-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2017-03
2017-03
Nie zabrzmi to dobrze- zdaję sobie z tego sprawę- ale lubię książki, które są poświęcone temacie II Wojny Światowej i obozom koncentracyjnym, choć- co muszę zaznaczyć- nie jestem znawczynią w tej dziedzinie.
Pragnę zagłębiać temat i wiedzieć co musieli przeżyć nasi dziadkowie i babcie. Dzięki temu jeszcze bardziej ich podziwiam i szanuję- za odwagę, determinację, chęć życia i walkę o ojczyznę i przetrwanie.
„Brunatna kołysanka” to kolejna pozycja, która uświadomiła mi jak wiele złego doświadczyli w przeszłości nasi bliscy.
Książka ta poświęcona jest polskim dzieciom, które zostawały pozyskiwane w różny sposób, m.in. z zakładów opiekuńczych, z obozów, urodzone na terenie Niemiec. Przechodziły one badania rasowe przeprowadzane przez ekspertów, które miały dokonać odpowiedniej selekcji i pozyskać dzieci rasowo wartościowe. Przeprowadzano badania lekarskie i psychologiczne, dokładnie je mierzono, spisywano ich kolor oczu i włosów oraz robiono zdjęcia. Następnie były przekazywane do ośrodków Lebensbornu- których pomysłodawcą (tak jak całej akcji) był Himmler- by tam poddane były zupełnej germanizacji i na koniec zostały przekazane do adopcji niemieckiej rodzinie.
Po wyzwoleniu ludzie zaczęli wracać do Polski, do swoich domów, jednak jak się okazuje wielu z nich nie zostało odnalezionych i nie wiadomo co się z nimi działo- w tym i z dziećmi.
Roman Hrabar zostaje pełnomocnikiem polskiego rządu do odzyskiwania germanizowanych dzieci- jego zadaniem jest odnalezieniem poza granicami kraju jak największej ilości polskich dzieci i sprowadzenie ich z powrotem bezpiecznie do rodzin.
Tak właśnie stajemy się świadkami wielu prawdziwych historii, które zostają opowiedziane przez ofiary pani Annie Malinowskiej.
Poznajemy historię wielu ludzi i rodzin, czasami kończących się radośnie, a czasami w bardzo przykry sposób. Dowiadujemy się z ich relacji co przeżyli będąc małymi dziećmi, jak wędrowali od rodziny do rodziny, jak trafili do niemieckich domów, jak wyglądało tam ich życie, czy je kochano. Zostają opisane również ich powroty do Polski i możemy z ich punktu widzenia zobaczyć, czy było to dla nich lepsze rozwiązanie, a może lepiej gdyby pozostali już w adopcyjnej rodzinie z dala od ojczyzny. Wydaje się, że odpowiedź jest prosta i oczywista. Niestety w prawdziwym życiu nic takie nie jest. Wystarczy sięgnąć po tę książkę i przekonać się samemu czytając zwierzenia osób, które tego doświadczyły.
W tle tych wszystkich wspomnień pojawia się już wyżej wspomniana postać- Roman Hrabar. Po lekturze tej pozycji uważam, że każdy powinien poznać to nazwisko i dobrze wiedzieć kim był ten człowiek oraz ile dobrego zrobił dla wielu dzieci i ich rodzin.
Jako „pasjonatka” takich tematów nie mogłam oderwać się od lektury, chociaż nie jest ona łatwa i lekka to styl i forma w jakiej została napisana ułatwiają z pewnością jej odbiór. Czyta się ją ekspresowo i z ogromnym zainteresowaniem.
W dodatku liczne fotografie umieszczone we wnętrzu, które w dużej mierze pochodzą z prywatnych zbiorów ludzi opowiadających swoje historie- przedstawiające ich dzieciństwo, ich polski i niemieckie rodziny, miejsca w których przebywali i to jak wyglądają aktualnie- dopełniają całość i sprawiają, że wszystko odbieramy ze zdwojoną mocą.
„Brunatną kołysankę” polecam WSZYSTKIM, bez wyjątku. Myślę, że te historie, wydarzenia i Ci ludzie zasługują na chwilę uwagi oraz pamięć.
Nie zabrzmi to dobrze- zdaję sobie z tego sprawę- ale lubię książki, które są poświęcone temacie II Wojny Światowej i obozom koncentracyjnym, choć- co muszę zaznaczyć- nie jestem znawczynią w tej dziedzinie.
Pragnę zagłębiać temat i wiedzieć co musieli przeżyć nasi dziadkowie i babcie. Dzięki temu jeszcze bardziej ich podziwiam i szanuję- za odwagę, determinację, chęć życia...
Przyznam szczerze, że nim książka trafiła w moje ręce musiałam zostać zachęcona przez samego autora, by poświęcić jej trochę uwagi, a następnie trafić na book tour organizowany właśnie z tą lekturą- jak widać ostatecznie skusiłam się na jej przeczytanie i przyznam, że żałuję, iż uczyniłam to dopiero teraz.
„Czarna samica kruka" to opowieść o dwójce policjantów- Eryku Osowskim oraz Kazimierzu Lewandowskim, którzy zostają przydzieleni do sprawy zabójstwa mężczyzny, lecz jak się z czasem okazuje jest to dopiero jedno z wielu brutalnych morderstw dokonanych w okolicy.
Niech Was jednak nie zwiedzie początek książki to nie jest zwyczajny kryminał jakich wiele, ani opis śledztwa znany nam z innych lektur- to dopiero początek i delikatne wprowadzenie do tego co serwuje nam później autor.
Pan Dariusz Pawłowski pozwala nam z czasem poznać kolejnego głównego bohatera tej historii- samego mordercę. Wraz z nim możemy uczestniczyć w dokonywaniu morderstwa, ale również zagłębić się w jego myśli i poznać jego przeszłość (dzieciństwo) oraz powody przez, które robi to co robi.
Jesteśmy uczestnikami zarówno prowadzonego śledztwa, licznych przesłuchań, odnajdywania kolejnych poszlak, świadków i ciał, chęci dorwania jak się okazuje seryjnego mordercy, ale także bierzemy udział w torturach, które serwuje morderca swoim ofiarą, morderstwach, uciekaniu i skrywaniu się.
Muszę przyznać, że książka już na samym wstępie jest tajemnicza i rozpoczyna się zabójstwem, co sprawia, że od razu czytelnik zostaje wciągnięty w tę historię i jest nią zaintrygowany. Do tego wszystkiego dochodzą zaskakujące elementy, ogólnie ciekawa fabuła i lekki język, którym została napisana. Zdecydowanie te wszystkie elementy sprawiają, że ciężko odłożyć tę lekturę na bok.
Jednak uprzedzam, jeśli jesteście wrażliwymi czytelnikami to radzę uważać na tę pozycję. Krew, cierpienie ofiar, tortury, ekskrementy, szczegółowe i mocne opisy morderstw mogą Was zniesmaczyć. Trzeba mieć mocny żołądek siadając do tej książki.
Mam również nadzieję, że sami wywnioskowaliście to z tego co napisałam wcześniej, ale na wszelki wypadek podkreślę, że postacie są niebanalne (zwłaszcza postać mordercy) i życzyłabym sobie, by częściej spotykać takich bohaterów w książkach.
Na sam koniec zaznaczę jeszcze, że to debiut pana Dariusza. Jak widać po mojej opinii i ekscytacji- bardzo udany debiut.
Z niecierpliwością czekam na kolejną książkę autora, po którą na 100% sięgnę tuż po premierze.
Chciałabym też napisać, że bardzo ubolewam nad słabą reklamą i promocją tej pozycji. Zdecydowanie więcej osób powinno wiedzieć o jej istnieniu. Ja na pewno będę ją polecać wszystkim fanom powieści grozy, kryminałów i thrillerów.
PS: Żeby nie było, że piszę o tej pozycji w samych superlatywach. Książka ma jeden minus- znaczny minus. Jest zdecydowanie za krótka- 274 strony to za mało. Po jej lekturze chciałam więcej i więcej ;)
Przyznam szczerze, że nim książka trafiła w moje ręce musiałam zostać zachęcona przez samego autora, by poświęcić jej trochę uwagi, a następnie trafić na book tour organizowany właśnie z tą lekturą- jak widać ostatecznie skusiłam się na jej przeczytanie i przyznam, że żałuję, iż uczyniłam to dopiero teraz.
więcej Pokaż mimo to„Czarna samica kruka" to opowieść o dwójce policjantów- Eryku...