Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nie jest dobrze jeśli do pisania książki podróżniczej zabiera się egotyk, megaloman i grafoman. Zamiast państw, w których autor był, na pierwszy plan wysuwa się własne "JA", które było więc wie: w Uzbekistanie są same prostytutki, w Kazachstanie skupieni na doczesności bezmyślni koczownicy, a w Gruzji oczywiście wszech-pijący mieszkańcy tego kaukaskiego kraju.
Z drugiej strony jak idzie o seksizm, czy płytkie wywyższenie wartości kultury Wschodu, bądź zganienie kultury Zachodu, autor jest pierwszy do takich "refleksji",
bo przecież "może coś w tym jest", że zakrywanie twarzy i całego ciała burką jest dobre dla kobiet, bo dzięki temu na Wschodzie kobiety są pożądane (jakby sensem życia kobiety miało być padające na nią męskie oko) i nie rodzą się tam ruchy LGBT (bo LGBT wzięło się proszę państwa od tego, że mężczyźni stracili zainteresowanie kobietami...).
Wisienką na torcie było porównanie siebie samego do Kapuścińskiego...
W mojej głowie podczas czytania "Pijany martwym Gruzinem" wielokrotnie niosło się gromkie WTF i musiałem odkładać książkę, żeby na chwilę ochłonąć. Wiara autora w to, że zawarł w swoim dziele głębokie przemyślenia jest niezwykła, brak pokory zdumiewający, a nieświadomy seksizm obezwładniający.
No i oczywiście wszystko to okraszone deklaracjami o głębokim zrozumieniu kultur, różnic pomiędzy nimi. Guzik, wszystko to płytkie jak kałuża po letnim deszczu, tyle, że upakowane w przystępnym języku i okraszone kilkoma ciekawymi informacjami. Prawdziwy podróżnik i reportażysta wie, że zawsze będzie daleki od pojęcia kultury, w której na chwile zagościł, a jej niuanse zawsze będzie poddawał pod osąd swojego subiektywnego oka. Pan Witold Gapik takich wątpliwości nie ma, ma kulturowy rentgen w oczach i w umyśle i taką oto książkę, pyszną do granic możliwości sprzedaje czytelnikowi.
Ale pyszna, kulinarnie rzecz biorąc, to ta książka jest raczej tylko dla autora, a dla fanów rzetelnych i autentycznie ciekawych reportaży podróżniczych jest zbędnym ciężarem na półce.

Nie jest dobrze jeśli do pisania książki podróżniczej zabiera się egotyk, megaloman i grafoman. Zamiast państw, w których autor był, na pierwszy plan wysuwa się własne "JA", które było więc wie: w Uzbekistanie są same prostytutki, w Kazachstanie skupieni na doczesności bezmyślni koczownicy, a w Gruzji oczywiście wszech-pijący mieszkańcy tego kaukaskiego kraju.
Z drugiej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Perła reportażu i książki podróżniczej. Thubron z wyjątkową empatią i wrażliwością przemierza kolejne połacie Syberii. Potrafi jednocześnie zarysować świat brzydki, odpychający, a jednak ciekawy, taki, obok, którego nie można przejść obojętnie. Nie udaje obiektywności, ale też nie rości sobie prawa do jedynej słusznej interpretacji. Raczej zderza siebie z tym, co inne, nieznane i próbuje pojąć dany mu świat, kiedy go to przerasta, szczerze to przed czytelnikiem wyznaje.

W czasach reportaży pisanych przez byle kogo z gigantycznym zapleczem finansowym, z nastawieniem na przygodę i "fun", ta intelektualna podróż za "kilka" rubli, oparta o kontakt z innością i innym, to rzecz wyjątkowa, pozwalająca poznać niedostępny dla czytelnika świat oczami autora.

Perła reportażu i książki podróżniczej. Thubron z wyjątkową empatią i wrażliwością przemierza kolejne połacie Syberii. Potrafi jednocześnie zarysować świat brzydki, odpychający, a jednak ciekawy, taki, obok, którego nie można przejść obojętnie. Nie udaje obiektywności, ale też nie rości sobie prawa do jedynej słusznej interpretacji. Raczej zderza siebie z tym, co inne,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Studio Ghibli. Miejsce filmu animowanego w japońskiej kulturze Marcin Lisiecki, Joanna Zaremba-Penk
Ocena 6,7
Studio Ghibli.... Marcin Lisiecki, Jo...

Na półkach:

Wyjątkowo ciężko oceniać tę antologię tekstów o jednym z najważniejszych studiów animacji w historii. Dobrze, że taka książka powstała, bo chociaż popularność Miyazakiego i jego kolegów po fachu w Polsce jest spora, to jednak zdecydowanie brak na ich temat literatury. Teksty młodych badaczy są jednak nierówne, niekiedy mało odkrywcze, przez co nie zawsze czytanie poszczególnych artykułów sprawia przyjemność.
Plus za obecność tej książki na rynku.

Wyjątkowo ciężko oceniać tę antologię tekstów o jednym z najważniejszych studiów animacji w historii. Dobrze, że taka książka powstała, bo chociaż popularność Miyazakiego i jego kolegów po fachu w Polsce jest spora, to jednak zdecydowanie brak na ich temat literatury. Teksty młodych badaczy są jednak nierówne, niekiedy mało odkrywcze, przez co nie zawsze czytanie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Z jednej strony niezwykle ciekawe świadectwo rozwoju twórczości wyjątkowo niebanalnego reżysera. Z drugiej jednak wybór wywiadów, które są wywiadami w stylu angielskim, a nie "Q&A" bywa nieco bałaganiarski, tak, jak nonszalancki bywa stosunek samych dziennikarzy do Lyncha. Ten element może szczególnie ciekawić jednak tych, których interesuje bieżąca recepcja dzieł Lyncha, a nie tych, których interesuje sam Lynch.
Pomimo tego, z pewnością pozycja obowiązkowa dla wielbicieli talentu Amerykanina.

Z jednej strony niezwykle ciekawe świadectwo rozwoju twórczości wyjątkowo niebanalnego reżysera. Z drugiej jednak wybór wywiadów, które są wywiadami w stylu angielskim, a nie "Q&A" bywa nieco bałaganiarski, tak, jak nonszalancki bywa stosunek samych dziennikarzy do Lyncha. Ten element może szczególnie ciekawić jednak tych, których interesuje bieżąca recepcja dzieł Lyncha, a...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta kameralna, rozmiarowo niewielka powieść zaskakuje wielością otwierających się kontekstów.

Na pierwszym poziomie to oczywiście historia Cema, młodego chłopaka, który uwikłany jest w konflikty edypalne. Zwielokrotniają się tutaj ojcowie, matki i synowie, z którymi trzeba walczyć, kochać, i których trzeba akceptować itd.
Jednak ta jednostkowa historia z każdą chwilą otwiera się na kolejne poziomy rozumienia losów Cema i Edypa. Stawiane są, niemal mimochodem, ale jednocześnie ze świadomą precyzją, pytania czym był i czym jest Stambuł oraz Turcja. W sposób niezwykle subtelny jest to również powieść na polityczna, być może najbardziej polityczna w dorobku Pamuka obok "Śniegu".

"Rudowłosa" to książka wyjątkowa, opisująca motywy od dawna opisywane przez Pamuka, ale jednocześnie dowodząca, że noblista wciąż przemyśliwuje siebie, swoje miasto, swój naród i swoje państwo. Rzecz bez dwóch zdań nietuzinkowa.

Ta kameralna, rozmiarowo niewielka powieść zaskakuje wielością otwierających się kontekstów.

Na pierwszym poziomie to oczywiście historia Cema, młodego chłopaka, który uwikłany jest w konflikty edypalne. Zwielokrotniają się tutaj ojcowie, matki i synowie, z którymi trzeba walczyć, kochać, i których trzeba akceptować itd.
Jednak ta jednostkowa historia z każdą chwilą...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka Anny Grzywy ma daleko idące uchybienia, niedopuszczalne dla recenzowanej książki naukowej. Na wstępie należy wymienić powierzchowność informacji i ich interpretacji z dziedzin kulturoznawstwa i antropologii.
Przede wszystkim w dzisiejszych czasach publikacja naukowa nie powinna określać ludów opierających swój światopogląd na myśleniu magicznym mianem ludów prymitywnych, a takie określenia się w książce pojawiają. Określenie "prymitywny" wartościuje i wskazuje jasno, że tamci są gorsi, niż my, racjonalni przedstawiciele kultury zachodniej.
Podobnie wątpliwe moralnie jest prowadzenie kulturowej linii diachronii od myślenia magicznego do spiskowych teorii dziejów związanych z paleoastronautyką, czyli teorią, według której to kosmici są założycielami ludzkiej cywilizacji. Nie chcę myśleć jak wyglądałaby publikacja Anny Grzywy o tejże paleoastronautyce. Z jaką umiejętnością i zrozumieniem można opisywać podobne problemy pokazał Wiktor Stoczkowski, autor książki o paleoastronautyce. Anna Grzywa mogłaby się wiele od niego nauczyć.

Konserwatywny punkt widzenia psychologa, psychoterapeuty, okazuje się w tej kwestii nie do zaakceptowania, ponieważ czym innym jest zachwianie równowagi psychicznej poprzez dominację myślenia magicznego u jednostki żyjącej w paradygmatach kultury zachodniej, a czym innym jest samo myślenie magiczne.

Brak dystansu autorki do przedmiotu swoich badań jest karygodny. Anna Grzywa nazywa archetypiczne obrazy kulturowe na kartach tarota "obrazkami", rytualne instrumenty Inków określa mianem "hałaśliwych", a temat astrologii chińskiej opisuje poprzez skrótowy opis własnego znaku i niezgodności cech jej i znaku. Dodatkowo woltę w ponowoczesnym świecie, w którym paradygmat racjonalizmu nie jest już jedynym obowiązującym, uznaje za zepsucie "postępowych" środowisk, ponieważ kilkadziesiąt lat temu ludzie zajmowali się "pracą, żeby utrzymać siebie i rodzinę" a nie zajmowali się głupstwami.

Autorka powinna jasno przyznać, że jej książka ma charakter moralizatorski, ku przestrodze z tezą: myślenie magiczne psuje współczesną kulturę i zdrowie psychiczne jej przedstawicieli. Jednak nawet w takich wypadkach należy umieć być umiarkowanym, żeby nie wpaść w ton paszkwilu. Co ciekawe o wiele bardziej bezstronnie udało się pisać o cyberseksie księdzu Andrzejowi Zwolińskiemu, niż o magii Annie Grzywie. Niech to będzie najlepszym miernikiem płytkości i stronniczości książki. Szkoda, że tak ciekawy temat (świetnie poruszany w czysto psychologicznym aspekcie m.in. przez klasyka Jeana Piageta) został tutaj potraktowany w tak nierzetelny sposób i to przez osobę z tytułem profesorskim w publikacji recenzowanej. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca.

Książka Anny Grzywy ma daleko idące uchybienia, niedopuszczalne dla recenzowanej książki naukowej. Na wstępie należy wymienić powierzchowność informacji i ich interpretacji z dziedzin kulturoznawstwa i antropologii.
Przede wszystkim w dzisiejszych czasach publikacja naukowa nie powinna określać ludów opierających swój światopogląd na myśleniu magicznym mianem ludów...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka w kilku momentach oferuje to, co najlepsze spod znaku Twin Peaks, tajemnicę, odczucie niesamowitości.
Nie da się jednak ukryć, że to książka dla fanów serialu. Bez znajomości małego miasteczka w stanie Waszyngton oraz galerii postaci występujących w produkcji Davida Lyncha, ów ciekawy kolaż faktów, mitów i zmyśleń będzie czytało się z mniejszym zaangażowaniem. Nie sprawia to jednak, że należy książce obniżyć ocenę.
"Sekrety Twin Peaks" były pisane z myślą o fanach serialu oraz jako pomost pomiędzy poprzednimi sezonami (oraz filmem "Ogniu krocz za mną"), a sezonem nowym, który będzie miał swoją premierę w tym roku.

Podawana niekiedy jako minus struktura książki - kompilacja dokumentów, wycinków z gazet, wyimków z książek (wiele z tego jest autentyczne, nienapisane przez Marka Frosta, ale przez niego do całości dodane) znarratywizowana dzięki komentarzom tajemniczego archwisty oraz przypisom agenta FBI (nie jest nim wbrew pozorom słynny agent Cooper)jest jej zaletą. Całość czyta się z ciekawością w znacznym stopniu właśnie dzięki takiemu pomysłowi (fantastycznie zrealizowanemu graficznie).

Minusem jest zmiana kilku historii i wątków w stosunku do serialu oraz niezrealizowana obietnica opowiedzenia losów miasteczka przez ostatnie 25-lecie. W rzeczywistości "Sekrety Twin Peaks" kończą się dokładnie w tym samym momencie, w którym kończy się serial.

Początkowo miałem również poczucie, że Mark Frost zatoczył zbyt duże kręgi pod względem osadzania tajemnicy znanej z serialu (pewna prowincjonalność była zaletą serialu), ale ostatecznie całość została utkana na tyle ciekawie, że zamiast denerwować, ów szerszy kontekst fascynuje i dodaje całości smaczku.

"Sekrety Twin Peaks" to pozycja obowiązkowa dla miłośników serialu, ale to także ciekawy pomysł, który pokazuje jak nie odcinać kuponów od kultowej serii, ale stworzyć coś oryginalnego. Książka ta daje również dużą nadzieję, że nowy sezon "Twin Peaks" będzie wznowieniem, który nie zniszczy legendy serialu. Koniec końców książka niemal świetna i warta polecenia.

Książka w kilku momentach oferuje to, co najlepsze spod znaku Twin Peaks, tajemnicę, odczucie niesamowitości.
Nie da się jednak ukryć, że to książka dla fanów serialu. Bez znajomości małego miasteczka w stanie Waszyngton oraz galerii postaci występujących w produkcji Davida Lyncha, ów ciekawy kolaż faktów, mitów i zmyśleń będzie czytało się z mniejszym zaangażowaniem. Nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to