rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Dla lubiących grzebać w ludzkiej psychice będzie to jedna z ulubionych książek.

Dla lubiących grzebać w ludzkiej psychice będzie to jedna z ulubionych książek.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To jest to. Pytanie do któregoś z Użytkowników, który jest psychologiem lub psychiatrą i czytał tę książkę: na jaką dokładnie chorobę cierpiał bohater?

To jest to. Pytanie do któregoś z Użytkowników, który jest psychologiem lub psychiatrą i czytał tę książkę: na jaką dokładnie chorobę cierpiał bohater?

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wszyscy wokół są żałośni.
Ja jestem beznadziejny.
Ogólnie jest do bani.
Nie robię nic, by to zmienić.
Nie chcę być taki jak wszyscy, z drugiej strony wiem, że to niemożliwe.
Dlatego szydzę bez ustanku.
Jestem tak rozmemłany, że w sumie sam nie wiem czego mi trzeba. -

Taki to jest nasz bohater - zgorzkniały w wieku trzydziestu lat. Myśli, że jest lepszy od innych. Myli się. Na moje oko jest nudnym facetem z problemami. Nie chciałabym mieć z nim do czynienia ani w pracy, ani w szkole, ani w kolejce do warzywniaka.

Wszyscy wokół są żałośni.
Ja jestem beznadziejny.
Ogólnie jest do bani.
Nie robię nic, by to zmienić.
Nie chcę być taki jak wszyscy, z drugiej strony wiem, że to niemożliwe.
Dlatego szydzę bez ustanku.
Jestem tak rozmemłany, że w sumie sam nie wiem czego mi trzeba. -

Taki to jest nasz bohater - zgorzkniały w wieku trzydziestu lat. Myśli, że jest lepszy od innych....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak przebrnąć przez życie nie puszczając do niego oka? W moim mniemaniu jest to niewykonalne. Po przeczytaniu „Kolonii Knellera” jasnym się stało, że Etgar Keret jest tego samego zdania. Absurdalne, nie mające nic wspólnego z rzeczywistością opowiadania (zwłaszcza to najdłuższe, tytułowe), wywołują uśmiech i miłe uczucie, jakie może dać tylko książka – wszystko, co nierealne staje się rzeczywistością.

Bohater opowiadania, Chaim popełnia samobójstwo i trafia... no właśnie, gdzie? Według szablonowego rozumowania przeciętnego człowieka odpowiedź brzmi: do piekła, gdzie szatan i ogień.
Tymczasem miejsce, w którym znajduje się Chaim niewiele różni się od zwykłego miasta. Chłopak podejmuje pracę w miejscowej pizzerii, spędza niezbyt ekscytujące chwile w miejscowym barze, a przyjaciel Ari szydzi z jego nieistniejącego życia seksualnego. Dni mijają wolno, drętwo i bez sensu. Nawet gorzej niż w realu. Wiadomość o pojawieniu się Orgi, ziemskiej dziewczyny bohatera staje się początkiem jej poszukiwań i wprowadza szczyptę zamętu do monotonnego życia Chaima. Czy znajdzie dziewczynę i jak potoczy się ich znajomość w nowych okolicznościach – tego dowiecie się z książki. Mnie interesuje ta tematyka opowiadania, który wyłania się po obraniu go z absurdalno-komicznej skórki, mianowicie: czy jest jakakolwiek znacząca różnica między życiem przed i po śmierci? Czy brak różnicy między jednym a drugim życiem jest równoznaczny z tym, że stale żyjemy w piekle? Czy piekłem jest nudna praca, nudne życie, brak miłości, bezsens istnienia? Czy chcielibyśmy przeżyć wieczność w takim samym stylu jak „na ziemi”? Czy samobójstwo faktycznie jest ucieczką?

Ciągle zastanawiam się, jakiej odpowiedzi można udzielić na powyższe pytania. Czy w ogóle jest możliwe, żeby śmierć niczego w życiu nie zmieniała. Książkę polecam tym, którzy mają dystans do rzeczywistości, kochają absurd. I tym, którzy lubią literaturę dwupłaszczyznową: najpierw zdrowo się pośmiać, później głęboko zamyślić.

Jak przebrnąć przez życie nie puszczając do niego oka? W moim mniemaniu jest to niewykonalne. Po przeczytaniu „Kolonii Knellera” jasnym się stało, że Etgar Keret jest tego samego zdania. Absurdalne, nie mające nic wspólnego z rzeczywistością opowiadania (zwłaszcza to najdłuższe, tytułowe), wywołują uśmiech i miłe uczucie, jakie może dać tylko książka – wszystko, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przypuszczam, że G.G.Marquez to pisarz albo-albo. Albo się uwielbia jego styl, odrealnionych bohaterów, magiczną atmosferę, albo przeklina bezsensownie utracony nad lekturą czas.

Po drodze mi z drugim albo, nie bez żalu zresztą. Marquez, który miał być och i ach, zmęczył mnie i wynudził. Bohatera „Rzeczy...”, witalnego dziewięćdziesięciolatka ani polubiłam ani nie, jego osobliwa historia miłosna nie skłoniła mnie do refleksji, nie kibicowałam mu. To w porządku, że u kresu życia mógł poczuć się spełniony, ale coś mi podpowiada, że bohater to taki typ, który bez TEJ miłości nazbyt by nie ucierpiał. I do diabła z frazesem: wszyscy chcą być kochani.

Choć po lekturze książki czytelnik powinien pomyśleć sobie: „Oho! nigdy nie stracę nadziei, bo życie jest pełne trafionych prezentów wręczanych znienacka” i szeroko się uśmiechnąć, mnie nie naszły żadne refleksje, ani stan ducha nie uległ zmianie. Taki to majstersztyk bezbarwności.

120 stron to zbyt mało, by długo rozpaczać nad bezsensem ich zgłębienia. 440 to już całkiem, całkiem. Tyle ma „Sto lat samotności”. Mam nadzieję, że po podejściu z drugiej strony, Marquez mnie zachwyci, stając się pisarzem pierwszego albo.

Przypuszczam, że G.G.Marquez to pisarz albo-albo. Albo się uwielbia jego styl, odrealnionych bohaterów, magiczną atmosferę, albo przeklina bezsensownie utracony nad lekturą czas.

Po drodze mi z drugim albo, nie bez żalu zresztą. Marquez, który miał być och i ach, zmęczył mnie i wynudził. Bohatera „Rzeczy...”, witalnego dziewięćdziesięciolatka ani polubiłam ani nie, jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

4 razy TAK!:
- Wypełniona rosyjskością po brzegi;
- Pomylony wędrowiec z niespotykaną zachcianką, czyli jak zmusić czytelnika, żeby nie odłożył książki w połowie;
- Gogol ze mną rozmawiał!, czyli niezwykła narracja;
- Autor kpi ile wlezie, ale zręcznie umywa od tego ręce, czyli morze ironii, sarkazmu i inteligentnego dowcipu.

4 razy TAK!:
- Wypełniona rosyjskością po brzegi;
- Pomylony wędrowiec z niespotykaną zachcianką, czyli jak zmusić czytelnika, żeby nie odłożył książki w połowie;
- Gogol ze mną rozmawiał!, czyli niezwykła narracja;
- Autor kpi ile wlezie, ale zręcznie umywa od tego ręce, czyli morze ironii, sarkazmu i inteligentnego dowcipu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Oto historia wdowy, matki trzech synów i czwartego w drodze, która ubogą jest i wiecznie przygnębioną. Dziwić się trudno, bo życie nie pieści: mąż alkoholik - świeć nad nim Panie, pogrobowiec Stanisław na świat przychodzi, wojna nastaje, z synami coraz więcej problemów, bo polityczni się robią, grosza niewiele. Wymienione wyboje na krętej drodze życia Łucji, raz a dobrze zmazują z jej ust uśmiech, a życiu wykradają sens. Mało tego, Królowa jest kobietą, której osobowością jest jej brak, a w miłość do synów trzeba wierzyć na słowo.

Niedaleko pada jabłko od jabłoni, bo latorośle też nie tryskają optymizmem. Rozumie się, że lata, na jakie przypadła ich młodość, do łatwych nie należą. Nie ulega jednak wątpliwości, że są momenty w życiu, kiedy człowiek choćby niechcący bywa radosny - a to randka, a to ślub, a to narodziny dziecka. Królów jednak nic nie rusza. Burość egzystencji, wyjątkowa odporność na emocje, brak więzi rodzinnych poraża podglądaczy życia owego warszawskiego rodu. Ale nie to jest największym problemem. Najgorszy jest fakt, że bohaterowie nie robią nic, by tej wegetacji położyć kres. Niemożność działania wynika z cech charakteru czy z przyczyn politycznych? Pewnie jedno i drugie.

Szkoda w tym wszystkim czytelnika, który babrze się w Królewskiej beznadziei; z każdą stroną ubywa mu sił witalnych, by w końcu przeszyć na wskroś dojmującym uczuciem smutku i przygnębienia. Jeśli masz zły dzień lub chcesz poczytać dla rozrywki - nie sięgaj po tę pozycję. Jeśli masz dobry - także tego nie rób. Jeśli jesteś literackim masochistą - pędź czym prędzej do biblioteki.

Oto historia wdowy, matki trzech synów i czwartego w drodze, która ubogą jest i wiecznie przygnębioną. Dziwić się trudno, bo życie nie pieści: mąż alkoholik - świeć nad nim Panie, pogrobowiec Stanisław na świat przychodzi, wojna nastaje, z synami coraz więcej problemów, bo polityczni się robią, grosza niewiele. Wymienione wyboje na krętej drodze życia Łucji, raz a dobrze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Janku Pradero, pojmij mnie, proszę, za żonę.

Janku Pradero, pojmij mnie, proszę, za żonę.

Pokaż mimo to