Popularny Fergie może być nielubiany, ale nie jest łatwo znaleźć kogoś, kto by go nie szanował. Pewne postawy górują ponad podziałami i ta z pewnością do nich należy. Nasuwa przy tym oczywiste pytania jak choćby: jakim cudem rządził klubem przez tyle lat? Skąd brał motywację? W jaki sposób dogadywał się z piłkarzami i nadążał za następującymi zmianami?

To oczywiście tylko garść podstawowych wątpliwości. „Być liderem” postanawia na większość z nich odpowiedzieć i przyjrzeć się wybitnemu trenerowi z perspektywy wielkiego zarządcy. Człowieka, który zrestrukturyzował Czerwone Diabły od piwnicy aż po strych i z niespełnionego zespołu stworzył klub z tradycjami.

Drogę sir Alexa poprzez lata śledzi się z przyjemnością. Jest tu kilka smacznych anegdot, ale przede wszystkim to pasjonująca lektura o budowie, o tworzeniu struktury, która składa się z wielu elementów. Znaczenia podejścia i podejmowania decyzji w odpowiednim czasie. Zwracania uwagi na pozornie nic nieznaczące detale. Otaczanie się zaufanymi ludźmi, lecz z zastrzeżeniem własnej odrębności.

To wbrew pozorom pozycja dla każdego, nie tylko fana piłki kopanej. Pracownik czy szef znajdzie w niej masę ciekawych przemyśleń i dobrych rad, które mogą być niezwykle pomocne na pracowniczej ścieżce. Sir Alex Ferguson brzmi tu jak najlepszego rodzaju mentor, którego zdanie trudno zlekceważyć. Hołdując tradycyjnym wartościom, potrafił dostosować się do zmieniających czasów. Zawsze głodny osiągnięć, pewny siebie i zarażający pasją.

Dzięki głównemu bohaterowi „Być liderem” to nie tylko pouczająca, ale przede wszystkim inspirująca pozycja. Zachęca do rozwoju, spojrzenia na własne środowisko pod innym kątem. Oparta jest na silnym autorytecie, a swoją wiedzę przekazuje w bardzo przystępny sposób. Po lekturze pierwsza myśl to zakasanie rękawów i zabranie się do ciężkiej pracy. I myślę, że to najlepsza zachęta i rekomendacja, jaką legenda Manchesteru United mogłaby sobie wymarzyć.

Patryk Rzemyszkiewicz