Józefie, niechaj Józef zamknie tą bandę w lochu, a następnie przyniesie mi wachlarz. Później Józef pojedzie do karczmy pod "Jednym dzikiem i trzema łosiami". Proszę przywieźć antał wina. Delegację z Brna ugościmy po francusku, będzie międzynarodowo. Jak to nie ma wina w karczmie? A co jest? Piwo? No tak, co kraj to dziki obyczaj. Niech będzie już to piwo. Dziękuję Józefie, możecie odejść.

Józefie, niechaj Józef zamknie tą bandę w lochu, a następnie przyniesie mi wachlarz. Później Józef pojedzie do karczmy pod "Jednym dzikiem i trzema łosiami". Proszę przywieźć antał wina. Delegację z Brna ugościmy po francusku, będzie międzynarodowo. Jak to nie ma wina w karczmie? A co jest? Piwo? No tak, co kraj to dziki obyczaj. Niech będzie już to piwo. Dziękuję Józefie,...

-Spokój wszyscy!
-Och zamknij się i daj nam spokój
-Co ty powiedziałeś kolego? Wstań jak do mnie mówisz! Uważasz się za mężczyznę?
-No a nie widać
-O nie, nie, dla mnie jesteś zwykłym chłopcem, dojrzali mężczyźni i kobiety nie zachowują się tak jak wy! Zachowujecie się jak stado wściekłych lwów! Ile wy macie lat.. w tym wieku wypadałoby pokazać trochę klasy. Słuchajcie mnie za 30 minut przyjedzie tutaj delegacja, a wy wypiliście całe piwo. Pamiętacie, że na koniec kolonii jest konkurs talentów prawda, a do wygrania jest 100tysięcy, które zostaną podzielone na całą grupę kolonijną. Chcecie wygrać je, czy nie?
-Chcemy
-No to do roboty, brać się do sprzątania tego bałaganu, macie 30minut. Daje wam kredyt zaufania i sama lecę do sklepu po piwo. Pokażcie klasę i to że jesteście lepsi od nich! Na trzy krzyczymy "Wygramy my, bo klasę mamy i z podłogi zmieciemy ich!"
-Wygramy my, bo klasę mamy i z podłogi zmieciemy ich!
-No to do zobaczenia za 15minut
-Proszę panią, chciałbym przeprosić za swoje zachowanie
-Och wyluzuj już i weź się za sprzątanie, odpokutujesz jak ogarniesz ich wszystkich i to wszystko
-Tak jest!

-Spokój wszyscy!
-Och zamknij się i daj nam spokój
-Co ty powiedziałeś kolego? Wstań jak do mnie mówisz! Uważasz się za mężczyznę?
-No a nie widać
-O nie, nie, dla mnie jesteś zwykłym chłopcem, dojrzali mężczyźni i kobiety nie zachowują się tak jak wy! Zachowujecie się jak stado wściekłych lwów! Ile wy macie lat.. w tym wieku wypadałoby pokazać trochę klasy. Słuchajcie mnie...

Zbliża się katastrofa, w stołówce głodni licealiści walczą na zimne knedliki, a na parking wjeżdża delegacja z Brna. Nie wiedząc, co we mnie wstąpiło wbiegam w grupkę młodzieży i daję im komendę: Gramy drużynowo.
Szybko dzielimy się na dwie grupy i obrzucamy knedlikami.
Jesteśmy cali biali, gdy zastaje nas delegacja z Brna.
-Na nich-krzyczę i po chwili wszyscy walczymy z białą mazią.
Widzę, że zabawa każdemu przypadła do gustu.
Szef delegacji Karel Popaprany toczy z knedli wielkie kule, ale jego sekretarz Pawel Schrzaniony ulepił nawet bałwana.
Po dwóch godzinach nikt nie chce zawiesić broni, wszyscy w najlepsze szaleją…

Wycofuję się po cichu i jadę samochodem po piwo.
Gdy wracam po czterdziestu minutach każdy ledwo zipie i z radością raczy się przywiezionym przeze mnie piwem.

Goście z Brna byli zachwyceni walką na knedle, podobno było to niesamowite przeżycie, lepsze niż gry survivalowe na które wysłał ich Zarząd w zeszłym roku.
Zrobili nam reklamę i teraz mamy salę zarezerwowaną na dwa lata do przodu.Młodzież z liceum ma u nas darmowy pobyt w zamian za udział w walce na knedliki.
Odtąd to gra w knedle stała się naszą dyscypliną narodową...

Zbliża się katastrofa, w stołówce głodni licealiści walczą na zimne knedliki, a na parking wjeżdża delegacja z Brna. Nie wiedząc, co we mnie wstąpiło wbiegam w grupkę młodzieży i daję im komendę: Gramy drużynowo.
Szybko dzielimy się na dwie grupy i obrzucamy knedlikami.
Jesteśmy cali biali, gdy zastaje nas delegacja z Brna.
-Na nich-krzyczę i po chwili wszyscy walczymy z...

Karel Gott nerwowo ocierał pot z czoła, wychylając ostatni kieliszek jego ulubionej, dobrze zmrożonej cytrynówki i przeklinał w myślach Helenę Vondrackovą. Ich koncert miał być największym wydarzeniem na zamku,a ona zrezygnowała z występu w ostatniej chwili, jak się dowiedziała, że wśród zaproszonych gości jest piękna i młoda modelka Tatana Kucharowa! Wszystko szło nie tak jak trzeba! Dobrze, że w ostatniej chwili zadzwonił do Jaromira Nohavicy, może jego występ uspokoi trochę Milosza Formana, który nie może znieść, że aktorzy w jego filmie muszą rzucać zimnymi knedlikami!
Zastanawiał się teź,co tak długo na korcie robi Martina Navratilowa,miała przecieź razem z nim nawarzyć piwa. Dobrze, że był z nimi Mariusz Szczygieł, niezależnie od wszystkiego, napisze dobry reportaż.

Karel Gott nerwowo ocierał pot z czoła, wychylając ostatni kieliszek jego ulubionej, dobrze zmrożonej cytrynówki i przeklinał w myślach Helenę Vondrackovą. Ich koncert miał być największym wydarzeniem na zamku,a ona zrezygnowała z występu w ostatniej chwili, jak się dowiedziała, że wśród zaproszonych gości jest piękna i młoda modelka Tatana Kucharowa! Wszystko szło nie tak...

Sytuacja stała się dramatyczna.
Rozpoczęła się bitwa na zimne knedliki między licealistami, a za chwilę mam delegację z Brna i zabrakło mi piwa.
Wychodzę na stół i drę się:
-Cholerne matoły uspokójcie się!!!
Zero reakcji…
-Dam wam piwa za darmo !!!
Zrobiło się cicho, młodzież skamieniała patrząc na mnie z nadzieją. Mam jedyną szansę, teraz, kiedy nie ma ich wychowawcy..
Ściszam głos…
-Dam wam za darmo piwa ile dusza zapragnie, ale musicie się uspokoić, posprzątać ten bajzel i pomóc mi te piwo skombinować w możliwie najszybszy sposób, bo za chwilę wpadnie tu delegacja z Brna. Jakieś propozycje?
Okazało się, że młodzież mamy chętną do współpracy, po chwili dziewczyny sprzątają, a chłopcy jadą ze mną po piwo, jedna dziewczyna została na recepcji, żeby powitać delegację, gdybym nie zdążyła.
I niech mi ktoś powie, że mamy złą młodzież?
Młodzież jest wspaniała, wystarczy odpowiednie podejście i argumentacja.

Sytuacja stała się dramatyczna.
Rozpoczęła się bitwa na zimne knedliki między licealistami, a za chwilę mam delegację z Brna i zabrakło mi piwa.
Wychodzę na stół i drę się:
-Cholerne matoły uspokójcie się!!!
Zero reakcji…
-Dam wam piwa za darmo !!!
Zrobiło się cicho, młodzież skamieniała patrząc na mnie z nadzieją. Mam jedyną szansę, teraz, kiedy nie ma ich wychowawcy..
...

-Lady Klaro wybacz że przeszkadzam ale młodzież w naszej stołówce urządza istne piekło-powiedziała mocno zdyszana służka
-Co znów się stało?Zresztą nie mów chodźmy tam,sama się przekonam.
Gdy lady weszła do jadalni w pierwszym momencie skamieniała widząc setki knedlików latających w różne strony.Służba przez chwilę nawet obawiała się czy pani Klara nie zemdleje doznając tak wielkiego szoku. Lecz w tym momencie lady padła na kolana,zaczęła zbierać knedliki z ziemi i rzucać nimi w licealistów.
-Jak mogliście tak zniszczyć moja piękną jadalnie!Co ja wam takiego zrobiłam-krzyczała i ciskała w młodzież jedzeniem. Gdy podłoga wokół niej zrobiła się pusta lady usiadła na podłodze ze spokojem a kilka kropli łez spłynęło po jej policzkach. Młodzież poczuła się okropnie, wstyd im było za to co zrobili. Przeprosili szczerze za swoje zachowanie i obiecali posprzątać całą jadalnie.
-Dziękuję dzieci ale to i tak nic nie da mimo wszystko będę zmuszona zamknąć zamek. Za kilka minut pojawi się tu delegacja z Brna a ja nawet nie mam piwa żeby ich poczęstować.
Nagle jeden z licealistów popatrzył na swoich kolegów pytająco, wszyscy zgodnie pokiwali głowami i powiedział-myślę ze akurat z tym nie będzie problemu proszę pozwolić nam się tym zająć.Nie mówiąc nic więcej pobiegł z kolegami do swoich pokoi, reszta młodzieży w tym czasie zaczęła sprzątanie.Lady Klara wyszła ze stołówki razem ze swoja służką i powiedziała.
-Może i damie to nie przystoi ale czego się nie robi dla interesów.

-Lady Klaro wybacz że przeszkadzam ale młodzież w naszej stołówce urządza istne piekło-powiedziała mocno zdyszana służka
-Co znów się stało?Zresztą nie mów chodźmy tam,sama się przekonam.
Gdy lady weszła do jadalni w pierwszym momencie skamieniała widząc setki knedlików latających w różne strony.Służba przez chwilę nawet obawiała się czy pani Klara nie zemdleje doznając...

Młodzież podchodzę siłą perswazji - tzn. mówię, że zadzwonię do rodziców i będzie koniec imprezy. Wstyd i obciach, to nic, za to koszty jakie będą musieli pokryć za zniszczone mienie sprawią, że kieszonkowe, zostanie zawieszone do końca ich życia ;-) Natomiast piwo zastępuje czeskim winem z miejscowej plantacji. Dzięki temu propaguję lokalną kulturę i zmieniam system myślenia moich gości - delegacji. Nowości, są po to, żeby ich próbować. A mała, lokalna kultura, wcale nie jest gorsza od piwnego savoir vivru.

Młodzież podchodzę siłą perswazji - tzn. mówię, że zadzwonię do rodziców i będzie koniec imprezy. Wstyd i obciach, to nic, za to koszty jakie będą musieli pokryć za zniszczone mienie sprawią, że kieszonkowe, zostanie zawieszone do końca ich życia ;-) Natomiast piwo zastępuje czeskim winem z miejscowej plantacji. Dzięki temu propaguję lokalną kulturę i zmieniam system...

Pędzę do sali jadalnej, owiana najgorszymi myślami, dostrzegam młodzież rzucającą się w najlepsze jedzeniem, w kącie stoją dwie wystraszone kelnerki i jedna opiekunka grupy. Na szczęście Ron, nasz wspaniały kucharz nie widzi tej masakry - przy następnym posiłku trup mógłby siać się gęsto. Podchodzę do opiekunki grupy:
- Dlaczego pani nic nie robi?
- Ee no, bo ten, ja od niedawna pracuje z młodzieżą i w podręczniku nie ma nic na temat takiego zachowania.
Po krótkiej chwili namysłu wdrapuję się na środkowy stolik, jedzenie przelatuje obok mnie z świstem przypominającym prawdziwe pociski. Jedna z tych faszerowanych kluch wylądowała wprost na moich okularach, wypuszczając czerwony sok. Przecieram okulary dłonią i dostrzegam, że dzieciaki się uspokoiły, więc zaczynam mówić:
- Drodzy goście, dziś jest piękna pogoda, proponuję udać się nad pobliską rzekę i urządzenia tam grilla.
Schodząc ze stołu zaczepiłam spódnicą o oparcie krzesła, upadając pomyślałam, że to prawdziwa katastrofa. Wylądowałam całkiem zgrabnie na kucharzu Ronie, który nie wiadomo skąd pojawił się w jadalni. Podnoszę się spiesznie i poprawiam spódnicę, czuję, że policzki palą mnie żywym ogniem.
- Dobra robota – mówi cicho mężczyzna.
- Dziękuję. Muszę jeszcze po piwo skoczyć.
- Już to załatwiłem, mają przyjechać za jakiś piętnaście minut.
Wszystkich pracowników, zapędziłam do jadalni, musieliśmy skrzętnie sprzątnąć resztki jedzenia oraz oczyścić ściany i doprowadzić pomieszczenie do przyzwoitego wyglądu.

Pędzę do sali jadalnej, owiana najgorszymi myślami, dostrzegam młodzież rzucającą się w najlepsze jedzeniem, w kącie stoją dwie wystraszone kelnerki i jedna opiekunka grupy. Na szczęście Ron, nasz wspaniały kucharz nie widzi tej masakry - przy następnym posiłku trup mógłby siać się gęsto. Podchodzę do opiekunki grupy:
- Dlaczego pani nic nie robi?
- Ee no, bo ten, ja od...

Co za dzień! Licho mnie podkusiło, żeby zgodzić się na te kolonie letnie, ale potrzebujemy pieniędzy. Utrzymanie zamku kosztuje, niestety z tą rozwydrzoną młodzieżą same problemy. Dziś stwierdzili, że knedle są zimne i nie będą ich jeść. Mogą się nimi pobawić, no i się zaczęło. Kluski na ścianach i na suficie. Nie ma siły, żeby powstrzymać tę hałastrę. Co robić?
Wzywam męża, ale Józef mówi, że pojechał konno do lasu i zabrał psy. A już myślałam, że postraszę nimi dzieciaki. Wychowawczyni bezradnie rozkłada ręce.
Nagle uświadamiam sobie, że za pół godziny ma być delegacja z Brna. To dla zamku ważni goście, liczę, że pomogą w uzyskaniu pomocy finansowej na remont wieży, gdzie planuję zrobić punkt widokowy.
Szybka narada z Józefem, który beztrosko powiadamia mnie, że nie ma piwa. O nie, przecież dla gości z Brna mają być kiełbaski z grilla, a do tego piwo jest konieczne.
Do najbliższego sklepu 10 km,, benzyny w baku brak, rower zepsuty, koń w lesie, telefon odłączony, bo rachunek niezapłacony, komórka padła. Nagle Józef przypomina sobie, że w piwnicach powinna być skrzynka piwa – „Widziałem, jak pan hrabia ją tam znosił”.
Wpadamy do jadalni – „Chętni na wyprawę do podziemi wystąp”. Wszyscy się zgłosili.
Piwo się znalazło, delegacja z Brna ugoszczona, przydział środków na remont wieży załatwiony. Niestety nie wszyscy koloniści wyszli z piwnic. Mąż z Józefem wciąż szukają trzech. Dochodzi północ. Liczę, że się znajdą. Będą mieli dodatkowe atrakcje, niestety bezpłatnie.

Co za dzień! Licho mnie podkusiło, żeby zgodzić się na te kolonie letnie, ale potrzebujemy pieniędzy. Utrzymanie zamku kosztuje, niestety z tą rozwydrzoną młodzieżą same problemy. Dziś stwierdzili, że knedle są zimne i nie będą ich jeść. Mogą się nimi pobawić, no i się zaczęło. Kluski na ścianach i na suficie. Nie ma siły, żeby powstrzymać tę hałastrę. Co robić?
Wzywam...

W dwuszeregu zbiórka! Od tej chwili jeżeli ktoś nie będzie mnie słuchał, dzwonię natychmiast po jego rodziców i od tego momentu wylatuje z zamku! Zrozumiano! A teraz w tej chwili robić tu porządek, macie na to kwadrans.
Skończyliście? To teraz wszyscy wychodzą z zamku i za panem od wf-u biegniecie, do przebiegnięcia 10 km, kto pierwszy wróci dostanie nagrodę, kto ostatni będzie kara.
Ok, młodzież ujarzmiona, to ja dzwonię po piwko ;)

W dwuszeregu zbiórka! Od tej chwili jeżeli ktoś nie będzie mnie słuchał, dzwonię natychmiast po jego rodziców i od tego momentu wylatuje z zamku! Zrozumiano! A teraz w tej chwili robić tu porządek, macie na to kwadrans.
Skończyliście? To teraz wszyscy wychodzą z zamku i za panem od wf-u biegniecie, do przebiegnięcia 10 km, kto pierwszy wróci dostanie nagrodę, kto ostatni...