"The pigman shoved [...] along the tray. His feet disappeared, and his screams mingled with the sound of crunching bone and squelching. He trashed about wildly, but the pigman's grip was too strong. Pink mist sprayed into the air. Wet strips of flesh plopped into one of the pails as his calves were dragged into the mincer."

Książki pisane w duecie to naprawdę wspaniała sprawa. Autorzy uczą się od siebie nawzajem, wymieniają pomysłami a co najważniejsze razem tworzą rzeczy, o których nie pomyśleliby na własną rękę.

Jednym z takich duetów, który sobie niezwykle cenię są Panowie McHardy i Hawker. Być może pamiętacie lub nie, ale jakiś czas temu czytałem kilka ich mniej objętościowych projektów ("Blowie", "Bunnies", "Yoga school massacre", "Scissors") i doskonale czułem te obrzydzenie, którego szukam w tego typu literaturze.

Dodam tylko, że również osobno Panowie radzą sobie znakomicie. Wasz gust czytelniczy nigdy nie będzie taki sam, jak przed przeczytaniem dzieł typu: "Mother Maggot", Aussie Sickos" (premiera zbliża się w Polsce) i "Gob and Nob".

Omawiany dziś "Wieprz" to najnowszy projekt wspomnianego duetu, będący hołdem dla wszelkiej maści slasherów. Przez lata zarówno filmy, jak i literatura grozy wyprodukowały całą masę tego typu postaci, ale Panowie postanowili dodać i swoją symboliczną cegiełkę.

Nie ma co czarować, jest to książka o klasycznym motywie, którego nie brakuje nawet w polskim splatterpunku. Jednak to co wyróżnia tę ksiażkę na tle innych, jest niecodzienne podejście do bohaterów. Zamiast grupki młodych amerykańskich studentów, dostajemy kilka dzieciaków z traumatyczną przeszłością leczonych psychiatrycznie.

Wprowadzenie mamy dosyć klasyczne. Wycieczka w głuszę, przebite opony i szukanie pomocy w pobliskim domu. Było to trochę irytujące, bo ile można w kółko czytać te same schematy, ale na szczęście wszystko zaczyna nabierać koloru w momencie, gdy autorzy odpalają swoje wypaczone wyobraźnie.

"Wieprz" zdziera godność i rozum z czytelnika. Znajdziecie tu elementy zoofilii, nekrofilii, kanibalizmu, okultyzmu oraz wszelkich elementów związanych z torturowaniem, wyrywaniem elementów ciała i przepuszczaniem ludzi przez maszynkę do mięsa. To po prostu wypaczony slasher dla zepsutego czytelnika.

Na sam koniec polecam Wam śledzenie fp Wydawnictwa Kości. To tam, już za jakiś czas zadebiutuje Simon McHardy z swoimi "Australijskimi Psycholami".

"The pigman shoved [...] along the tray. His feet disappeared, and his screams mingled with the sound of crunching bone and squelching. He trashed about wildly, but the pigman's grip was too strong. Pink mist sprayed into the air. Wet strips of flesh plopped into one of the pails as his calves were dragged into the mincer."

Książki pisane w duecie to naprawdę wspaniała...