Ludzie nie czynią zła dla samego zła. „Kraina złotych kłamstw” – wywiad z Anną Górną

Marcin Waincetel Marcin Waincetel
25.01.2022

„Kraina złotych kłamstw” to wciągająca opowieść o zgubnej sile uprzedzeń wobec ludzi, których opinia publiczna skazała bez wyroku, przezwyciężaniu własnych lęków oraz nadziei na nowy start. A także o pozornym raju i przeszłości, która raz za razem wraca, próbując dopaść nas w najmniej oczekiwanym momencie. Z autorką książki Anna Górną, porozmawialiśmy o tym.... Zapraszamy do lektury wywiadu.

Ludzie nie czynią zła dla samego zła. „Kraina złotych kłamstw” – wywiad z Anną Górną

[Od wydawcy] W listopadzie 2004 roku w angielskim hrabstwie West Sussex dochodzi do zaginięcia dwudziestodwuletniej Julie Pearson, partnerki wschodzącej gwiazdy kina, Jacka Harforda. Przez piętnaście lat sprawa pozostaje niewyjaśniona. Po skandalu Jack wyprowadza się do Zurychu, gdzie prowadzi spokojne, dostatnie życie z dala od blasku fleszy. Przynajmniej do czasu, gdy w grudniu 2018 roku jego kolejna partnerka znika bez śladu. Chcąc udowodnić swoją niewinność, angażuje prywatnego detektywa, Piotra Sauera.

Sauer jest byłym policjantem pracującym w charakterze szefa działu ochrony w firmie ubezpieczeniowej. Wyjechał z Polski po tym, jak zadarł z niewłaściwymi ludźmi i jego rodzina cudem uratowała się z płonącego domu. Wtedy też obiecał żonie, że na zawsze zerwie z dawnym życiem. 

Marcin Waincetel: Wspaniały debiut. Bardzo nieoczywisty formalnie, nieco kosmopolityczny w duchu, ale też polski w charakterze. Naprawdę miło jest odczytywać tak ciekawie zaserwowane wzory kryminalne, zwłaszcza gdy to nowe nazwisko na polskim rynku. A ja bardzo dziękuję również za wrocławskie akcenty – Sky Tower, Guinnesa przy placu Solnym, słowem – poczucie melancholii głównego bohatera, zagrożenia ze strony złoczyńcy i formalne piękno!

Anna Górna: Dziękuję bardzo! Niezmiernie mi miło!

Jesteś prawniczką, specjalizujesz się w negocjacjach biznesowych w branży farmaceutycznej. Jak to się stało, że postanowiłaś wyspecjalizować się również w literackiej zbrodni?

Napisanie książki było na mojej osobistej bucket list, czymś, co muszę kiedyś zrobić w życiu, inaczej zawsze będę żałować, że nie spróbowałam. Uwielbiam kryminały, więc wybór gatunku był dla mnie oczywisty. Długo nosiłam się z zamiarem napisania powieści, nie czułam się jednak gotowa. Odkąd pamiętam, pisałam różne rzeczy do szuflady, ale tworzenie na poważnie było dla mnie całkowitą abstrakcją. Jasne, ludzie to robią, ale ja miałam wrażenie, że tylko wybrańcy. Pisarze byli dla mnie niedoścignieni jak gwiazdy rocka. W końcu przyszedł taki moment, że poczułam, że nie ma sensu odkładać tego na później.

Pierwszym impulsem był udział w kursie pisania powieści organizowanym przez Kraków Miasto Literatury UNESCO, o którym zresztą dowiedziałam się dzięki lubimyczytać.pl. Spotkanie z innymi piszącymi osobami, zarówno wyjadaczami z branży, jak i aspirującymi autorami, było chyba tym, czego potrzebowałam, żeby się przełamać. Na kursie zaczęłam pisać mój debiut i poczułam, że to jest to, że mam jakąś historię wartą pociągnięcia i muszę tę powieść skończyć. Jednocześnie zdałam sobie sprawę, że pomysł to tylko wierzchołek góry lodowej i jest jeszcze tyle rzeczy, których muszę się nauczyć.

Mam analityczny umysł i jestem perfekcjonistką, więc podeszłam do sprawy metodycznie. Czytałam wszystko, co wpadło mi w ręce na temat warsztatu pisarza, poradniki dla scenarzystów, wywiady z autorami – to napędzało moją motywację, żeby pracować dalej i żeby doprowadzić moją powieść do najlepszej wersji, jaką jestem w stanie z siebie dać, nim zacznę rozsyłać ją do wydawców. Szczęśliwie znalazło się paru zainteresowanych... i oto jestem.

Podobno lubisz rock, uprawiasz jogę i smakujesz dobre wino. Gdyby „Kraina złotych kłamstw” miałaby być płytą zespołu rockowego – to jakiego? Jakim rodzajem wina byłaby Twoja powieść? 

Mogłaby być piosenką Jacka Savorettiego, „Breaking the rules”, koniecznie w wersji akustycznej. Nie wiem, ile razy słuchałam jej podczas pisania. Zresztą sam Savoretti przez jakiś czas mieszkał zdaje się w Zurychu. Gdy kiedyś przypadkiem trafiłam na jego koncert, ta piosenka zwaliła mnie z nóg. To jest dla mnie hymn głównego bohatera mojej powieści, Piotra Sauera.

Jeśli chodzi o wino – myślę, że czerwone, o rubinowym kolorze. Może Barolo, bo ono dojrzewa mniej więcej tyle, ile zajęło mi napisanie „Krainy złotych kłamstw”. Za posmakiem dębowej beczki i wyczuwalną taniną stałby Sauer. Nuta owocowa, aromat suszonych śliwek i czekolady to zdecydowanie Mia. Tak różne, a świetnie się uzupełniają.

Nie chciałabym tutaj zabrzmieć jak jakiś snob, ale sam zapytałeś o te wina, więc skorzystam z okazji i pójdę krok dalej w tym tonie. Mam wrażenie, że i Barolo i moja Kraina, są dla odbiorców, którzy doceniają subtelności i mają w danej chwili ochotę na określoną atmosferę. To nie jest książka na jeden wieczór, z zawrotną akcją i brutalnym rozlewem krwi. Co nie znaczy, że nic się tam nie dzieje, ale jest wielowarstwowa, klimatyczna i można ją docenić, jeśli będzie się uważnym na pewne niuanse.

Piotr Sauer, były polski policjant, zostaje poproszony przez swojego przyjaciela. Ma pomóc znanemu aktorowi Jackowi Harfordowi w rozwikłaniu zagadki zniknięcia jego życiowej partnerki, Isabelle Muri. Z jednej strony Sauer to everyman, z drugiej mężczyzna z przeszłością. Co stanowiło dla Ciebie inspirację przy określaniu wzorca postaci prywatnego detektywa?

Chciałam, żeby Sauer, o ile to możliwe, był człowiekiem z krwi i kości i by czytelnik polubił go na tyle, by mu kibicować. Kryminały oczywiście rządzą się swoimi prawami i ciężko tutaj o oryginalność, ale bardziej niż powielania utartych wzorców obawiałam się stworzenia papierowych postaci.

Choć jestem fanką gatunku, to niestety często ostatnio trafiam w książkach na protagonistów, którzy są mi całkowicie obojętni. Chciałam, by wybory Sauera, choć możemy się z nimi czasem nie zgadzać, z czegoś wynikały. Dlatego dałam mu bagaż doświadczeń i rodzinę, w której nie wszystko się układa, ale o którą warto walczyć. Sauer ma co prawda sporo na sumieniu, ale zaopatrzyłam go też w kompas moralny i niezwykłą intuicję, która choć uśpiona, wciąż mu towarzyszy.

Jeśli znajdzie tę kobietę w ciągu dwóch tygodni, nie będzie musiał pracować przez rok. Mógłby pojechać w podróż. Zrobić cokolwiek. Zacząć żyć.

Anna Górna, „Kraina złotych kłamstw”

Sauer z ojczyzny wyjechał na skutek osobistych porachunków, a także z powodu obaw o bezpieczeństwo rodziny. Były policjant na emigracji rozpoczyna pracę w ochronie, ale to tylko pierwszy etap na nowej drodze. Czy moglibyśmy spróbować określić motywacje Sauera? Jakie wartości są dla niego istotne? Zastanawiam się też, czy bliskie są Ci zasady, którymi w życiu kieruje się Twój bohater.

Kiedy go poznajemy, od przeprowadzki do Szwajcarii minęło kilka lat. Sauer wywiązał się ze złożonych żonie obietnic i się nie naraża, ale tęskni za pracą w policji. Nie chodzi tutaj tylko o samą pracę i adrenalinę, ale także o to, jakim był wówczas człowiekiem.

Jego rodzinie dobrze się powodzi, ale stanowisko szefa ochrony nie daje mu satysfakcji, brakuje mu poczucia misji. Dla Sauera ważne jest to, by jego praca miała sens i żeby czuł, że komuś pomaga. Nie mają dla niego znaczenia korporacyjne tytuły ani pozycja. Pieniądze są środkiem, a nie celem. Kieruje nim silne poczucie sprawiedliwości i nie potrafi się powstrzymać, gdy widzi, że komuś dzieje się krzywda. Niezwykle ważna jest dla niego rodzina, to na pewno nas łączy.

Miejscem akcji „Krainy złotych kłamstw” nie jest tym razem, jak to często bywa w kontekście rodzimych twórców, żadne z polskich miast, ale Szwajcaria – a konkretnie Zurych. Miasto Ci bliskie, oswojone, choć skrywające tajemnice. Na ile Twoja wizja krainy Helwetów jest bliska rzeczywistości? Z jednej strony w kontekście topografii, z drugiej kulturowego kolorytu.

Szwajcaria to specyficzny kraj, mały, ale niezwykle zróżnicowany. Wystarczy przemieścić się dwa, trzy kwadranse samochodem w którymkolwiek kierunku, a za chwilę wylądujemy w innym kantonie i ludzie wokół nas będą mówić w odrobinę innym dialekcie. Zurych i okolice ma niezwykły międzynarodowy klimat. „Kraina złotych kłamstw” stanowi jakiś wycinek szwajcarskiej rzeczywistości, oczywiście mocno sfabularyzowany. Celowo chciałam umieścić akcję powieści w tym blichtrze, który kojarzy nam się ze Szwajcarią i pokazać, że pod piękną fasadą nie wszystko musi być idealne. Pomimo tego, że ten kraj słynie z bogactwa, wysokiego poziomu życia i nudy, czasem dochodzi tutaj do brutalnych zbrodni. Morderstwa nie zdarzają się tutaj codziennie, dlatego takie wiadomości tym bardziej szokują. Zakłócają błogi spokój i harmonię, która zachęca ludzi z całego świata, by osiedlić właśnie tu się. Ten kontrast mnie zafascynował.

Bardzo ciekawa jest kompozycja Twojej książki – historia złożona jest z pięciu części osadzonych w latach 2018-2019. W intrygę kryminalną wprowadzają nas wydarzenia opisane w Prologu, które zadziały się w listopadzie 2004 roku w angielskim hrabstwie West Sussex. Czy mogłabyś zdradzać tajniki swojej pracy? Jak bardzo dokładna jesteś w planowaniu zbrodni?

Jak już wspomniałam, jestem perfekcjonistką. Pomysł na fabułę wymusił na mnie zaplanowanie książki z dużą dokładnością. To dość rozbudowana historia, więc musiałam uważać, by sama się w niej nie pogubić. Rozpisałam wszystkie sceny, było kilka, które stanowiły dla mnie oś tej historii i bez nich nie wyobrażałam sobie książki.

Od początku wiedziałam, kto będzie sprawcą i jakie kierują nim motywacje, ale miałam trochę zabawy z rozrzucaniem tropów i zaplataniem wątków, by czytelnik miał możliwie najciekawszą podróż w drodze do prawdy. Wspomagałam się kolorowymi karteczkami. Jeden kolor na jeden wątek. We wstępnej fazie tworzenia fabuły moje mieszkanie przypominało odrobinę sceny z thrillerów, gdzie jakiś maniak siedzi po nocach ze wszystkimi materiałami poprzypinanymi do ściany. Dostałam w prezencie ogromną tablicę korkową i umieściłam tam pierwowzory moich postaci, tak, by pokazać też ich wzajemne zależności, miejsca, które były ważne dla fabuły. Miałam tam nawet rozkład mieszkania Harforda, z planu tej konkretnej zuryskiej kamienicy.

Koleś albo miał cholernego pecha, albo był mordercą na tyle głupim, by myśleć, że jakimś cudem drugi raz ta sama zbrodnia ujdzie mu na sucho (…). 

Anna Górna, „Kraina złotych kłamstw”

W prowadzeniu śledztwa Sauerowi pomaga Mia, młoda praktykanta pracująca w tej samej, co Sauer, firmie ubezpieczeniowej. Czy detektywowi bez blachy i młodej studentce prawa uda się rozwiązać zagadkę? To szczególny rodzaj duetu – różniący się w wielu wymiarach obyczajowości. Ying i yang, ogień i woda, Sherlock i Watson? Czy opisując charakterologiczne różnice musisz identyfikować się z bohaterem lub bohaterką, których losy śledzisz na kartach książki?

Nie muszę się z nimi identyfikować, ale muszę wczuć się w to, kim są i co ich ukształtowało, by przez to, co nimi kieruje, poprowadzić scenę w zgodzie z naturą danej postaci.

Sauer i Mia tylko pozornie są bardzo różni. Z chorwackimi korzeniami Mia ma też w sobie naszego słowiańskiego ducha. Obydwoje pomimo doznanych traum wierzą w ludzi i chcą w nich widzieć dobro. Łączy ich także to, że każde z nich zapomniało gdzieś siebie i walczy o to, by znów żyć po swojemu.

Debiut jest szczególnym wydarzeniem, bo Twoje nazwisko zaczyna się kojarzyć nie tylko z określoną książką, ale też stylem, który z czasem może się zmieniać. Powiedz, proszę, co było dla Ciebie najtrudniejsze, a co stanowiło największy rodzaj satysfakcji w czasie tworzenia „Krainy złotych kłamstw”. Opracowanie intrygi? Research? Praca redakcyjna? Ostateczny czas oczekiwania przed premierą?

Knucie fabuły dało mi ogromną frajdę. Chyba to była część, która przysporzyła mi zarówno najwięcej frustracji, jak i radości. Czasami miałam ochotę bić głową w ścianę, kiedy zdawało się, że zabrnęłam w ślepą uliczkę i nie ma z tego żadnego wyjścia, ale gdy przychodziły momenty olśnienia, niemal tańczyłam po pokoju.

Zbrodnia, która odbija się na ludzkim ciele i umyśle – medialny świat, dzikie żądze, społeczne konwenanse i granice, których nie można przekroczyć. Skąd, Twoim zdaniem, w ludziach pojawia się zło? Spróbuj, proszę, odnieść to do wymowy Twojej książki. W swojej twórczości łączysz literaturę, ale z wykształcenia jesteś prawniczką. Czy to też w jakimś stopniu rzutuje na wymowę Twojej historii?

Myślę, że ludzie, którzy są źli, nie myślą o sobie w ten sposób. Wierzę, że w danej chwili robimy to, co wydaje nam się słuszne, przez pryzmat naszych doświadczeń, czy nawet tego, co zdarzyło się tego ranka. Jakkolwiek niemoralne to może być z zewnątrz, to wierzę, że najczęściej ludzie nie czynią zła dla samego zła.

To był też punkt wyjścia w mojej powieści. Ludzie kłamią, unikają konfrontacji, zamiatają problemy pod dywan, pragną zemsty czy też sprawiedliwości, uciekają się do przemocy, bo są wściekli bądź zranieni. Ten pojedynczy akt zła, przemoc, to jest tylko jeden element, który bez kontekstu, niewiele nam powie, o co tak naprawdę chodzi.

Nie pracuję w prawie karnym, bardzo szanuję kolegów po fachu, którzy to robią, ale ja nie miałabym do tego nerwów. Nie mam więc doświadczenia zawodowego w tym zakresie. To, co się na pewno przydaje w konstruowaniu kryminalnej fabuły, to analityczne podejście i destylowanie informacji, które w pracy prawnika są niezbędne.

Literatura kryminalna rządzi się określonymi prawami. Ważne jest zdefiniowanie motywu przewodniego, określenie charakterystyki bohaterów, odpowiednie zniuansowanie moralnych dylematów, a wreszcie satysfakcjonujące rozwiązanie poszczególnych wątków. Co jest dla Ciebie największą siłą kryminałów? Zarówno w ocenie czytelniczki, jak i autorki.

Myślę, że uniwersalność tych historii. To, że niezależnie, gdzie je osadzimy, okazuje się, że ludzkimi wyborami kierują te same pobudki. Kryminały to dla mnie też takie brutalne historie z happy endem, bo dają nam poczucie, że czyny niosą za sobą konsekwencje i prawda niemal zawsze wyjdzie na jaw. Co więcej, dają jakiś komfort, bo w nich zawsze jest powód. Nieważne, jak makabryczną zbrodnię opisano na pierwszych stronach, kupując kryminał, mamy tę gwarancję, że na końcu poznamy odpowiedzi. Życie jest często tego pozbawione. Pomimo tego, że większość powieści z tego gatunku skupia się na pytaniu,  kto zabił, to dla mnie najważniejsza jest argumentacja dlaczego i doceniam historie, które poza inteligentną łamigłówką, wchodzą też głęboko w psychologię postaci.

Zdała sobie sprawę, że chociaż nigdy jej nie spotkała, kobieta stała się jej w jakiś sposób bliska. Jeśli to naprawdę ona, nigdy nie poznają już jej wersji wydarzeń.

Anna Górna, „Kraina złotych kłamstw”

Jesteśmy sumą doświadczeń, inspiracji, fascynacji. Kto stanowi dla Ciebie wzór w kontekście historii kryminalnych – zarówno literackich, serialowych, jak i filmowych? Czy możesz wskazać swoich ulubionych autorów i autorki (tak polskie, jak i światowe), bez których nie można byłoby zbudować „Krainy złotych kłamstw”?

Jeśli chodzi o inspiracje dla tej konkretnie książki, to natchnienie dla samej zagadki kryminalnej i głównego podejrzanego dały mi w pierwszej kolejności seriale, fabularny: American Crime Story, Sprawa O.J. Simpsona i dokument O.J. Made in America.

Jeśli chodzi o filmy, wszystko, co wyreżyseruje David Fincher staje się dla mnie arcydziełem. Przy pisaniu często wracałam myślami do „Siedem” i „Gry” z Michaelem Douglasem.

Powieściowo na pewno wywarły na mnie spory wpływ serie kryminalne, które cenię i śledzę od lat, pisane przez J.K. Rowling pod pseudonimem Robert Galbraight, Jo Nesbø i cykl Roberta Małeckiego z Bernardem Grossem.

Podobno Sauer dopiero rozpoczyna swoje szwajcarskie przygody. Choć jesteśmy w trakcie  premiery „Krainy złotych kłamstw”, to czy możesz zdradzić coś więcej na temat dalszego ciągu jego historii?

Myślę, że na tym etapie mogę zdradzić, że Sauer dopiero się rozkręca i mam nadzieję, że czytelnikom spodoba się ta podróż do Szwajcarii, bo zamierzam tam jeszcze sporo namieszać.

Anna Górna – urodzona w 1988 roku w Częstochowie. Prawniczka, absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego. Od 2014 roku mieszka i pracuje w Szwajcarii. Specjalizuje się w negocjacjach biznesowych w branży farmaceutycznej. W 2018 roku ukończyła kurs pisania powieści Miasta Literatury UNESCO w Krakowie, który ostatecznie przesądził o tym, że postanowiła zająć się pisaniem. Prywatnie miłośniczka muzyki rockowej, jogi i podróżowania szlakiem dobrego wina. Po dwóch lampkach mówi płynnie po włosku. Kraina złotych kłamstw to jej literacki debiut.

Przeczytaj fragment książki:

Kraina Złotych Kłamstw

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka „Kraina Złotych Kłamstw” jest już dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany.


komentarze [2]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Baszka  - awatar
Baszka 22.02.2022 19:12
Czytelnik

Świetna książka. Już czekam na więcej Sauera.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Marcin Waincetel - awatar
Marcin Waincetel 25.01.2022 11:01
Oficjalny recenzent

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post