze spokojnej dziewczyny w żywiołową, pragnącej wiatru we włosach i adrenaliny dziewczynę, która sama tak naprawdę nie jest pewna kim tak naprawdę jest i czego pragnie. Moim zdaniem bohaterka jest o poziom niżej od bohaterki z ,,Igrzysk". Obie są silne, potrafią jakoś sobie poradzić bez pomocy i są gotowe poświęcić się dla tych, które kochają, ale, niestety, główna bohaterka ,,Niezgodnej" straciła tą iskrę przez parę rzeczy, ale nie chce tu za dużo mówić więc sami sprawdźcie. A reszta postaci? Szczerze? Cholernie chciałam krzyczeć oraz napisać do pani Roth z pytaniem ,,A co z ...!? A co z ...!?" itp. Czemu? Postacie drugoplanowe, jak np. nowi przyjaciele głównej bohaterki są bardzo ciekawi i żałuje, że nie było jakiejś dodatkowej krótkiej opowieści od autorki na temat tych postaci, bo są ciekawe i warto dać im szansę na rozwój, ale niestety musimy zadowolić się tylko urywkami i główną bohaterką, a to niezbyt mnie satysfakcjonuje.
Czy są wady? Oj na pewno, jak np. te, które wymieniłam i parę więcej, ale czytając jakoś niezbyt zwracałam na nie uwagę. Mogę się zgodzić z faktem, że pod koniec miałam ochotę rzucić książkę w kąt i powiedzieć ,,to koniec naszej znajomości!" przez parę błędów, ale uległam, przeczytałam, nie żałuje, ale mam ochotę w coś walnąć po dłuższych namysłach.
A więc podsumuwując: ,,Niezgodna" Veronici Roth nie jest dobrą książką, ale warto przeczytać, nawet tylko po to by zobaczyć metamorfozę głównej bohaterki, która bardzo mi się podobała albo warto przeczytać dla własnego wyciszenia ciekawości i ocenienia sobie samemu czy może pani Veronica Roth jest lepsza od pani Collins. Ja osobiście uważam, że ,,Niezgodna" nie wygrała, ale jeszcze nie mówię tego oficjalnie. Jeszcze przed nami dwie książki z tej serii wiec poczekajmy, zobaczymy. Może pod koniec zdanie się zmieni, ale to już zostawiam w rękach pani Roth i czekam na kolejną książkę z tej serii.

Pozdrawiam~

Jest noc, a ja właśnie skończyłam czytać po 5 godzinach książkę pt. ,,Niezgodna" pani Veronici Roth. Osobiście po przeczytaniu wzięłam głęboki oddech i zaczęłam się zastanawiać nad fabułą oraz jej tempem jak to zwykle robię.
Szczerze powiedziawszy podeszłam dosyć ostrożnie do tej książki, bo jak na okładce mówią ,,Po Igrzyskach Śmierci nadchodzi Niezgodna", a ,,Igrzyska" to...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Ritney

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
11
książek
Średnio w roku
przeczytane
1
książka
Opinie były
pomocne
3
razy
W sumie
wystawione
11
ocen ze średnią 7,9

Spędzone
na czytaniu
77
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
minuta
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]