rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Od wielu lat nasza polska piłka nie zaliczyła wielu spektakularnych sukcesów. Oczywiście miały miejsce pojedyncze cuda lub czasami brakowało odrobiny szczęścia, aczkolwiek z szerszej perspektywy jednak my, czyli kibice, wylaliśmy więcej łez smutku niż radości. Ponadto sama krajowa Ekstraklasa oraz niższe ligi nie zachwycają poziomem. Po prostu wieje nudą i popisem miliardów nieudanych zagrań. I chociaż ten smutny obraz piłkarstwa w Polsce wydaje się bardzo realny, tak naprawdę ma się nijak do stanu faktycznego! Dlaczego? Bo fundamentem polskiej piłki nie są pojedyncze laury czy niezapomniane drużyny. Są to wyraziste osobistości, które zaznaczyły swoje piętno w historii na zawsze. Jedną z takich postaci był i jest Janusz Wójcik, po którym można spodziewać się naprawdę wszystkiego. Każdy wie jak potrafi szaleć na ławce trenerskiej. Też nieco słyszeliśmy o jego wyczynach poza stadionowych. Ale czy znamy go na wylot? Jego autobiografia „Wójt. Jedziemy z frajerami!” udowadnia, że jednak nie!
Tę książkę trudno nazwać zwykłym przedstawieniem zwykłej persony futbolu, gdyż Janusz Wójcik na pewno nią nie był! Od początku swojej aktywności w tej „wielkiej” piłce był wyróżniającym się człowiekiem, który potrafił zrobić wszystkich „w konia”, lecz samemu nigdy nie pozwalał się podejść. Jego spisane wspomnienia są szaleńczym wyzwaniem, które zaprosi czytelnika do podróży zaczynającej się od najgorszych dziur w Polsce, przechodzącej przez bankiety z najbogatszymi i kończącej się na arabskich pustyniach. Czy czytelnik w ogóle zechce uczestniczyć w takiej niecodziennej wyprawie? Mogę na swój honor przysiąc, że tak! „Wójt” porwie każdego i przedstawi świat piłki nożnej ze szorstkiej strony. Nie ma ani jednej strony słodkiego cukrzenia. Każda literka ukazuje prawdziwą rzeczywistość i walkę o to, aby w tej rzeczywistości nie tylko sportowej, lecz również prywatnej i politycznej, się odnaleźć.
Janusz Wójcik nie bał się odkryć tajemnic związanych z szatniami, nocnymi układami w hotelach czy też rozmowach w samym sejmie. Jego biografia miała zaszokować opinię publiczną i myślę, że te osoby, które już ją przeczytały, takiego szoku doznały. Nawet jeśli były w pełni świadome, tego co dzieje się naprawdę, kiedy kamery już nie patrzą.
Na pewno niespodzianką nie będzie, jeżeli ludzie, o których Janusz Wójcik wspomina, również zbliżą się do stanu przedzawałowego, gdyż okrutna prawda zawsze boli. Zwłaszcza, gdy opowiada ona o nas samych czy najbliższych.
Sam główny bohater nie szczędzi dla siebie słów krytyki, chociaż wielokrotnie zaznacza i chwali swoje zdolności m.in. trenerskie, czego akurat nie wolno zanegować, ponieważ jest to oczywiste, że popularny Wójt wielkim trenerem był. Książka o nim samym nie jest przeznaczona dla dzieciaków czy beks. Powstała z ciężkich słów, które nie świadczą o braku kultury Wójcika, lecz o sile jego przekazu i sile emocji, które towarzyszyły mu od samego początku. Dlatego jeżeli ktoś poszukuje łatwej lektury, o miękkim charakterze, niech lepiej omija tę pozycję, bo przeznaczona jest ona dla osób o mocnych nerwach.
Do jednego można mieć pretensje: książka na pewno jest za krótka! To wszystko co przeżył Janusz Wójcik nie da się zamknąć w tak krótkim przedziale. Jest to historia na minimum tysiąc stron. I mam nadzieję, że trener spełni obietnicę, która została umieszczona pod koniec i która głosiła, że ciąg dalszy nastąpi. Polska czeka z utęsknieniem na kolejną dawkę mocnych wrażeń.
Czy warto kupić „Wójt. Jedziemy z frajerami!”? Głupie pytanie....ta lektura jest jak narkotyk! Zabierze nagle kilka godzin z życia, a czytający nawet tego nie zauważy. Jest to pozycja MUST READ!

Od wielu lat nasza polska piłka nie zaliczyła wielu spektakularnych sukcesów. Oczywiście miały miejsce pojedyncze cuda lub czasami brakowało odrobiny szczęścia, aczkolwiek z szerszej perspektywy jednak my, czyli kibice, wylaliśmy więcej łez smutku niż radości. Ponadto sama krajowa Ekstraklasa oraz niższe ligi nie zachwycają poziomem. Po prostu wieje nudą i popisem miliardów...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie ma co się oszukiwać! Wielu współczesnych sympatyków FC Barcelony żyje jedynie sukcesami tej drużyny z XXI wieku. Nie jest to nic złego, bardzo dobrze, że młodzi ludzie widzą w osobach pokroju Leo Messiego lub Xaviego autorytety do naśladowania. Aczkolwiek triumfy Dumy Katalonii zachwycającej nas przez ostatnie lata swoją tiki-taką nie są wszystkim, co ten klub dał piłce nożnej. Wspaniała historia zaczyna się od samego początku, czyli od 1899 roku! Większość tych niesamowitych oraz niestety również przykrych wydarzeń związanych z Barcą, który świat był naocznym świadkiem, wydarzyły się w ubiegłym stuleciu. O tym wszystkim opowiada genialna książka „Barca. Życie, pasja, ludzie” stworzona przez pół-Hiszpana Jimmiego Burns'a.
Lektura ta nie jest zbiorem suchych faktów i statystyk, które można przeczytać na wikipedii. Zawiera w sobie głównie wiele ciekawostek, ale również opowiadań ludzi, którzy tworzyli i tworzą FC Barcelonę: od piłkarzy, przez trenerów, do zagorzałych kibiców. Burns w mistrzowski sposób przedstawił ich spojrzenie na klub, który w ciągu 115 lat stał się symbolem czegoś więcej niż futbolowego nieba. Z tej książki otrzymujemy przepiękne spojrzenie na dość okrutne czasy generała Franco i walki Katalończyków o swoje prawa. Wówczas dla nich FC Barcelona oraz jej świątynia, czyli Camp Nou, nie były zwykłymi rzeczami związanymi z piłką nożną! Dla ludzi, którzy za wszelką cenę pragnęli żyć godnie, klub ten był symbolem wolności, był czymś niedostępnym dla hiszpańskiej dyktatury, był orężem do walki z niesprawiedliwością! Piłkarzy porównywano do żołnierzy, natomiast placem boju stawały się Gran Derbi! My dzisiaj myślimy, że Derby Europy, gdy w Madrycie przebywał Jose Mourinho, były ostre i bezpardonowe! Nie! „Barca. Życie, pasja, ludzie” uświadamia nas, że korzenie całego konfliktu sięgają głębiej. W cieniu dzisiejszych potyczek znajdują się ofiary walk z dyktaturą.
Jednakże oczywiście Burns nie skupiał się wyłącznie na tej politycznej stronie Barcy. Przedstawił również jej sukcesy, porażki oraz postacie, które najbardziej wryły się w kartach historii futbolu. Już po przeczytaniu pierwszych stron wiemy, iż Jimmy Burns nie spisał tego wszystkiego „na kolanie”. Wielokrotnie spotykał się z wielkimi osobistościami, przebył tysiące kilometrów po Hiszpanii oraz przeczytał także mnóstwo innych książek, tylko po to, aby cały świat mógł dowiedzieć się czegoś naprawdę prawdziwego o FC Barcelonie oraz samej Hiszpanii (nie tylko z piłkarskiej strony).
Dotychczas byłem pewien, że wiem sporo na temat tego klubu, ale myliłem się. Burns otworzył mi oczy na wiele nowych spraw. Już na pewno rozumiem, dlaczego Duma Katalonii jest czymś więcej niż zwykłą drużyną piłkarską. To wspaniała historia...
Lecz nie ma sensu się rozpisywać. Wystarczy zaznaczyć, że ta pozycja musi znaleźć się w rękach prawdziwych zapaleńców piłkarskich, nawet jeżeli są fanami Realu Madryt! Nie rozchodzi się o sympatię, lecz o poznania prawdziwego sensu piłki nożnej, który znajduje się właśnie tam, w Barcelonie, na Camp Nou.

Nie ma co się oszukiwać! Wielu współczesnych sympatyków FC Barcelony żyje jedynie sukcesami tej drużyny z XXI wieku. Nie jest to nic złego, bardzo dobrze, że młodzi ludzie widzą w osobach pokroju Leo Messiego lub Xaviego autorytety do naśladowania. Aczkolwiek triumfy Dumy Katalonii zachwycającej nas przez ostatnie lata swoją tiki-taką nie są wszystkim, co ten klub dał piłce...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeżeli są osoby, które twierdzą, iż książka pt. „Moja dekada w Premier League” napisana przez samego Wayne'a Rooneya jest słaba, nudna, monotonna, to ja mogę im powiedzieć tylko jedno: MYLICIE SIĘ!
Wayne Rooney nie stworzył typowo autobiografii. Książka przedstawia nam historię jego występów w Premier League, i nie tylko, w latach 2002-2012. Przechodzimy przez każdy kolejny sezon, otrzymując przy okazji dawkę niesamowitych przeżyć oraz kulis konkretnych meczów, które w sposób szczególny wryły się w pamięć napastnika reprezentacji Anglii. Ponadto możemy sporo dowiedzieć się o jego młodości, która dla niego tak naprawdę skończyła się bardzo szybko. Ale za nim ktoś uzna, że powstała następna, przeciętna książeczka o piłce nożnej, wolę ustrzec, że na pewno tak nie jest! Otóż do przeczytania „Moja dekada w Premier League” należy dobrze się przygotować. Ponieważ dla mnie ta pozycja nie opowiada dosłownie o paru meczach i wydarzeniach w szatni Manchesteru United. Rooney zaprasza nas do wnętrza swojej głowy. Opisuje emocje, które nim targały w każdym sezonie, spotkaniu, sekundzie gry. Również opowiada, o czym myślał w wyszczególnionych momentach kariery. Właśnie dlatego tę książkę trudno nazwać zwyczajną. Mało który piłkarz ukazuje futbol z takiego psychologicznego punktu widzenia. Rooney, świadomie czy nie, postanowił to zmienić. A my, kibice powinniśmy mu za to podziękować.
Według mnie każdy szanujący się kibic, który chciałby wiedzieć, co dzieje się rzeczywiście w umyśle piłkarzy, musi bez zbędnej zwłoki sięgnąć po tę lekturę. Bowiem niewielu zdaje sobie sprawę, jak dużo może ona nauczyć. Aczkolwiek, oprócz ciekawostek psychologicznych, dowiadujemy się także, w jaki sposób Rooney osiągnął w tak młodym wieku szczyt. I mogę z czystym sumieniem potwierdzić, że sukcesu nie zawdzięcza bogatym rodzicom. Na boisku poświęcił większość życia, po porażkach pracował dwa razy ciężej i zawsze chciał wygrywać. Dlatego jako szesnastolatek zadebiutował w ponoć najlepszej lidze świata i w tym samym wieku strzelił swojego debiutanckiego gola, który miał się w przyszłości okazać niejedyną bramką ustrzeloną przez Anglika. Przemysław Rudzki napisał na okładce, że Rooney jest jednym z ostatnich angielskich wojowników z krwi i kości. Książka udowadnia, że się nie mylił.

Jeżeli są osoby, które twierdzą, iż książka pt. „Moja dekada w Premier League” napisana przez samego Wayne'a Rooneya jest słaba, nudna, monotonna, to ja mogę im powiedzieć tylko jedno: MYLICIE SIĘ!
Wayne Rooney nie stworzył typowo autobiografii. Książka przedstawia nam historię jego występów w Premier League, i nie tylko, w latach 2002-2012. Przechodzimy przez każdy kolejny...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Pirlo. Myślę, więc gram Alessandro Alciato, Andrea Pirlo
Ocena 7,4
Pirlo. Myślę, ... Alessandro Alciato,...

Na półkach:

Gdyby zadać wszystkim kibicom piłkarskim pytanie: „Jaki jest Andrea Pirlo?”, na pewno większość odpowiedzi brzmiałaby: „genialny piłkarz i człowiek, spokojny, opanowany, unika kłopotów, unika kłótni, rozumie wszystko”. No cóż. Na pewno to, że jest jednym z najlepszych zawodników, a także wspaniałą osobowością, nie podlega dyskusji. A co zresztą? Można napisać, że pozory mylą.

„Myślę, więc gram” - autobiografia Andrei Pirlo nie jest kolejną smutną książką o piłce nożnej, która szczegółowo opowiada jakąś historię o ciężko trenującym chłopcu, który mimo trudności, został wreszcie zawodowym piłkarzem. Oczywiście znajdują się w niej opisy lat młodzieńczych głównego bohatera, aczkolwiek ta książka ma pokazać czytelnikowi całkowicie coś innego. Pirlo okazał się mistrzem ironii. Wręcz w niesamowity sposób podjął się niektórych problemów dotyczących współczesnej piłki nożnej. Lecz nie zrobił tego dosłownie. Odniósł się do nich z dystansem, co na pierwszy rzut oka wygląda jedynie na zwykłe żarty, które w rzeczywistości nimi nie są. Trzeba naprawdę skupić się na jego słowach, aby zrozumieć wagę ich symboliki. Pirlo nie bał się zderzenia z niewygodnymi faktami, o których inni przedstawiciele jego fachu woleli przemilczeć w swoich biografiach.
Ale „Myślę, więc gram” nie jest tylko rozważaniami nad sprawami problematycznymi w futbolu. Dowiadujemy się z niej wielu anegdotek z życia samego Pirlo oraz innych gwiazd, które albo już zawiesiły korki na kołku, albo nadal co weekend biegają za piłką. Historyjki przedstawione przez Włocha potrafią wywołać ataki „głupawki”. Sam śmiałem się kilkakrotnie przez parę dobrych minut, przy czym pozwalałem myśleć ludziom znajdujących się np. w autobusie, że należę do osób nienormalnych. A to wszystko przez to, że po prostu przeczytałem kolejną przygodę włoskiego piłkarza i jego kumpli.
Jego autobiografia pokazuje go z całkowicie innej strony. W telewizorze wydaje się nam, iż jest człowiekiem, który zawsze unika dzikich zabaw, w szatni siedzi w kącie i spogląda na wszystko chłodnym wzrokiem. Jednakże tak nie jest! Ta lektura naucza nas, że Pirlo jest świetnym dowcipnisiem i też normalnym facetem, który także musi się powygłupiać. Naturalnie Pirlo opisuje również swoją ciężką pracę na treningach oraz walkę w młodości, które pozwoliły mu dojść na sam szczyt i zdobyć tytuły Mistrza Świata czy Mistrza Włoch.

Dla mnie „Myślę, więc gram” jest lekturą obowiązkową każdego kibica, nawet dla tego, który nigdy nie widział Andrei Pirlo w akcji (chociaż wątpię, czy jest ktoś taki). Książka w żadnym etapie nie zanudza. Działa niczym jak narkotyk, ponieważ człowiek chce więcej i więcej. Wielka szkoda, że ta uczta dla oczów trwa jedynie 264 stron. Ale z drugiej strony, ma się gwarancję, że czas poświęcony na te 264 strony nie będzie czasem straconym.

Gdyby zadać wszystkim kibicom piłkarskim pytanie: „Jaki jest Andrea Pirlo?”, na pewno większość odpowiedzi brzmiałaby: „genialny piłkarz i człowiek, spokojny, opanowany, unika kłopotów, unika kłótni, rozumie wszystko”. No cóż. Na pewno to, że jest jednym z najlepszych zawodników, a także wspaniałą osobowością, nie podlega dyskusji. A co zresztą? Można napisać, że pozory...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nigdy dotąd nie powstała taka książka jak „Futbol Obnażony” autorstwa Anonimowego Piłkarza piszącego dla „The Guardian”. Kim on jest? W Wielkiej Brytanii bezskutecznie próbują rozwiązać jego zagadkę. Świat wie tylko, że gra w Premier League i przynajmniej przez jakiś czas był jednym z najsławniejszych piłkarzy w Anglii. Spotkał się na boisku i poza nim z największymi gwiazdami. Przeżył z nimi nie jeden pojedynek lub imprezę. Pewnego dnia postanowił wykorzystać swój dar do pisania oraz doświadczenie życiowe i w ten sposób powstała ta wspaniała książka.

Żadna, nawet najszczersza, autobiografia jakiegokolwiek piłkarza nie pokazała piłki nożnej z takiej perspektywy jak „Futbol Obnażony”. Autor skupił się w głównej mierze na negatywnych stronach dwóch rzeczy: piłki jako całości oraz swojej kariery. Podkreśla swoje niezadowolenia wobec sposobów przeprowadzania transferów, częstego imprezowania czy oszukiwania systemów podatkowych. Często wspomina o złych decyzjach podjętych przez siebie. Również poświęcił kilka stron na swoją historię walki z depresją, która była owocem gry na najwyższym poziomie.
Z drugiej strony jednak, chwilami broni siebie i swoich kolegów. Między innymi tłumaczy, dlaczego piłkarze mogą i powinni zarabiać tysiące funtów, euro lub dolarów. Ponadto przedstawia nam kulisy angielskich szatni, rozwiązań taktycznych oraz, co ciekawe, pracę agentów piłkarskich, na których przeznaczył cały dział. Nie brakuje również odniesień do kibiców i ich zachowania. Oczywiście nie zapomniał o zabawnych anegdotach z nim w roli głównej.

Anonimowy autor porównuje wszystko do klubów, piłkarzy itd. z Premier League, ale nietrudno sobie wyobrazić podobne sytuacje w innych ligach. Piłka nożna w dzisiejszych czasach jest jednym z czynników globalizacji, dlatego zachowania zawodników z Wielkiej Brytanii mają swoje odzwierciedlenie też w pozostałych krajach.

Prawie trzysta stron prawdziwych wyznań Anonimowego Piłkarza pokazują, że najlepsi piłkarze nie mają życia z bajki. Chociaż żyją w luksusach, to i tak często muszą się mierzyć z oczekiwaniami, oszustwami oraz problemami zdrowotnymi, które dotyczą także sfery psychicznej. Naprawdę polecam tę książkę, nawet takim osobą, które sądzą, że wiedzą już wszystko o futbolu. Uwierzcie mi, że się mylicie!
Oby za rok lub dwa lata wyszła druga część jego spojrzenia na świat piłki nożnej.

Nigdy dotąd nie powstała taka książka jak „Futbol Obnażony” autorstwa Anonimowego Piłkarza piszącego dla „The Guardian”. Kim on jest? W Wielkiej Brytanii bezskutecznie próbują rozwiązać jego zagadkę. Świat wie tylko, że gra w Premier League i przynajmniej przez jakiś czas był jednym z najsławniejszych piłkarzy w Anglii. Spotkał się na boisku i poza nim z największymi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to