-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
-
ArtykułyMoa Herngren, „Rozwód”: „Czy ten, który odchodzi i jest niewierny, zawsze jest tym złym?”BarbaraDorosz1
-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać2
Biblioteczka
2023-12-22
2022-02-12
Nigdy jakoś szczególnie nie interesowałam się kryminałami skandynawskimi, dlatego nigdy nie kupiłam żadnego sama z siebie. Aż do dnia, w którym dostałam w prezencie egzemplarz książki, który okazał się być właśnie pierwszą częścią bardzo popularnej serii skandynawskich kryminałów. Żeby nie było tak kolorowo - prezent przeleżał jakieś dwa lata zanim w ogóle po niego sięgnęłam, takie uroki posiadania słynnego kącika wstydu, na którym leżą książki, które czekają na swoją kolei.
Otóż ten dzień w końcu nadszedł, i chociaż trochę czasu zajęło mi dokończenie książki, bynajmniej nie była to jej wina. Kryminał czytało mi się nadzwyczaj dobrze, pomijając nawet fakt, że czytałam ją po hiszpańsku. Mogę jedynie więc oceniać wersję hiszpańskojęzyczną, która moim zdaniem jest bardzo dobra.
Sama historia wydała mi się bardzo wciągająca. Jako kryminalny laik być może nie dostrzegam tutaj jakichś wyświechtanych motywów, możliwe, że znawcy tej literatury wiedzieli od drugiej strony, jak ta historia się kończy. Ale ja nie jestem jednym z nim, dla mnie był to duży powiew świeżości w porównaniu z literaturą popularnonaukową, którą zazwyczaj czytam.
Fabuła jest interesująca, postacie nie są jednowymiarowe, samo zakończenie było dla mnie raczej satysfakcjonujące. Z pewnością sięgnę po kolejne części!
///09.04.2022///
Nigdy jakoś szczególnie nie interesowałam się kryminałami skandynawskimi, dlatego nigdy nie kupiłam żadnego sama z siebie. Aż do dnia, w którym dostałam w prezencie egzemplarz książki, który okazał się być właśnie pierwszą częścią bardzo popularnej serii skandynawskich kryminałów. Żeby nie było tak kolorowo - prezent przeleżał jakieś dwa lata zanim w ogóle po niego...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jakby ktoś mi rzucił hasło "Fredrik Backman", nie miałabym pojęcia o kim mowa. Jakby ktoś mi rzucił hasło "Mężczyzna imieniem Ove", to już coś by na pewno świtało.
Tak czy siak, sama z siebie być może bym na tę książkę nie trafiła, ale tak się składa, że dostałam ją w prezencie na święta.
Jest to książka bardzo lekka - biorąc pod uwagę język, ale i dosyć ciężka - biorąc pod uwagę tematykę. Pierwsze rozdziały trochę irytowały - chodzi mi tutaj głównie o "wywiady" panów mundurowych z uczestnikami całej historii, ale wraz z czasem wyjaśnia się powód, dla którego dane postaci zachowują się tak a nie inaczej.
Sam przekaz książki bardzo na tak, nie jest to arcydzieło literatury, ale nie miało nawet raczej takich ambicji.,
Ot, prosta lekka książka, która chce mimo wszystko nam coś przekazać i wydaje mi się, że robi to bardzo dobrze.
Zdecydowanie będę obserwować karierę pana Backmana.
///27.12.23///
Jakby ktoś mi rzucił hasło "Fredrik Backman", nie miałabym pojęcia o kim mowa. Jakby ktoś mi rzucił hasło "Mężczyzna imieniem Ove", to już coś by na pewno świtało.
więcej Pokaż mimo toTak czy siak, sama z siebie być może bym na tę książkę nie trafiła, ale tak się składa, że dostałam ją w prezencie na święta.
Jest to książka bardzo lekka - biorąc pod uwagę język, ale i dosyć ciężka - biorąc...