feranos

Profil użytkownika: feranos

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 18 godzin temu
40
Przeczytanych
książek
41
Książek
w biblioteczce
24
Opinii
51
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 2 książki
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Kasia jest jedną z moich ulubionych polskich pisarek fantasy i chętnie sięgnąłem po drugą część.

Nie zrozum mnie źle, (Ty, czytelniku tej oto recenzji). Ta książka to nie jest mój vibe. Tu ludzie zamiast rozwiązywać problemy daniem sobie w mordę mówią do siebie protekcjonalnie, a co najwyżej się ze sobą "rozprawiają".

I pomimo tego, że Agata wydaje mi się nieco głupsza niż w poprzedniej części (co z jednej strony jest irytujące, z drugiej strony emocjonujące, na pewno lepsze niż gdyby była mądrzejsza) i chyba na złość stara się być tajemnicza (zresztą tu każdy jest tajemniczy, wszystkie dialogi są na niedopowiedzeniach i obrzucaniu się pasywnymi agresjami).

Jedyną w sumie rzeczą, którą mogę zarzuć tak obiektywnie tej książce jest to, że Agata zdaje się być ofiarą absolutnie całego świata. I Rada, i Matka, i ten, och, przystojny Dawid, i Perun. Wszyscy traktują Agatę trochę jak nieco upośledzoną z jednej strony, z drugiej strony jako kompetentną do zniszczenia świata (co jest faktem, ale zamiast się mądrzyć ktoś mógłby ustalić z nią jakikolwiek plan).

Ogólnie wszyscy to debile z pretensjami. No może oprócz Dawida, do jego zachowania nie mam za bardzo pretensji, choć mógłby wyjechać dalej niż na Suwalszczyznę)

Drugą rzeczą, której mógłbym się przyczepić jest nieco życzeniowa fabuła, bardzo dynamiczna, więc nie przeszkadza, ale czasem mam wrażenie, że wszyscy ustawiają się w kolejce, żeby przypieprzyć się do Agaty. Finalnie Agata jednak zawsze kończy z asem w skarpecie, a sporo tu przypadków.

Poza tym znowu Kasia łamie schematy jak Dawid kręgosłupy, który nadal jest morderczym sku****wysynem. Nie zrobił się nagle cute i kawaii i nie mówi Agacie "zawsze chciałem utonąć w tak pięknych oczach jak Twoje". W ogóle tu się ginie często i mało spektakularnie, co mi się bardzo podoba. Nie ma patosu, po prostu się pada i już, ciemność. Walki nawet nie było, po prostu umierasz. To jest właśnie najlepsze u Kasi, że książka jest przez to zaskakująca na tyle, że sam miałem "ej, no ale jak to". Jest w tych kasiowych śmierciach coś nedowskiego (w sensie jak Ned Stark, w którego śmierć nikt nie mógł uwierzyć).

A no i plus za moje rodzinne Suwałki, odwiedzę może Cisową Górę w te wakacje, poszukam ostrzy do mordowania demonów.

A, nieco przydługie zakończenie. Wszystkie wątki muszą się przecież wyjaśnić, trzeba wszystko obgadać, ale po co, przecież zaraz nadchodzi różowy kogut, po którego zaraz sięgam.

Kasia jest jedną z moich ulubionych polskich pisarek fantasy i chętnie sięgnąłem po drugą część.

Nie zrozum mnie źle, (Ty, czytelniku tej oto recenzji). Ta książka to nie jest mój vibe. Tu ludzie zamiast rozwiązywać problemy daniem sobie w mordę mówią do siebie protekcjonalnie, a co najwyżej się ze sobą "rozprawiają".

I pomimo tego, że Agata wydaje mi się nieco głupsza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Witaj w kolejnym odcinku recenzji książek, które przeczytałem i polecam. Dziś jest to „Tajne przez magiczne” Katarzyny Wierzbickiej.
Książka opowiada o prawie typowej bohaterce urban fantasy typu from zero to hero, która dorasta w świecie pełnym magii, potworów, ale o tym nie wie, odkrywa w sobie magiczne moce i wtedy…
Zaraz…
A co to? Kasia Wierzbicka Autorka łamie tu schematy. Agata gówno umie, gówno wie i gówno może, to nie from zero to hero tylko from zero to zero. Nie ma umiejętności magicznych, ogólnie jest nie za bystra, niezbyt ogarnięta emocjonalnie, mało ambitna.
Czy da się ją lubić?
Absolutnie nie!
Czy to dobrze?
Tak!
Wreszcie zerwanie z kanonem adresowanym do ludzi, którzy wierzą, że w końcu dostaną list z Hogwartu i zbawią świat. Tu, co najwyżej będzie trzeba zastąpić Flitcha.
Agata nie ma nauczyciela opowiadającego jej o tym, że jest wybrańcem, a jej starzy umarli pokonując wielkie zło. Agata ma jedynie wspomnienie, że jej matka zostawiła ją i uciekła z innym nie odzywając się do niej przez całe życie. Kiedy wreszcie napotyka magiczne stworzenia kończy się to psychiatrą.
Co mi się podoba, a czego bardzo często nie ma w tego typu literaturze (mało czytam, może jest) to konstrukcja świata – otóż ona istnieje. Dowiadujemy się, że pamięć ludzi została zmanipulowana przez wszelkiej maści czarodziejów w celu ukrycia magii przed ludźmi, ponieważ większość magów jest raczej marna, a ludzie raczej chcieliby ich zabić, ponieważ są ludźmi, klasycznie.
Rzeczy mają ciąg przyczynowo skutkowy.
Żadnych naiwności na temat zbawienia świata, walki dobra ze złem, jest konflikt interesów, i to tyle.
Pomimo tego, że czasem padały wulgaryzmy (dla podniesienia powagi sytuacji, nie jak w Spowiedzi Abysalu), wspominanego pijaństwa sama książka ma zacięcie YA, moim zdaniem, jest lekka, czyta się ją spokojnie, przyjemnie.
Jeśli ktoś szuka czegoś lekkiego na popołudnie, a lubi fioletowe okładki to zapraszam na „Tajne przez magiczne”.
Dla fanów YA i ludzi znudzonych przeznaczniem, wielkimi przepowiedniami, wybrańcami i innej maści krystalicznymi bohaterami.

Witaj w kolejnym odcinku recenzji książek, które przeczytałem i polecam. Dziś jest to „Tajne przez magiczne” Katarzyny Wierzbickiej.
Książka opowiada o prawie typowej bohaterce urban fantasy typu from zero to hero, która dorasta w świecie pełnym magii, potworów, ale o tym nie wie, odkrywa w sobie magiczne moce i wtedy…
Zaraz…
A co to? Kasia Wierzbicka Autorka łamie tu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Illuvatar nigdy nie popełnia błędów.
Eru Illuvatar wysłał na Śródziemie pięciu majarów. Gandalfa zwanego Szarym, Sarumana zwanego Białym, Radagasta zwanego Burym (albo Rudym, nie pamiętam) oraz dwójkę niebieskich magów.
No i niby spoko, "Władca pierścieni" przeczytany, Sauron pokonany, Saruman obalony, wszyscy zwijają manatki i odpływają do Valinoru, żegnajcie ludzie, od teraz to Wasza ziemia. "Zaraz, zaraz, ale co z niebieskimi przybłędami?" - zapytacie. No właśnie ja też pytałem i odpowiada na to Przemysław Duda. Można byłoby nazwać to fanficiem, ale tak naprawdę jest to rozszerzenie uniwersum, gdyż wykorzystuje bohaterów nam nieznanych i realia, które też nie są nam znane.
Książka ma nieco trudny wstęp, ciężko było mi się wkleić przez pierwsze paręnaście stron coś jakieś chłopy, jakieś armie, typ zamienia się w ptaka, aż do momentu kiedy został wspomniany Sauron i zrozumiałem, gdzie jestem na osi czasu (jak właśnie zamierzasz czytać to już Ci to oszczędziłem, może wklejać się od początku) wszystko zaczęło mi się układać w całość i poszło.
Czyta mi się to dobrze, jest sporo strategii, trochę polityki, pomimo tego, że jest to de facto historia równoległa wydarzeniom z "Władcy pierścieni" to sama w sobie książka bardziej chyba ucieszy fanów "Pieśni lodu i ognia", magii tu mało (w sumie brak, ale to tak jak w Tolkienie) ras też niewiele (są tylko krasnoludy), więc książka sama w sobie pozbawiona jest tej warstwy magii i tajemniczości, skupiona mocno na wydarzeniach, że tak powiem "na szachownicy", choć oczywiście z punktu widzenia poszczególnych bohaterów. Wrzuca nas bezpośrednio w znane nam (czytelnikom Tolkiena) zagrożenie.
Typ bez butów wrócił.
Pan na M, który bardzo kochał Sillmarillie wrócił i skłócił ze sobą książąt, królów, cesarzy i lordów, i właściwie podbija Śródziemie od Hildorien zaczynając, od wschodniego krańca, wespół z Sauronem (w komitywie bardziej) na jego drodze stoi tylko dwóch majarów, którzy wraz z najlepszymi z ludzi (tymi najbardziej pokrzywdzonymi) starają się przetrwać i pokonać zbuntowanego Valara.
Sama historia kontynuuje w ogóle nieporuszony przez Tolkiena wątek "błękitnych majarów" "zaginionych na wschodzie" i jest to historia satysfakcjonująca. Miejscami naprawdę ciekawa, choć zdarzają się w niej, że tak to określę "zdarzenia życzeniowe" (ale gdzie nie).
Trochę mało w niej mowy o honorze, dumie i takich tam tolkienowskich rzeczach, dużo o państwach, państwowości, mało o elfach, krasnoludach, smokach i nieprzebytych lasach, a dużo o polityce, niesnaskach i konfliktach. Trochę czytając to czułem klimat początku "Gwiezdnych wojen" i "znajduję twoją wiarę w moc niepokojącą" czy coś takiego - tu jakby świat się skończył, czasy się skończyły nie ma już tajemnic, nie ma już zagadek, nie ma tych przygodowych gór mglistych czy mrocznej puszczy są granice, są murowane dziedzińce i zatargi międzypaństwowe. Dlatego na wstępie powiedziałem, że to bardziej dla fanów Martina.
Żałuję słabo wykorzystany wątek Azji. Chodzi mi o to, że zawsze miałem w głowie, że Valinor to taka Ameryka, te Shire całe to jakoś Anglia, może. Gondor to Niemcy, Rohan to Francja, Mordor to, wiadomo. Natomiast wypadałoby, żeby Hildorien to były klimaty azjatyckie, w sensie nie muszą być, bo nic nie musi być, ale jakoś tak to sobie wyobrażałem, brakuje mi tej różnicy kulturowej, jakakolwiek by nie była. A może właśnie jest? Może cesarstwo to właśnie jest ta różnica kulturowa? W sumie chyba tak, no ale brakuje mi tu czegoś, na tym polu.
Powinienem usunąć poprzedni akapit z racji tego, że sam sobie zaprzeczyłem, ale niech już zostanie. Coś tam wnosi.
Nie ma takiego dobra i zła w stylu Tolkiena, albo może właśnie jest. We "Władcy pierścieni" widać było jakieś tam plemiona ludzi stające po stronie Saurona i byli oni przedstawieni jako zdrajcy. To bardzo wygodne uproszczenie, u Przemka, pomimo tego, że wszyscy wiemy kto jest zły, a kto dobry, to postacie między sobą nie wiedzą. Bardzo podoba mi się to, że każdy myśli, że każdy jest zły, a tak naprawdę jest to łańcuch podejrzeń i spisków przygotowywanych przez dziesięciolecie. Budowanie napięć między państwami, burzenie sojuszy przez dekady, pokolenia, co pokazuje, w bardzo fajny sposób, to jak my postrzegamy innych. Dobra i zło, pomimo DOBRA i ZŁA to po prostu kwestie dogadania się lub nie, podania sobie ręki lub po prostu podejrzeń.
Mimo wszystko polecam fanom Tolkiena, ale nie tym którzy przeczytali "Władcę pierścieni", a tym, którzy (tak jak ja) tłukli wszystko jak leci i daleko po "Sillmarilionie", mniej więcej przy "Dzieciach Hurina" powiedzieli sobie "Dlaczego ja to sobie robię? Przecież to jest chujowe." Polecam też fanom "Pieśni lodu i ognia" zwaną też "Grą o tron". Są walki, wojny, bitwy (niby to prawie to samo, ale sporo jest tego) są kminy, jest pradawny, wspólny wróg. Wszystko odhaczone.
A teraz wsiadamy na koń z Winrarem (przepraszam Przemku, nie mogłem się powstrzymać) i jedziemy po "Pięć pustych tronów".

Illuvatar nigdy nie popełnia błędów.
Eru Illuvatar wysłał na Śródziemie pięciu majarów. Gandalfa zwanego Szarym, Sarumana zwanego Białym, Radagasta zwanego Burym (albo Rudym, nie pamiętam) oraz dwójkę niebieskich magów.
No i niby spoko, "Władca pierścieni" przeczytany, Sauron pokonany, Saruman obalony, wszyscy zwijają manatki i odpływają do Valinoru, żegnajcie ludzie, od...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika feranos

z ostatnich 3 m-cy
feranos
2024-05-08 08:59:21
feranos ocenił książkę To nie jest kraj dla słabych magów na
8 / 10
i dodał opinię:
2024-05-08 08:59:21
feranos ocenił książkę To nie jest kraj dla słabych magów na
8 / 10
i dodał opinię:

Kasia jest jedną z moich ulubionych polskich pisarek fantasy i chętnie sięgnąłem po drugą część.

Nie zrozum mnie źle, (Ty, czytelniku tej oto recenzji). Ta książka to nie jest mój vibe. Tu ludzie zamiast rozwiązywać problemy daniem sobie w mordę mówią do siebie protekcjonalnie, a co najwy...

Rozwiń Rozwiń

ulubieni autorzy [4]

Michał Stonawski
Ocena książek:
6,5 / 10
22 książki
3 cykle
Pisze książki z:
17 fanów
Janusz Stankiewicz
Ocena książek:
7,5 / 10
2 książki
1 cykl
Pisze książki z:
15 fanów
Kazimierz Kyrcz jr
Ocena książek:
7,0 / 10
67 książek
12 cykli
Pisze książki z:
53 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
40
książek
Średnio w roku
przeczytane
3
książki
Opinie były
pomocne
51
razy
W sumie
wystawione
25
ocen ze średnią 8,2

Spędzone
na czytaniu
254
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
3
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
2
książek [+ Dodaj]

Znajomi [ 1 ]