-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński2
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2007-05-01
2010-04-01
Książka nosząca tytuł "Drobne szaleństwa" sugeruje, że czytelnik może liczyć na lekturę lekką, łatwą i przyjemną, z delikatną nutą tak zwanej literatury kobiecej. Ale nie dajmy się zwieść pozorom. Powieść Kai Malanowskiej to książka mocna i zapadająca w pamięć. To ciekawe, choć trudne w lekturze studium choroby cywilizacyjnej XXI wieku, jaką jest depresja.
Bohaterką "Drobnych szaleństw" jest Maja, mająca nieco ponad 30 lat mieszkanka Warszawy. Jej życie pozornie wygląda jak żywcem wyjęte z żurnala, co - do tego dojdziemy - może być źródłem jej kłopotów. Ma przystojnego, kochającego męża i uroczą dorastającą córkę. W perspektywie zaś ciekawą karierę naukową, pod którą podwaliny położyły lata pracy w USA. Słowem, życie jak w bajce lub co najmniej jak w "Modzie na sukces". Sęk w tym, że dla Mai jej życie jest jak tafla, po której tylko z rzadka zdarza jej się spokojnie ślizgać. Przeważnie bohaterka książki chodzi po niej jak po kruchym lodzie. A wszystko przez depresję, która nie pozwala jej prowadzić "normalnego" życia.
Kaja Malanowska w swojej książce naszkicowała przejmujące studium depresji. Stworzona przez nią bohaterka miewa ataki lęku i paniki. Ma problemy z najprostszymi czynnościami, jak sprzątanie czy jedzenie. Choroba niemal całkowicie unicestwia jej relacje społeczne i intymne, choćby z mężem, którego Maja kocha, a jednocześnie chce go rzucić, obwiniając za swoje wszelkie problemy i za chorobę. Na kartach książki Malanowskiej choroba prezentuje swoje oblicze w całej okazałości. Czy autorka, szalenie precyzyjnie kreśląc różne stadia depresji czy podając nazwy stosownych lekarstw, w ten sposób opisała własne doświadczenia i lata walki z nią? Wydaje się to być bardzo możliwe, co nadaje "Drobnym szaleństwom" rysu autobiograficznego, a przez to dodatkowej powagi i autentyczności.
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? - zapyta ktoś. Przecież bohaterka książki miała wszystko. Wszelkie przekazy kultury masowej, wszelkie wzorce osobowościowe właśnie tak przedstawiają tzw. życie spełnione: drogie auto, pełne konto, ładna żona/ładny mąż, urocze dziecko. Konsument stateczny, obywatel dostatni i porządny. Zatem, skoro Maja to wszystko miała, to skąd wzięła się jej choroba?
W tym miejscu można szukać najważniejszego sensu "Drobnych szaleństw". Losy głównej bohaterki pokazują, że styl życia wzorowany na przyjętych za jedynie słuszne ideałach i normach jest szalenie zgubny. Że nie zostawia zbyt wiele miejsca na dowolność, że unifikuje i równa do jednej sztancy. W książce Malanowskiej nawet tzw. wygranych i przegranych można łatwo sprowadzić do wspólnego mianownika. Ci, którzy się dorobili, to gorzkniejący cynicy mający za pociechę tylko konta pełne gotówki. Zaś ci, którym się nie powiodło, to gorzkniejący szybko frustraci, ledwo ukrywający poczucie moralnej wyższości nad tymi, którym powiodło się w życiu nieco lepiej. Ewentualnie alkoholicy, samotne matki z dziećmi łowiące pierwszego lepszego faceta, bo czas mija i trzeba wreszcie kogoś znaleźć. Wszyscy oni obracają się w tzw. warszawce, do której należy także nasza bohaterka. I żyją - łagodnie mówiąc - plastikowym życiem, wyzutym z głębszego sensu.
Maja w tym topornym schemacie odnaleźć się nie potrafiła. Nie chciała pracować dla samej pracy, wykonując teoretycznie ambitne, a w praktyce odtwórcze zajęcia. Nie chciała odgrywać w swoim życiu rytuałów lansowanych przez mass media, pisemka kobiece czy reklamy. Chciała być sobą, a nie wiedziała jak, co wepchnęło ją w ramiona fatalnej choroby. Jaka sama przyznaje w książce, "czuła za mocno, chciała za bardzo, chciała być za bardzo okej", aż padła ofiarą depresji. Dopadła ją hipertrofia emocji, wrażeń doprawiona dojmującym poczuciem braku sensu i egzystencjalnej pustki.
Również szeroko rozumiana kobiecość czy też - patrząc szerzej - społecznie uznawane wzorce kobiecości wpędziła bohaterkę książki w te kłopoty. W trakcie lektury obserwujemy, jak miota się między ideałami "matki Polki" a wytycznymi dla kobiet niezależnych, które chcą być trendy, cool i independent. Wie, że nie zmyła naczyń i gniją w jej zlewie. Wie (albo tylko jej się wydaje), że jest złą matką dla swojej córki. "- Jestem złą kobietą, złą żoną, złą matką!" - wścieka się na siebie Maja, siedząc okrakiem na barykadzie między tym, co uważa za swój kobiecy obowiązek i tym, co wydaje się za potrzebne i ważne dla niej samej.
Patrząc z tej perspektywy widać, że Kaja Malanowska prowadzi czytelnika w świat współczesnych kobiet, żyjących pod stałą presją. Przyłóżmy tę miarę choćby do sytuacji pań w Polsce. Opłacanych gorzej niż mężczyźni za tę samą pracę, żyjących pod presją pracodawców z lupą przy oku dopatrujących się oznak ciąży. Zagonionych w dwa ognie między pracą i domem, a przy tym dociskanych wzorcem bycia zawsze piękną, gładką, chętną i powabną. Rozpatrywane w tym kontekście "Drobne szaleństwa" mają więc też solidny ładunek feministyczny.
Książkę Kai Malanowskiej wydawca reklamuje jako powieść napisaną w czysto blogerskiej formie. I faktycznie, autorka prowadzi narrację w formie pamiętnika. Odkrywa przed czytelnikiem swoją bohaterkę, odsłaniając nawet tajemnice jej fizjologii czy życia intymnego. Maja jest swego rodzaju postacią totalną, którą prześwietlamy na wskroś. Można zarzucić autorce, że momentami snuje swoją opowieść zbyt rozwlekle. Że wikłając się w szczegóły, gubi snuty misternie wątek. Nie zmienia to jednak faktu, że "Drobne szaleństwa" to pasjonujący, poruszający obraz walki z ciężką chorobą, a także rzut oka na realia życia współczesnych kobiet.
Kaja Malanowska, "Drobne szaleństwa", Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2010.
www.ksiazkowisko.blogspot.com
Książka nosząca tytuł "Drobne szaleństwa" sugeruje, że czytelnik może liczyć na lekturę lekką, łatwą i przyjemną, z delikatną nutą tak zwanej literatury kobiecej. Ale nie dajmy się zwieść pozorom. Powieść Kai Malanowskiej to książka mocna i zapadająca w pamięć. To ciekawe, choć trudne w lekturze studium choroby cywilizacyjnej XXI wieku, jaką jest depresja.
Bohaterką...
"Wydana przez „Krytykę Polityczną” mała, czerwona książeczka pod tytułem „Przewodnik Lewicy” równie dobrze mogłaby się nazywać „Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o lewicy, a boicie się zapytać”. To świetne kompendium, wyjaśniające postulaty, wartości i hasła tzw. nowej polskiej lewicy.
Czym jest lewica? W świecie późnej nowoczesności, trudno o jednoznaczną odpowiedź na to pytanie. Cechą charakterystyczną współczesnych demokracji jest bowiem wędrówka zarówno prawicy, jak i lewicy do centrum politycznego spektrum. I nie wiadomo w zasadzie, kto jest z jakiej politycznej bajki.
Pytanie: „Czym jest lewica?” ma szczególny wymiar w Polsce. W naszym kraju lewicowość obrosła w stereotypowe, odstręczające wielu obywateli narośle. Lewicowiec w powszechnym odbiorze kojarzy się jako zwolennik recydywy PRL, bądź - w najlepszym wypadku - jak cyniczny, chciwy i skorumpowany postkomunista o nalanej twarzy i podejrzanym spojrzeniu. Lewicowiec kojarzy się z osobnikiem dzierżącym w dłoni czerwony sztandar z sierpem i młotem, za plecami mającego trumny Stalina, Mao i Lenina, marzącego o odbudowie gułagów, do których wtrącałby normalnych, zdrowych moralnie Polaków-katolików.
„Przewodnik Lewicy” pozwala zrewidować te stereotypy. Ta mała czerwona książeczka (pyszna analogia do Mao i jednocześnie drwina z mainstreamu!) to całościowa wykładnia tożsamości lewicowej i wartości bliskich osobom związanym z lewą stroną sceny politycznej. Autorzy unikają typowego dla tradycyjnej lewicy moralizatorstwa. Piszą: - Nie rościmy sobie pretensji do jedynej słuszności na lewicy. Część prezentowanych tu idei i rozwiązań wykracza zresztą poza lewicową identyfikację. Nie ma też w „Przewodniku…” haseł nawołujących do walki ze zgniłym imperializmem USA i podobnych reliktów przeszłości. Siłą tej książki jest, iż autorzy wykładają rzeczowo i spokojnie - a jednocześnie stanowczo - czym ich zdaniem jest i czym powinna być lewica w realiach XXI wieku.
W książce zostały poruszone kwestie zarówno ze sfery ideologii (rozdział „Wolność i liberalna demokracja”), gdzie autorzy dokopali się do samych korzeni lewicowych poglądów i w skrócie zaprezentowali lewicową wizję polityki i społeczeństwa, jak i tak szczegółowe zagadnienia, jak rola organizacji pozarządowych w budowie zdrowego społeczeństwa obywatelskiego. Nie zapomniano również o dylematach płynących z realiów współczesnego społeczeństwa informacyjnego.
Spokojny, pewny ton tej książki to z pewnością jej wielka siła. Autorzy nie wzywają nikogo na barykady do walki z kapitalistami czy imperialistami. Oni próbują podważyć ideologiczną hegemonię neoliberalizmu od strony jego dogmatów. Wskazują jego oczywiste słabości, podsuwają konkretne rozwiązania. Mówiąc kolokwialnie, pokazują, gdzie poskrobać tynk, by odpadła cała warstwa.
Prezentują też spójną, uporządkowaną wizję lewicowej tożsamości. Która niesie odpowiedzi na rozmaite pytania. Taka propozycja może skusić wiele osób, które może i miałyby ochotę przyznać się do sympatii lewicowych, ale wciąż kojarzą je z topornym socjalizmem a'la PRL.
W Polsce dyskurs publiczny został zawłaszczony przez przez dwa języki. Gdy mowa o wartościach, niejako automatycznie narzuca się język konserwatywny. O sprawach gospodarki nie mówi się zaś inaczej, jak tylko językiem liberalnym. To „zakotwiczenie” debaty publicznej między konserwatyzmem i liberalizmem po wyborach w 2005 roku znalazło odbicie na scenie politycznej, gdy zwyciężyły dwie partie prawicowe: narodowo-populistyczny PiS oraz konserwatywno-liberalna PO. Dla języka lewicowego, i tak marginalizowanego, zabrakło zupełnie miejsca w debacie publicznej, polityczną lewicę skompromitował zaś lewicowy tylko z nazwy SLD.
Środowisko „Krytyki Politycznej” od paru lat konsekwentnie próbuje przełamać ten impas. Korzystając ze wskazówek Karola Marksa, „KP” dba o budowę bazy. Oprócz lewicowo-liberalnego kwartalnika, publikuje - wspólnie z wydawnictwem Ha!art - książki takich autorów, jak Slavoj Żiżek czy Alain Badiou. „KP” otworzyła też w Warszawie RED-akcję, która wyrosła na tętniący życiem ośrodek dyskusyjno-kulturalny.
„Przewodnik Lewicy” jest kolejnym krokiem środowiska „Krytyki Politycznej” w stronę rozbicia ideologicznego status quo na polskiej scenie publicznej. „Przewodnik…”, choć jest małych rozmiarów, może przynieść naprawdę duże owoce. W XXI wieku lewica jest jedyną siłą, która na poważnie chce podjąć dylematy współczesności. Ale jej głos jest - jak dotąd - za słaby. Nie dociera do szerokich mas, słyszy go może garstka zatwardziałych lewaków.
Ten problem jest szczególnie palący w Polsce. Nasze elity po 1989 roku zachłysnęły się mocno ideologią TINA (There Is No Alternative; nie ma alternatywy dla neoliberalnego kapitalizmu - przyp.aut.) i w tym duchu reformowały kraj, doprowadzając do sporego rozwarstwienia społecznego i powstania sporych enklaw dziedzicznej biedy. U nas lewicowy głos jest szczególnie potrzebny. Takie inicjatywy jak „Przewodnik Lewicy” sprawią, że lewica zamiast cicho i nieśmiało, zacznie mówić mocnym i pewnym siebie głosem."
Krytyki Politycznej przewodnik lewicy, Warszawa 2007.
www.ksiazkowisko.blogspot.com
"Wydana przez „Krytykę Polityczną” mała, czerwona książeczka pod tytułem „Przewodnik Lewicy” równie dobrze mogłaby się nazywać „Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o lewicy, a boicie się zapytać”. To świetne kompendium, wyjaśniające postulaty, wartości i hasła tzw. nowej polskiej lewicy.
więcej Pokaż mimo toCzym jest lewica? W świecie późnej nowoczesności, trudno o jednoznaczną odpowiedź na...