Anita

Profil użytkownika: Anita

Wrocław Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 7 lata temu
156
Przeczytanych
książek
200
Książek
w biblioteczce
19
Opinii
99
Polubień
opinii
Wrocław Kobieta
Dodane| Nie dodano
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Wraz z końcem sesji udało mi się przebrnąć do końca przez kręte ścieżki Rose Madder. Jestem trochę zawiedziona, gdyż kocham Stephana Kinga całym swoim sercem, a ta powieść była niestety przeciętna.

Główna bohaterka - Rose - dręczona latami przez męża policjanta pod wpływem chwili ucieka z domu, by raz na zawsze odciąć się od tyrana. Trafia pod skrzydła "Córek i sióstr" - schroniska dla kobiet, które z różnych przyczyn nie mogą stanąć samodzielnie na własnych nogach. Rosie długo zbiera swoje rozsypane w proch życie, jednak przełomem okazuje się wizyta w lombardzie. Spotyka tam na swej drodze obraz, który odmieni jej los na zawsze...

Trudno mi określić, co powoduje, że ta książka mnie nie zachwyciła. Opis brzmi zachęcająco, lecz tak naprawdę powieść ciągnie się niemiłosiernie. Mimo że całość fabuły podobała mi się, to raczej nie poleciłabym ten pozycji fanom Kinga.

Każdy autor ma książki lepsze i gorsze. Tę umieściłabym gdzieś po środku jego twórczości. Mimo że King zarobił u mnie małego minusa tą powieścią, to i tak mu wybaczam i nadal jest jednym z moich ulubionych pisarzy :)

Wraz z końcem sesji udało mi się przebrnąć do końca przez kręte ścieżki Rose Madder. Jestem trochę zawiedziona, gdyż kocham Stephana Kinga całym swoim sercem, a ta powieść była niestety przeciętna.

Główna bohaterka - Rose - dręczona latami przez męża policjanta pod wpływem chwili ucieka z domu, by raz na zawsze odciąć się od tyrana. Trafia pod skrzydła "Córek i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Karaluchy" są 2. jeśli chodzi o chronologię powieścią o komisarzu Harrym Hole'u. Jeśli zaś chodzi o moją przygodę z kryminałami Jo Nesbo - przedostatnią.

Ubóstwiany przez norweskie media komisarz po powrocie z Sydney zostaje wytypowany do rozwiązania sprawy morderstwa norweskiego ambasadora w Tajlandii. Nie do końca wytrzeźwiały, po trochę skacowany, a po chwili znów pijany Hole wsiada w samolot do Bangkoku, by wraz z azjatycką policją znaleźć zabójcę polityka. Mimo że wszystko wskazuje na to, że sprawa zostanie umorzona z powodu braku dowodów, na światło dzienne powoli zaczynają wypełzać mroczne tajemnice tamtejszego światka. Czy wśród prostytutek, barów opium i dziecięcej pornografii Harry znajdzie odpowiedź na pytanie, kto i dlaczego zabił? Czy uda mu się zrozumieć, dlaczego drążąc sprawę wciąż odbija się od ścian?

Dla zagorzałych czytelników norweskiego „następcy Stiega Larsona” na pewno nie jest tajemnicą fakt, że nie „Karaluchy” nie są prawdziwym arcydziełem na miarę Nesbo. Z racji tego, że wiem, jak się czyta kolejne części poczynań Hole’a z ręką na sercu stwierdzam – Nesbo się rozwinął. „Człowiek nietoperz” był dla mnie katorgą, „Karaluchy” były miła lekturą, natomiast to, co nastąpiło potem jest objawieniem! Fenomen tego autora polega na tym, że każda jego kolejna książka jest znacznie lepsza od poprzedniej! Może w tym szaleństwie jest metoda i takie było założenie? :) Czytelniku – jeśli zniechęciłeś się po przeczytaniu pierwszej z obecnie dziesięciu powieści o komisarzu – alkoholiku – proszę, daj mu szansę, a nie pożałujesz. Jo Nesbo w „Karaluchach” pokazał, że ma skrzydła. Jednak dopiero w „Czerwonym gardle” je rozwinął, by pokazać ich pełny obraz :) Brzmi to może trochę patetycznie, lecz jako wielka fanka jego twórczości wciąż nie mogę się nadziwić.

Mimo że „Karaluchy” dostały ode mnie jedynie 6/10 to jak najbardziej zachęcam do sięgnięcia po tę lekturę. Wierzę, że skłoni do sięgania po kolejne części, dzięki którym ten autor uplasował się u mnie na pierwszej pozycji wśród ulubieńców :)

"Karaluchy" są 2. jeśli chodzi o chronologię powieścią o komisarzu Harrym Hole'u. Jeśli zaś chodzi o moją przygodę z kryminałami Jo Nesbo - przedostatnią.

Ubóstwiany przez norweskie media komisarz po powrocie z Sydney zostaje wytypowany do rozwiązania sprawy morderstwa norweskiego ambasadora w Tajlandii. Nie do końca wytrzeźwiały, po trochę skacowany, a po chwili znów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Bardziej pikantny i wysublimowany odcień Pięćdziesięciu twarzy Greya", Publishers Weekly

Jednak czy na pewno? Nie sądzę.

Młoda skrzypaczka, Summer, nie potrafi zapanować nad swoimi żądzami, jej związek rozpada się. Ukojenie przynosi jedynie pełna emocji gra na skrzypcach, w której bohaterka całkowicie się zatraca i ucieka w zupełnie inny świat. Pewnego dnia, w wyniku nieszczęśliwego wypadku, Summer traci swoje skrzypce. Jest jednak ktoś, komu zależy, by grała nadal. Oferuje, że kupi jej nowy instrument, jednak pod pewnym warunkiem. Oczekuje koncertu. Prywatnego koncertu. Do czego doprowadzi ta znajomość?

Jak nietrudno się domyślić z samego nawiązania do "Pięćdziesięciu twarzy Greya" znajomość ta prowadzić będzie przez kręte ścieżki erotycznych spotkań, z małymi przystankami w klubach dla fetyszystów. Całość utrzymana w klimatach BDSM, dużo bardziej brutalnych (moim skromnym zdaniem) niż we wspomnianych "Pięćdziesięciu...". Podczas gdy historia Anastasii i Christiana rozgrywała się również pomiędzy ich spotkaniami, to nietrudno zauważyć, że Summer i Dominic poza seksem nie mieli żadnego życia. Powoduje to, że powieść jest monotematyczna, momentami budzi niesmak. A jak mówi jedno z moich ulubionych powiedzonek - co za dużo, to niezdrowo.

Prawdę mówiąc nie mam pojęcia, dlaczego powieść utrzymuje się tak wysoko w rankingach brytyjskich bestsellerów, z resztą nie tylko brytyjskich. Dużo płytsza od "Pięćdziesięciu...", bohaterowie są jednowymiarowi, bezbarwni. Czy naprawdę czytelnik jest tak mało wymagający? Apeluję - autorzy tych rzekomych 'bestsellerów' - postarajcie się trochę bardziej! Stwórzcie jakąś historię! Nie jest sztuką wymyślenie kilku erotycznych scen i spisanie ich na kartkach. Sztuką zaś jest umiejscowienie ich w całej historii w taki sposób, by czytelnik widział kunszt i celowość tego zabiegu.

Erotyki czyta się bardzo podobnie jak sensacje czy kryminały. Czytelnik wyczekuje pewnych wydarzeń. W przypadku "Osiemdziesięciu dni żółtych" nie wyczekuje się niczego. Bez przerwy coś się dzieje, seks na każdej stronie, w najbardziej wyuzdanej z możliwych form. Z pewnością nie jest to atutem.

Czy polecam? Raczej nie. Sama prawdopodobnie sięgnę po kolejną część. By utwierdzić się w przekonaniu, że całość była niewarta mojego czasu lub wręcz przeciwnie - że poznam trochę lepiej bohaterów i w końcu dowiem się, o co w tym wszystkim chodziło.

"Bardziej pikantny i wysublimowany odcień Pięćdziesięciu twarzy Greya", Publishers Weekly

Jednak czy na pewno? Nie sądzę.

Młoda skrzypaczka, Summer, nie potrafi zapanować nad swoimi żądzami, jej związek rozpada się. Ukojenie przynosi jedynie pełna emocji gra na skrzypcach, w której bohaterka całkowicie się zatraca i ucieka w zupełnie inny świat. Pewnego dnia, w wyniku...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Anita

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
156
książek
Średnio w roku
przeczytane
12
książek
Opinie były
pomocne
99
razy
W sumie
wystawione
154
oceny ze średnią 6,6

Spędzone
na czytaniu
913
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
13
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]