Raz broniłem sprawy najważniejszej. Męski zakład to wszak rzecz święta, sprawa idzie o honor.

Koledzy założyli się o coś i tak naprawdę, żaden nie miał całkowitej racji - chociaż uważał, że jego racja jest "mojsza niż twojsza".

Na szczęście udało mi się doprowadzić do porozumienia. Obaj musieli kupić po flaszce :D

Raz broniłem sprawy najważniejszej. Męski zakład to wszak rzecz święta, sprawa idzie o honor.

Koledzy założyli się o coś i tak naprawdę, żaden nie miał całkowitej racji - chociaż uważał, że jego racja jest "mojsza niż twojsza".

Na szczęście udało mi się doprowadzić do porozumienia. Obaj musieli kupić po flaszce :D

Wcale nie zamierzałam zostawać mediatorem tamtego popołudnia. Wyszło jakoś samo. Zima, okres przedstudniókowy, damska przymierzalnia w jednej z popularnych sieciówek. Zupełnie przypadkowo zostałam wciągnięta w kłótnię matki i córki. Ale jakaż to była kłótnia. Na caaaały sklep. Gigantyczny konflikt pokoleń. Matka zupełnie nie akceptowała kreacji córki, twierdziła że czerwony kolor jest zbyt krzykliwy, że nie wypada. Młodsza z kobiet za to wykrzykiwała, że matka się nie zna, że nie ma gustu i tym podobne.
Uśmiechałam się ze współczuciem przymierzając obok swoje ubrania. Niestety pani matka poszukiwała wsparcia i trafiło na mnie.
- Niech pani powie mojej córce, że ta sukienka to raczej na dyskotekę się nadaje, a nie na bal maturalny?
I cóż tu powiedzieć? Jak z tego wybrnąć?
W ostateczności udało mi się tak poprowadzić rozmowę, aby zasugerować kobiecie, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Dla młodych wybór sukni to być albo nie być, a ona może mieć inne priorytety.
Spotkałyśmy się ponownie przy kasie, kobiety kupowały ową suknię. Kobieta mrugnęła do mnie okiem i szepnęła do ucha, że w zamian za sukienkę córka robi generalny porządek w piwnicy:-)

Wcale nie zamierzałam zostawać mediatorem tamtego popołudnia. Wyszło jakoś samo. Zima, okres przedstudniókowy, damska przymierzalnia w jednej z popularnych sieciówek. Zupełnie przypadkowo zostałam wciągnięta w kłótnię matki i córki. Ale jakaż to była kłótnia. Na caaaały sklep. Gigantyczny konflikt pokoleń. Matka zupełnie nie akceptowała kreacji córki, twierdziła że czerwony...

Zdarzyło mi się pełnić rolę mediatora, choć to trudne zadanie. Trzeba wczuć się w sytuację obu stron, wysłuchać racji jednego i drugiego, być przy tym obiektywnym, nie narzucać swojego zdania i tak dalej..
Przedmiotem sporu był pies. A dokładniej jego posiadanie. Jedna strona była za, druga przeciw. I jak tu pomóc dwóm bliskim osobom, które w takim samym stopniu oczekują poparcia dla swojego wyboru? Z obu stron padały chyba wszelkie z możliwych argumentów np. pies to radość, jest wdzięczny, słodki, szczeka, gdy ktoś idzie, no i te odwrotne: pies brudzi, pies to odpowiedzialność i obowiązek.
Ja w tej sprawie wyraziłam swoje zdanie, pokazując plusy i minusy posiadania psa. Pomogłam znaleźć kompromis w kwestii zajmowania się zwierzakiem, gdyby już się na niego zdecydowali. Zakończyło się to tak, że kobieta uległa i w domu pojawił się nowy członek rodziny, w którym zakochała się od pierwszego wejrzenia i dziś nie wyobraża sobie życia bez niego.

Zdarzyło mi się pełnić rolę mediatora, choć to trudne zadanie. Trzeba wczuć się w sytuację obu stron, wysłuchać racji jednego i drugiego, być przy tym obiektywnym, nie narzucać swojego zdania i tak dalej..
Przedmiotem sporu był pies. A dokładniej jego posiadanie. Jedna strona była za, druga przeciw. I jak tu pomóc dwóm bliskim osobom, które w takim samym stopniu oczekują...

Spory między bratem, a siostrą zawsze były, a ja starałam się ich godzić.
Gdy pokłócili się o to, że ta gotowała, a ten nie pozmywał kolejny raz, już miałam dość. Po rozmowie z nimi jednak kolejny raz mi się udało. Teraz na zmianę gotują i zmywają.

Spory między bratem, a siostrą zawsze były, a ja starałam się ich godzić.
Gdy pokłócili się o to, że ta gotowała, a ten nie pozmywał kolejny raz, już miałam dość. Po rozmowie z nimi jednak kolejny raz mi się udało. Teraz na zmianę gotują i zmywają.

O tak, pamiętam dobrze jedną z moich nieudanych prób mediacji. Ta sprawa odbiła się na moim biednym serduszku i już nigdy nie byłam taka sama. Moje życie się zmieniło, a ja postanowiłam nigdy nie wtrącać się w sprawy innych.
Miałam może 7 lat. Bawiłam się w najlepsze w piaskownicy z kuzynem kiedy ten zaczął kłócić się ze swoim starszym bratem. Doszło do rękoczynów i sporej ilości łez. Próbowałam coś wskórać, ale moje "przestańcie" nic nie dawało, więc postanowiłam sięgnąć po większą artylerię. Poszłam po naszą babcię.
Nim babcia przyszła, konflikt chłopców wygasł samoczynnie, a ja dostałam ochrzan, że nie wolno skarżyć... ;( I jak tu być pozytywnie nastawionym do władzy wyższej? Na tym moja kariera mediatora się zakończyła.

O tak, pamiętam dobrze jedną z moich nieudanych prób mediacji. Ta sprawa odbiła się na moim biednym serduszku i już nigdy nie byłam taka sama. Moje życie się zmieniło, a ja postanowiłam nigdy nie wtrącać się w sprawy innych.
Miałam może 7 lat. Bawiłam się w najlepsze w piaskownicy z kuzynem kiedy ten zaczął kłócić się ze swoim starszym bratem. Doszło do rękoczynów i sporej...

Ach, te dzieci! Wciąż się o coś kłócą.
Zabawka leży spokojnie na swoim miejscu, a wystarczy,że któreś po nią sięgnie. Od razu kolejne dzieci chcą się tym samym bawić, i to natychmiast! Zwariować można...
Niemal codziennie muszę rozwiązywać takie spory. Znalazłam już na te małe potworki sposób- mały szantażyk :)
Jeśli będą się kłócić, nie pójdziemy na plac zabaw, na spacer, nie będzie bajki itp. Jak na razie skutkuje.
Cóż, może nie jest to do końca fair play z mojej strony, ale przecież cel uświęca środki...

Ach, te dzieci! Wciąż się o coś kłócą.
Zabawka leży spokojnie na swoim miejscu, a wystarczy,że któreś po nią sięgnie. Od razu kolejne dzieci chcą się tym samym bawić, i to natychmiast! Zwariować można...
Niemal codziennie muszę rozwiązywać takie spory. Znalazłam już na te małe potworki sposób- mały szantażyk :)
Jeśli będą się kłócić, nie pójdziemy na plac zabaw, na spacer,...

Często pełniłam rolę mediatora w podstawówce. Moje dwie koleżanki ciągle się sprzeczały o głupoty, a ja musiałam szybko je pogodzić jeśli chciałam, żebyśmy po szkole we trójkę wyszły na podwórko. Z czasem zaczęłyśmy urządzać nawet specjalne nieporozumienia, żebym później ja mogła wymyślać powody, dla których warto się pogodzić i dziwne zadania dla każdej z koleżanek, które miała wykonać na rzecz drugiej trony. Jedna z wielu zabaw z dzieciństwa, kiedy jeszcze nawet nie wiedziałam, że istnieje ktoś taki jak mediator.

Często pełniłam rolę mediatora w podstawówce. Moje dwie koleżanki ciągle się sprzeczały o głupoty, a ja musiałam szybko je pogodzić jeśli chciałam, żebyśmy po szkole we trójkę wyszły na podwórko. Z czasem zaczęłyśmy urządzać nawet specjalne nieporozumienia, żebym później ja mogła wymyślać powody, dla których warto się pogodzić i dziwne zadania dla każdej z koleżanek, które...

Mediacje i pertraktacje na linii moja mama, mój mąż. Chwilami zachowują się typowy związek teściowa-zięć. Wyciągnięci z kawałów a ja między nimi jak między młotem a kowadłem bo za kim tu trzymać stronę? I mimo moich najszczerszych chęci i już 8letniego doświadczenia z tymi konfliktami nadal nie udało mi się wyjść z tego bez szwanku. Nadal walczę i nabieram coraz większego doświadczenia ale dostrzegam również godnego następcę. Syn zaczyna być lepszy ode mnie :)

Mediacje i pertraktacje na linii moja mama, mój mąż. Chwilami zachowują się typowy związek teściowa-zięć. Wyciągnięci z kawałów a ja między nimi jak między młotem a kowadłem bo za kim tu trzymać stronę? I mimo moich najszczerszych chęci i już 8letniego doświadczenia z tymi konfliktami nadal nie udało mi się wyjść z tego bez szwanku. Nadal walczę i nabieram coraz większego...

Ja tam zawsze muszę wtrącić swoje 3 grosze. W przeciwieństwie do typowej kobiety zawsze jak najszybciej szukam prostego rozwiązania zamiast w nieskończoność gdybać. Gdy dzięki pewnej "życzliwej" osobie mój mąż pokłócił się z kuzynką. Pogadałam z nią i po wyjaśnieniu niedomówień przekonałam męża, że "życzliwy" jest po prostu nic niewartym mąciwodą pogodził się z kuzynką i gotowe.

Ja tam zawsze muszę wtrącić swoje 3 grosze. W przeciwieństwie do typowej kobiety zawsze jak najszybciej szukam prostego rozwiązania zamiast w nieskończoność gdybać. Gdy dzięki pewnej "życzliwej" osobie mój mąż pokłócił się z kuzynką. Pogadałam z nią i po wyjaśnieniu niedomówień przekonałam męża, że "życzliwy" jest po prostu nic niewartym mąciwodą pogodził się z kuzynką i...

Doskonale wiem na czym polega mediacja. Miałam takie zajęcia na studiach, dzięki czemu mogłam poznać całą metodę jak i poćwiczyć na kilku przypadkach. Jest to ciekawe doświadczenie, które zdarzało mi się wykorzystać w życiu prywatnym do rozwiązania sporu. Często wcielałam się w rolę mediatorki godzącej młodsze rodzeństwo, które toczy odwieczne konflikty czasem błahe a czasem bardzo poważne. Starałam się być profesjonalna i bezstronna tak jak na prawdziwą mediatorkę przystało. Nie podpowiadałam rozwiązań, dbałam o poziom kultury i płynną komunikację. Na początku ustalaliśmy zasady, oczywiście jeśli obie strony wyrażały ochotę na proces mediacji. Później przechodziliśmy do konkretów. Nieraz udało się doprowadzić do sukcesu. Mnie to cieszyło, bo mogłam pomóc a ktoś nabierał dystansu do sytuacji i uczył się na błędach.
Myślę, że taka forma rozmowy jest ciekawa i pozwala ludziom otworzyć oczy na problem i samemu wypracować rozwiązanie satysfakcjonujące obie strony. Kluczem jest komunikacja, która nie zawsze jest łatwa.

Doskonale wiem na czym polega mediacja. Miałam takie zajęcia na studiach, dzięki czemu mogłam poznać całą metodę jak i poćwiczyć na kilku przypadkach. Jest to ciekawe doświadczenie, które zdarzało mi się wykorzystać w życiu prywatnym do rozwiązania sporu. Często wcielałam się w rolę mediatorki godzącej młodsze rodzeństwo, które toczy odwieczne konflikty czasem błahe a...