Ile klasy w klasyku: „Diuna”
Zbliżająca się premiera filmu „Diuna” w reżyserii Denisa Villeneuve’a to dobra okazja, by powrócić do klasycznej powieści science fiction Franka Herberta. Czy wydana ponad pół wieku temu książka wciąż się broni? Tak, bezapelacyjnie tak.
„Władca pierścieni” J.R.R. Tolkiena uważany jest za najlepszą powieść fantasy w historii. „Diuna” Franka Herberta za najlepszą powieść science fiction. Generalnie w tym względzie od dekad panuje zgoda. Wciąż trwają natomiast spory co do tytułu najlepszej książki fantastycznej w ogóle – Tolkien ma tu przewagę jako ten bardziej rozpoznawalny i głębiej zakorzeniony w światowej kulturze popularnej (w czym bardzo pomogły w XXI wieku filmu Petera Jacksona, a wkrótce swoje dołoży również serial produkcji Amazona), ale jeżeli przyjąć miarę czysto literacką, Herbert bynajmniej nie stoi na straconej pozycji.
Obu pisarzy i ich dzieła łączy zresztą wiele, mimo iż tworzyli pozornie odmienne wizje – magiczne Śródziemie i daleką przyszłość, z planetą Arrakis w centrum wydarzeń. Obaj bowiem zachwycili w pierwszej kolejnością skalą – zarówno świat Tolkiena, jak i Herberta, to dziesiątki tysięcy lat historii, to wiele niezwykłych opowieści, a wspomniane książki omawiają tylko niektóre z nich. Dzięki temu te światy żyły, te historie były tak realistyczne i tak łatwo w nie wierzyliśmy – bo wynikały z czegoś, bo nie były samotnymi wyspami kreacji, ale efektami ewolucji światów, które zarówno Tolkien, jak i Herbert opisali w szczegółach. „Władca pierścieni” to nie tylko historia Froda i zniszczenia Jedynego Pierścienia, a „Diuna” to nie tylko opowieść o Paulu Atrydzie i rewolucji na planecie Arrakis.
Frank Herbert w „Diunie” wprowadza nas w świat tak odległy od naszego na linii czasu, że Ziemia jest już tylko zapomnianym domem ludzkości. Gdy powieść się rozpoczyna, to uniwersum ma już za sobą grubo ponad 10 000 lat nowej historii, w toku której zmieniła się sama ludzkość. Najlepszym przykładem skali myślenia Herberta jest wątek wspominanego w „Diunie”, a rozwijanego w późniejszym cyklu „Legendy Diuny” (pisanym przez Briana Herberta i Kevina J. Andersona) dżihadu bulteriańskiego, czyli przewrotu, w wyniku którego zniszczone zostały wszystkie inteligentnie maszyny, w myśl zasady, że człowiek nie może zostać zastąpiony. Coś takiego dla Herberta było ledwie mignięciem w tle, wątkiem pobocznym, który wprawdzie głęboko ukształtował świat, w którym rozgrywa się „Diuna”, ale który w samej powieści jest ledwie wspominany. Jakże bogatą jest wyobraźnia twórcy, który takich idei używa w rolach „trzecioplanowych”!
Wracając natomiast do podstawowego pytania tego tekstu, a więc czy powieść Franka Herberta wciąż może cieszyć kolejne pokolenia czytelników i czytelniczek, mimo blisko sześciu krzyżyków na karku, odpowiedź musi brzmieć: „Diuna” pod żadnym względem się nie zestarzała, oraz: „Diuna” nigdy się nie zestarzeje. Frank Herbert wykreował wszechświat tak inny od naszego i tak oryginalny, że ząb czasu nie oprze mu się przez kolejne tysiące lat.
Co więcej, gdyby książka ta ukazała się dziś, nie wydaje się, by ktokolwiek odrzucił ją jako „ramotkę”, także ze względu na to jak jest napisana. Proza Herberta doskonale wpisuje się we współczesne modele nieustannego nasycania odbiorców i odbiorczyń bodźcami, mieszając opisy politycznych intryg między Atrydami a Harkonnenami, czyli trucizny, szpiegów, zamachy, rewolty i zbrojne potyczki, z doskonale dozowanymi informacjami o planecie Arrakis (tytułowa Diuna) i jej tajemnicach, a także wtrętami z historii tego wszechświata. Naprawdę trudno u Herberta o akapit czy zdanie, które można uznać za zbędne, które nie buduje napięcia lub nie syci nas kolejnymi elementami układanki, jaką jest wizja tego pisarza.
„Diuna” to lektura niezwykle satysfakcjonująca, bogata na każdym polu, od szeregu fascynujących postaci, przez wartką akcję, pełną zwrotów fabularnych i zaskoczeń, po bogactwo wykreowanego świata. Powieść długa, gęsta, ale sycąca i wciągająca – jakby napisana z myślą o nas, pokoleniu nadmiaru bodźców, dla których oderwanie się od ekranu smartfona to wyczyn porównywalny ze sprowadzeniem na Arrakis deszczu.
Co jest lepsze – „Władca pierścieni” czy „Diuna”? Nie potrafię wybrać. Na szczęście nie muszę.
komentarze [20]
Nuda straszna. Z wielkim bólem dokończyłem zasypiajac przy audiobooku. Nie potrafię zrozumieć co ludzie w tej książce widzą. Chociaż się starałem
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPrzeczytałem ostatnimi czasy ponownie i zostawiłem swoje wrażenia :) Książka, mimo upływu lat wciąż się broni. Wielu zarzuca wielki nacisk na dialogi między bohaterami, ale w tym tkwi moc tej powieści 😁
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPraktycznie z niczym w tym artykule się nie zgadzam. Daleko Diunie do najlepszej powieści sci-fi i równie daleko do poziomu Władcy Pierścieni, czy w ogóle prozy Tolkiena. Zestarzała się ta książka brzydko moim zdaniem, zwłaszcza z perspektywy kobiety w XXI wieku, ale jest tam problemów znacznie więcej. Mam wrażenie, że większość osób czytała tę powieść w wieku nastoletnim i...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejCzytałem całą serię w wieku 22 lat i praktycznie nie zgadzam się z niczym co Pani napisała. Najbardziej interesuje mnie opinia że książka zestarzała się z perspektywy kobiety, bo z mojej perspektywy, postacie kobiece są przedstawione w książce jako bardzo silne, jeśli nie silniejsze od mężczyzn i pod wieloma względami ich kontrolujące (Zakon Bene Gesserit) - w...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejSprowadzenie roli kobiet do knucia i intryg to nie jest dla mnie pozytyw. Pół biedy, gdyby to było fantasy w średniowiecznych realiach, ale tu mamy niby społeczeństwo przyszłości, a struktury iście średniowieczne. Książka jest pełna seksistowskich fragmentów.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postCóż, nawet jeśli są seksistowskie fragmenty, czego doprawdy nie rozumiem, to dlaczego rozwój i zmiany w społeczeństwie mają przebiegać w ściśle określonym kierunku. Jakim cudem istnieją talibowie, skoro mamy XXI wiek? Albo hierarchia społeczna i ustrój Arabii Saudyjskiej?
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Zgadzam się tutaj z Legeriuszem w kwestii niezsynchronizowanego rozwoju. Dana społeczność może być bardzo rozwinięta w jakimś aspekcie i jednocześnie zupełnie prymitywna w innym.
Poza tym, co miałoby zmienić osadzenie realiów w niby-średniowieczu? Czyżby wraz z upływem czasu ludzie pozbyli się cech takich jak makiawelizm, egoizm, okrucieństwo? Nie zauważyłam, aby w całej...
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Pasożyty Umysłu, 10 w skali Richtera, Diuna. Każda z nich jest inna a jednakowoż idealna dla mnie. Nie ma pierwszych miejsc, są półki.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Moja osobista opinia
Ja bym "Diuny" klasykiem nie nazwała... jak dla mnie ta książka jest za nudna, nie ma zbyt wiele sensu, a w dodatku główny bohater jest wyidealizowany. Tak poza tym nie rozumiem po co zrobili ten film skoro już jedna ekranizacja była.
A "Władcy pierścieni" to nigdy nie czytałam.
Władcy nie czytałaś, Diuny nie zrozumiałaś. Chyba tyle tytułem komentarza do twojego komentarza :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postDość zabawną sprawą jest nazywanie Paula wyidealizowanym, gdy jednym z głównych przesłań książki jest by nie ufać charyzmatycznym postaciom, bo te cię zwiodą i wykorzystają do własnych celów : )
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postZgadzam się w 100%. Książka nudna i koszmarnie zalatuje patosem. To jak niepokonany, cudowny i wybitny jest główny bohater mnie mierzi. Odstraszyła mnie ta pozycja od autora i wszystkiego co się choćby z jego twórczością kojarzy.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postZabawne. Znudzenie jednego czytelnika, wyznacznikiem klasyki. Polecam Zbrodnię i karę, ileż tam akcji :) Swoją drogą nawet na tym portalu są i tacy, którzy ocenili dzieło na 1.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Trudno porównywać "Władcę pierścieni" z "Diuną", no może po przez wyraźnie nakreślone postacie, dobre i źle. Obie powieści zachwycają.
Nie mogę się doczekać ekranizacji Diuny, oby do tego czasu kina pozostały otwarte 🤞🏻
A trzeba koniecznie wybierać? Według mnie każda jest świetna na swój sposób i zrobiły na mnie tak samo duże wrażenie.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJeśli polskie wydanie "Diuny" to tylko z Iskier, dwutomowe, z 1985 roku. Wszystkie następne tłumaczenia są coraz trudniejsze do zaakceptowania.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post"Wszystkie następne" czyli jedno autorstwa Łozińskiego. Mocno niedoceniane moim zdaniem (podobnie jak jego przekład Władcy Pierścieni). Pozostałe, jeśli mnie pamięć nie myli to po prostu lekko zmodyfikowane tłumaczenia Marszała.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postA co Pan/Pani sądzi o audiobooku. Nie wiem, które wydanie czyta Pan Gosztyła ale jest genialne/ny.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post