jankocourek

Profil użytkownika: jankocourek

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 5 lata temu
3
Przeczytanych
książek
3
Książek
w biblioteczce
2
Opinii
9
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

Bardzo mi się podobała ta książka. Być może to nie jest pozycja z literackiego parnasu, ale bardzo sprawnie, szczerze, wzruszająco i pogodnie napisana historia o tym jak zupełnie zielony żeglarz próbuje się dostać na jachcie do pozostawionej za oceanem żony. Caldwell budzi sympatię swoją żeglarską nieporadnością i swoim uporem - "Ja nie do końca wiem jak się żegluje, ale do żony na pewno się dostanę!". W czasie rejsu przydarza mu się w zasadzie wszystko, co może spotkać samotnego żeglarza. Część z tych niepowodzeń ma źródło w braku doświadczenia i umiejętności, a inne to zwykły pech. Caldwell jako się rzekło jest uparty, a przy tym ma głowę na karku, wiec wszystkie trudności udaje mu się przezwyciężyć. Spowiada się przy tym mniej lub bardziej świadomie z każdej popełnionej głupoty. W czasie lektury czytelnik to łapie się za głowę z powodu niefrasobliwości Caldwella, to śmieje się, to czuje podziw i zazdrości.

Bardzo mi się podobała ta książka. Być może to nie jest pozycja z literackiego parnasu, ale bardzo sprawnie, szczerze, wzruszająco i pogodnie napisana historia o tym jak zupełnie zielony żeglarz próbuje się dostać na jachcie do pozostawionej za oceanem żony. Caldwell budzi sympatię swoją żeglarską nieporadnością i swoim uporem - "Ja nie do końca wiem jak się żegluje, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ech, to nie jest książka, od której należy poznawać Witkowskiego. No bo z grubsza biorąc to jest taki monolog, słowotok jakiegoś świra. Żyjącego w jakimś ześwirowanym świecie, z którego on, pomimo podróżowania, nie potrafi nosa wystawić. Te wszystkie rozpaczliwe rupiecie, pieski z kiwającymi się główkami, wajchy zmiany biegów do małego fiata z przezroczystą gałką, budy z zapiekankami, kasety z pornolami i disco-polo, nieudana wycieczka do świętej panienki w Licheniu która miała przynieść zbawienie, lombardy z barachłem, kapiące zasyfiałe krany, taki nawóz pod zasiew fantastycznej flory, normalnie jakaś tragiczna makabra podkolorowana tu i ówdzie groteską i napisana bardzo sprawnym językiem. Prowadząca do nieuchronnego końca. Ciężko się przez to brnęło jak jasna cholera. Nie rusza mnie peerelowe śmieciarstwo i denerwuje podniecanie się kolesiem, który przez całą książkę idzie na dno i tego nie zauważa. Kurka, znam takich kolesi i chciałbym nie znać.

Ech, to nie jest książka, od której należy poznawać Witkowskiego. No bo z grubsza biorąc to jest taki monolog, słowotok jakiegoś świra. Żyjącego w jakimś ześwirowanym świecie, z którego on, pomimo podróżowania, nie potrafi nosa wystawić. Te wszystkie rozpaczliwe rupiecie, pieski z kiwającymi się główkami, wajchy zmiany biegów do małego fiata z przezroczystą gałką, budy z...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika jankocourek

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
3
książki
Średnio w roku
przeczytane
0
książek
Opinie były
pomocne
9
razy
W sumie
wystawione
3
oceny ze średnią 7,7

Spędzone
na czytaniu
13
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
0
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]

Znajomi [ 1 ]