Mohikanin

Profil użytkownika: Mohikanin

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 7 lata temu
2
Przeczytanych
książek
2
Książek
w biblioteczce
2
Opinii
11
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Książka jest za długa, nawatowana nieistotnymi wątkami i szczegółami; autor trochę gubił się w wizji, czym ta książka naprawdę ma być: mydlaną operą, czy thrillerem naukowym. Dodatkowo strasznie przeciętna językowo, napisana trywialnymi zdaniami, dialogi prymitywne.
Natomiast niewątpliwie mimo powyższych wad poruszony temat jest ciekawy.

Książka jest za długa, nawatowana nieistotnymi wątkami i szczegółami; autor trochę gubił się w wizji, czym ta książka naprawdę ma być: mydlaną operą, czy thrillerem naukowym. Dodatkowo strasznie przeciętna językowo, napisana trywialnymi zdaniami, dialogi prymitywne.
Natomiast niewątpliwie mimo powyższych wad poruszony temat jest ciekawy.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdołałem przeczytać „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej. Kosztowało mnie to dużo samozaparcia, ale opłaciło się. Koniec końców zrozumiałem, dlaczego niektórym podoba się ta książka. Powiem więcej, jedną rzeczą nawet zrobiła na mnie duże wrażenie.

Wydanie, które przebrnąłem ma 495 stron. Pokonanie tego dystansu zajęło mi zdrowo ponad cztery miesiące. Dla porównania, pochłaniające mnie bez reszty urocze książki Małgorzaty Musierowicz czytałem w tempie 150 stron na dwa, trzy dni.
Zmagania z powieścią w uproszczeniu wyglądają tak:
- pierwsze dwieście stron – koszmar, nie wiadomo, co i po co się czyta; Umberto Eco ze swoim osiemdziesięciostronicowym wstępem do „Imienia róży” (dla wielu kompletnie niestrawnym) jest dzieciakiem przy Elizie; te jej dwieście stron kształtuje charakter;
- kolejne sto stron – jest lepiej, zaczynają zarysowywać się jakieś wydarzenia, które budzą nadzieję, że będą interesujące;
- kiedy pokonamy trzechsetną stronę, przez kolejnych sto zaczyna budować się w czytelniku sympatia do niektórych postaci;
- po przekroczeniu czterechsetnej strony opowieść zaczyna ciekawić, życzliwie zaciskamy kciuki wierząc w powodzenie bohaterów; te ostanie sto stron czyta się już zupełnie normalnie – przeczytanie ich zajęło mi około czterech dni.

Po skończeniu książki dalej właściwie nie wiem, co autorka chciała czytelnikowi opowiedzieć. Pasjonujących przygód nie ma w tej powieści. Wątek romantyczny też mało dramatyczny.
Książka daje co innego. W zdumiewający sposób wprowadza w sielankowy błogostan. Czytelnik nurza się w tej atmosferze, mimo że Eliza Orzeszkowa uczciwie pisze, że życie na wsi nie jest łatwe. Mimo obezwładniającej mnie podczas lektury nudy, bezustannie zadziwiał zachwyt, z jakim autorka opisała wiejskie życie. Czułem się otulony, niczym pierzyną, wizją pięknego świata.
Doświadczając tej egzaltacji nie mogłem opędzić się od myśli, że albo Eliza Orzeszkowa była otumaniona jakąś romantyczną wizją wsi, na której w rzeczywistości nigdy nie była, albo była niespełna rozumu. Trudno uwierzyć w tę fascynację wsią, mając świadomość dzisiejszej powszechnej ucieczki ze wsi do miast. Czyżbym jednak nie był w stanie zrozumieć autorki, bo przez te 130 ubiegłych od napisania powieści lat tak wiele zmieniło się na świecie?
W zakresie technologicznym czy kulturowym oczywiście, że tak się stało. Jednak książka, jako głos z przeszłości, pokazała mi, że w pewnym sensie nic się nie zmieniło. To właśnie było dla mnie tym szczególnym doznaniem.
Tak samo jak dziś, tak i wtedy ludzie narzekali na upadek obyczajów, tak samo przeżywali kryzysy egzystencjalne, tak samo czuli głupotę przyziemnych sporów, tak samo znużeni walką o byt dostrzegali miałkość pogoni za majątkiem, jednocześnie nie potrafiąc się od niej wyzwolić. Tak samo młodzież spierała się z dojrzałymi, sądząc, że wie, jak zmienić świat.
Tymczasem ta jednakowość problemów po upływie stu trzydziestu lat pokazuje, że niczego nie umiemy zmienić.
Kończąc zauważę, że oczywiście książka napisana jest niezwykłym językiem, zupełnie innym niż używany dzisiaj. Dla wielbicieli słowa może to być frapujące. Eliza Orzeszkowa pisała bardzo bogato, nigdy nie czytałem kogoś podobnie wyrażającego się. Poza stroną techniczną, powieść można również traktować jako świadectwo minionych obyczajów.
Dla tych, którzy chcieliby liznąć stylu i myśli Elizy Orzeszkowej, nie męcząc się pokonywaniem całej książki, zaznaczałem w treści szczególnie podobające mi się zdania, które poniżej cytuję. Jeśli tego byłoby mało, polecam przeczytać fragment, w którym zantagonizowany z synem ojciec przeprowadza przełamującą bariery rozmowę. Zainteresuje prawie każdego, zwłaszcza tych, którzy miewają kłopoty w komunikacji z najbliższymi. W moim wydaniu to strony 457.-462.

Życzę wszystkim wyłącznie pożytecznej lektury.

„Z mułu ziemskiego zlepieni jesteśmy i o to tylko dbamy, co tyczy się mułu tego, czyli naszego ciała. Ale kto raz, choć troszkę, duszne radości i żałości poznał i dusznego światła zapragnął, ten dla niego ma wieczną wdzięczność i czuje za nim wieczną tęsknotę.”

„...mnie zdaje się, że u ludzi wiele czujących i raz już nadmiar zasmęconych nie tylko na ciele, ale i na duszy robią się takie zmarszczki, które nigdy zupełnie nie znikną.”

„Pomimo woli przy zbliżeniu się jego uczuwała, że nie jest abstrakcyjną formułą niewieściej cnoty, ale człowiekiem zmuszonym do doświadczania ludzkich pociągów i pokus.”

„Młody jestem, to prawda... lecz cóżem winien temu, że natura zamiast serca nie włożyła mi w piersi busoli z igłą zwróconą ku drodze użycia, zysków i... świetnej kariery.”

„... nikt dojrzeć nie może: tych wulkanów żalu, obrazy, nadaremnych porywów i złorzeczeń, które wrą nam w piersiach! Młody jestem! cóż stąd? Kiedy już z życia tyle wyssałem piołunowych soków, ile ich trzeba, ażeby w głowie szumiały pytania: skąd? za co? dlaczego? w takich pytaniach dusze dojrzewają prędko!...”

„Braku miłości dla ideałów Korczyńskim (mój dopisek - trzej bracia) zarzucić nikt nie ma prawa. Jeden ją życiem opłacił... drugiego zawiodła ona tam, gdzie honor i ludzką cześć stracił... trzeci... trzeci przebył życie zazdroszcząc temu, który w mogile leży!”

Zdołałem przeczytać „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej. Kosztowało mnie to dużo samozaparcia, ale opłaciło się. Koniec końców zrozumiałem, dlaczego niektórym podoba się ta książka. Powiem więcej, jedną rzeczą nawet zrobiła na mnie duże wrażenie.

Wydanie, które przebrnąłem ma 495 stron. Pokonanie tego dystansu zajęło mi zdrowo ponad cztery miesiące. Dla porównania,...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Mohikanin

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
2
książki
Średnio w roku
przeczytane
0
książek
Opinie były
pomocne
11
razy
W sumie
wystawione
2
oceny ze średnią 6,0

Spędzone
na czytaniu
21
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
0
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]