-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus5
-
ArtykułyEdyta Świętek, „Lato o smaku miłości”: Kocham małomiasteczkowy klimatBarbaraDorosz2
-
ArtykułyWystarczająco szalonychybarecenzent0
-
ArtykułyPyrkon przygotował ogrom atrakcji dla fanów literatury! Co dzieje się w Strefie Literackiej?LubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-01-11
2023-11-20
Główny wątek fabularny w postaci relacji Narumi i Hirotaki jest obecny, ale wydaje mi się tylko pretekstem do zaistnienia mniej lub bardziej absurdalnych sytuacji. Wisienką na torcie są Taro i Hanako, którzy dla odmiany nie zaczynają związku, ale są w nim od wielu lat i romantyczne uniesienia w ich przypadku zastępuje rutyna. Czasem bardzo dosadna, bo nie boją się mówić sobie nawzajem na przykład o postawieniu klocka, aby się uspokoili. Lub na wieść, że jedno ma odwiedzić drugie bez skrępowania proszą o kupienie srajtaśmy po drodze. Z drugiej strony znają się na tyle, że wystarczy im jedno spojrzenie, aby domyślić się, że z ich połówką jest coś nie tak, nawet jeśli ta gra lepiej niż najlepszy aktor za Oscara.
Największym plusem Wotakoi - nawet pomimo bycia absurdalną komedią, przy której non stop śmiałam się prawie na głos - jest… mimo wszystko prostota. Problemy i sytuacje, które dotykają bohaterów są nad wyraz zwyczajne - oczywiście biorąc poprawkę na to, jakie hobby posiadają. Bo anime z mangą oraz gry to hobby jak każde inne, tylko - tak jak każde inne - ma swój klimat. I może przez to, że sama obracam się w tematach mangi i anime oraz gier i mam takich samych znajomych, to bez problemu się tu odnalazłam.
Postaci bardzo szybko zapadają w pamięć. Każdy z bohaterów jest charakterystyczny, czasem nawet można powiedzieć, że charakterny (szczególnie Taro z Hanako, gdy zaczynają się kłócić). I to też nie tak, że wszyscy kochają to samo, w sumie każdy poszedł w swoją odnogę bycia ,,otaku” (Narumi - yaoice, Hanako - cosplay, Hirotaka - gry, Taro - mangi i anime z bohaterkami co mają cyce jak donice). Nie przeszkadza im to jednak w dogadywaniu się, a czasem pójściu na jakieś kompromisy (czasem nawet niespodziewane kompromisy). Wotakoi to tak naprawdę luźna komedyjka o grupce dobrych znajomych, która akurat ma takie a nie inne hobby.
Jeszcze co warto pochwalić, to kreska. Bardzo ładna i schludna, jednak przede wszystkim rozbrajała mnie mimika Narumi. Czasem nie trzeba było żadnych podpisów - kadr z głupią miną Narumi tłumaczył wszystko lepiej niż tysiąc słów!
Główny wątek fabularny w postaci relacji Narumi i Hirotaki jest obecny, ale wydaje mi się tylko pretekstem do zaistnienia mniej lub bardziej absurdalnych sytuacji. Wisienką na torcie są Taro i Hanako, którzy dla odmiany nie zaczynają związku, ale są w nim od wielu lat i romantyczne uniesienia w ich przypadku zastępuje rutyna. Czasem bardzo dosadna, bo nie boją się mówić...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-09
W natłoku romansów pełnych dram, zdrad, nieoczekiwanych zwrotów akcji i chędożenia ,,Miłość na ostatniej stacji" jest taką uroczą, wręcz niewinną wysepką, której jedynym celem jest sprawienie, by czytelnikowi zrobiło się ciepło na serduszku. Różnica wieku między bohaterami może wydawać się kontrowersyjna (20 lat), ale sama ,,kontrowersja" to w tej mandze słowo nieznane.
Ani to oryginalne, ani rozbudowane, bardziej może przypominać bajkę, ale miało właśnie takie być - bez trzymania w wielkim napięciu, nawet niewywołujące skrajnych emocji. Przyjemnością jest tu przyglądanie się i kibicowanie, gdy bohaterowie docierają do celów małymi kroczkami. Nawet ten ,,straszny były" nie jest tutaj antagonistą, a... hmm, według mnie to pasuje ,,debil z połową mózgu" i rozstał się z Hibari nie ze złośliwości, ale dlatego, że trafił na inną, bardziej pasującą do niego dziewczynę (na podobnym poziomie intelektualnym, więc wspólnie mają cały mózg!). I choć na początku jest trochę żalu, tak jest to uczucie w pełni szczere, a nie wybryk niedojrzałego chłopa.
Hibari i Yokose są przesympatyczni, każde na swój sposób urocze, nieporadne i niewinne. I każde z nich zasługuje w końcu na trochę szczęścia. A rozdział bonusowy... cóż, jest już o innych bohaterach i choć krótki, tak bardzo trafny w mówieniu o akceptacji samych siebie i o tym, jak ktoś bliski potrafi z nas tych ,,samych siebie" wydobyć.
A tych, którzy chcą Was zmieniać według własnej wizji trzeba kopać w dupę, bo to debile i na Was nie zasługują!
W natłoku romansów pełnych dram, zdrad, nieoczekiwanych zwrotów akcji i chędożenia ,,Miłość na ostatniej stacji" jest taką uroczą, wręcz niewinną wysepką, której jedynym celem jest sprawienie, by czytelnikowi zrobiło się ciepło na serduszku. Różnica wieku między bohaterami może wydawać się kontrowersyjna (20 lat), ale sama ,,kontrowersja" to w tej mandze słowo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ciąg dalszy codziennego - ale zdecydowanie nie szarego! - życia oryginalnej paczki przyjaciół.
Nie ma tu wielkich wzlotów i upadków: Taro z Hanako kłócą się jak się kłócili, a Narumi i Hirotaka pozostają uroczy w odnajdywaniu się jako para. Do tego pojawia się młodszy brat Hirotaki, Naoya… ale nie, nic nie komplikuje. Wręcz przeciwnie. Choć zupełnie nie jest otaku. Do tego jest naiwny i niewinny jak małe dziecko, przez co Narumi czasem musi mu matkować. To naprawdę tylko i wyłącznie przeurocza, zabawna i ciepła historia o grupie przyjaciół, których połączyło hobby.
Choć pojawiło się też trochę goryczy. Tym razem można było dowiedzieć się czegoś więcej o przeszłości Hirotaki. Nie była aż taka zła… ale klaruje się, dlaczego Hirotaka jest taki, a nie inny. Fakt, to od początku był ,,dziwny” dzieciak, przez co trochę… wyobcowany? Można powiedzieć, że - hej, ale w końcu dorósł, ma przyjaciół, nie porzucił hobby, a nawet zdobył dziewczynę, w której od dawna się kochał. Tylko że jeszcze dłuuuga droga przed nimi. I chwała za to, że choć nie będzie najprostsza, to przynajmniej obędzie się bez dram i problemów z dopy dla dramatyzmu…
A problemy zdecydowanie mają. Bo choć na co dzień świetnie się dogadują, tak wciąż czuć między nimi jakąś ścianę i dystans. Wciąż potrzebują czasu, aby zrozumieć się nawzajem, to co czują i jak w ogóle widzą swój związek.
Czy ,,zwykła” randka w tym pomoże? I czy w ogóle muszą iść na ,,zwykłą” randkę, skoro spędzają ze sobą sporo czasu w miejscach, które oboje lubią?
Ale o tym to w następnym tomie…
P.S. Mimika Narumi nadal wymiata.
Ciąg dalszy codziennego - ale zdecydowanie nie szarego! - życia oryginalnej paczki przyjaciół.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie ma tu wielkich wzlotów i upadków: Taro z Hanako kłócą się jak się kłócili, a Narumi i Hirotaka pozostają uroczy w odnajdywaniu się jako para. Do tego pojawia się młodszy brat Hirotaki, Naoya… ale nie, nic nie komplikuje. Wręcz przeciwnie. Choć zupełnie nie jest otaku. Do tego...