Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Zachwycony innymi utworami Łysiaka (Dobry, Cena, Asfaltowy Saloon) jak i zobaczywszy bardzo entuzjastyczne oceny na tym portalu rzuciłem się z wielkimi nadziejami na "Statek". Spodziewałem się olśnienia i poznania tajemnic kobiecości, które autor na kolejnych kartach książki miał rozwikłać przed czytelnikiem. W efekcie bardzo się rozczarowałem. Aby dobrnąć do fragmentów, w których bohaterowie mają coś sensownego do powiedzenia należy przebrnąć przez wiele stron niepotrzebnych opisów, zdarzeń i rozmów, w których Łysiak po raz kolejny karmi nas ogranymi schematami na temat władzy, polityki i religii, w efekcie czego o płci pięknej wcale tak wiele nie napisano. Książka spokojnie mogłaby być krótsza nawet o połowę. Sam siebie postrzegam jak zdecydowanego antyfeministę, ale niektóre określenia na temat kobiet naprawdę były niepotrzebne i oprócz dozy wulgarności nie niosły większego przekazu. Najbardziej rozczarowuje zakończenie, zupełnie niesatysfakcjonujące i nie dające do myślenia, do czego Pan Łysiak zwykł przyzwyczajać. Ogólnie oceniam na 4, ale dodaję jeden punkt za wplecenie malutkiego wątku z koncertem Dire Straits. Obiektywnie utwór poprawny, ale spodziewałem się dużo więcej i niestety niedosyt pozostaje ogromny.

Zachwycony innymi utworami Łysiaka (Dobry, Cena, Asfaltowy Saloon) jak i zobaczywszy bardzo entuzjastyczne oceny na tym portalu rzuciłem się z wielkimi nadziejami na "Statek". Spodziewałem się olśnienia i poznania tajemnic kobiecości, które autor na kolejnych kartach książki miał rozwikłać przed czytelnikiem. W efekcie bardzo się rozczarowałem. Aby dobrnąć do fragmentów, w...