-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać1
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
Książeczka na jeden dzień.
Sam przebiłem się przez nią w kilka godzin. Przyznam, że szczerze mnie wciągnęła. Nie jest to nic ambitnego, aczkolwiek kreacja pomysłu i same postacie bardzo umilają nam czas (Szczególnie w pociągu).
Jak na kilka opowiadań, uśmiałem się tak, jak śmieję się raz na kilkanaście różnych książek.
Ocieka czarnym humorem, a niekiedy razi wręcz zachowaniami postaci.
Kocur, żyd i marudna studentka na samym początku.. nadają ciekawego podejścia do kolejnych kart.
A z każdą kolejną jest więcej głupoty przemieszanej z chichotem i wnioskami w stylu - Profesjonalny wyciskacz rozbawienia.
Książeczka na jeden dzień.
Sam przebiłem się przez nią w kilka godzin. Przyznam, że szczerze mnie wciągnęła. Nie jest to nic ambitnego, aczkolwiek kreacja pomysłu i same postacie bardzo umilają nam czas (Szczególnie w pociągu).
Jak na kilka opowiadań, uśmiałem się tak, jak śmieję się raz na kilkanaście różnych książek.
Ocieka czarnym humorem, a niekiedy razi wręcz...
Jest wiele opinii, świetnych recenzji i wiele z nich słusznie oddaje to, co czeka nas u kart świata Rosharu.
Sama książka urzekła mnie tak bardzo, że i sam skrobnę parę słów.
Gdy ją dostałem, a dostałem oba pierwsze tomy na raz, przytłoczył mnie nie sam ogrom, a zawartość.
Oczywiście nie mowa tu o zapisanych kartkach. W oczy rzucało się samo wydanie. Posiadam empikowe i jestem nim zachwycony.
Rysunki w książce, sama okładka i notki przy rozdziałach - cudo.
Aż chce się oglądać w przerwie gdy przetwarzamy wszystkie niespodzianki czekające na nas za każdą nową stroną (A jest ich niemało).
Jedyną wadą jest miękka okładka. Napis się szybko zamazuje, a z książką trzeba się obchodzić jak z jajem by utrzymać zadowalający stan.
Dobra, nagadałem o rzeczy najmniej ważnej. W końcu nie dla obrazków czytamy taki pocisk.
Książka wciąga od pierwszej strony. DOSŁOWNIE. Rzuca na głęboką wodę i mimo niby spójnej fabuły i wątku - nie wiemy niczego.
Mamy zarys, ale to co przewija się w tle jest po prostu niejasne. Niejasne w tak epicki sposób, że na jasność czekamy z zapartym tchem.
Umilają nam to świetnie wykrojone postacie i wydarzenia.
Pan Sanderson tchnął w ów świat iskrę życia. Czujemy klimat, ogrom i naprawdę, ale to naprawdę z chęcią wracamy do oglądania mapki, wędrowania po niej palcem i wnioskowania jak tam może być, jak to wygląda.
No, przynajmniej w moim przypadku tak było.
Sam styl pisania jest przystępny, aczkolwiek książka do lekkich nie należy. Przyznam, że gdybym się z nią spotkał tak z trzy lata wcześniej, to miałbym lekkie problemy z przebiciem się.
Jednak warto! Gorąco polecam.
Ode mnie z czystym sumieniem leci 10 gwiazdek.
A teraz lecę czytać tom 2.
Jest wiele opinii, świetnych recenzji i wiele z nich słusznie oddaje to, co czeka nas u kart świata Rosharu.
Sama książka urzekła mnie tak bardzo, że i sam skrobnę parę słów.
Gdy ją dostałem, a dostałem oba pierwsze tomy na raz, przytłoczył mnie nie sam ogrom, a zawartość.
Oczywiście nie mowa tu o zapisanych kartkach. W oczy rzucało się samo wydanie. Posiadam empikowe i...
Coby nie powiedzieć, sama ilość gwiazdek jaką dałem - mówi sama za się.
Jedynym słusznym uzasadnieniem ich ilości jest przeczytanie książki.
Gdy skończyłem, na tom drugi rzuciłem się jak głodne zwierzę.
Głodne, ciekawskie i bardzo, bardzo zdesperowane by przerzucać kolejne karty dzieła Pana Patricka.
Dzieła tak doskonale napisanego i wykonanego, że im więcej tych nieszczęsnych stron ubywa, tym więcej nas nachodzi lęku przed zakończeniem książki.
Do tego dochodzi tępo pisania.. Które jest mniej zadowalające od zawartości końcowej.
Kvothe, główny bohater książki - jest upiornie nietuzinkową postacią w znanych mi kręgach fantasy.
Jest swoistym wieloklasowcem, połykaczem czasu (Którego nie miałem w ogóle w czasie czytania) i kimś, kto sprawia, że długo potem zasnąć nie można po odłożeniu książki.
Imię Wiatru wciąga tak jak Wiedźmin, Harry Potter za dziecka czy inne ambitne dzieła klasy światowej.
Dziwi mnie, że książka nie jest bardziej znana, choć uzasadniam to tym, że ilość czytelników dramatycznie spadła.
Styl pisania to niemal poezja. Nie tylko jest przejrzysty i przyjemny, ale opowiada o naszej Płomiennowłosej legendzie niczym Nordycki Skald.
Gdy tak mówi i pokazuje nam dalsze fragmenty życia bohatera, kartki ubywają szybciej niżbyśmy tego chcieli.
Wciąga potwornie mimo niemałej zawartości.
Nie ma dalszego sensu pisać więcej. Jest to jedna z lepszych książek na jakie w życiu natrafiłem i nie raz jeszcze przebrnę ścieżkę wydarzeń u boku głównej postaci.
Polecam!
Coby nie powiedzieć, sama ilość gwiazdek jaką dałem - mówi sama za się.
więcej Pokaż mimo toJedynym słusznym uzasadnieniem ich ilości jest przeczytanie książki.
Gdy skończyłem, na tom drugi rzuciłem się jak głodne zwierzę.
Głodne, ciekawskie i bardzo, bardzo zdesperowane by przerzucać kolejne karty dzieła Pana Patricka.
Dzieła tak doskonale napisanego i wykonanego, że im więcej tych...