-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Cytaty z tagiem "sonia" [21]
[ + Dodaj cytat]
Mnie się zdaje, że najgorsza prawda nie jest taka straszna jak niepewność.
[...]
Nie, niepewność jest lepsza... bo zawsze jeszcze zostaje nadzieja...
Kiedy kobieta jest nieładna, powiadają jej: 'masz piękne oczy, masz piękne włosy...'.
Do drzwi od strony korytarza rozległo się głośne pukanie. Zerwaliśmy się. Zaczęłam się gramolić na przeciwną stronę łóżka, zmierzając do pokoju z gobelinami, ale klamka drzwi na korytarz się poruszyła – za moment ktoś tu wejdzie.
Zastygłam z otwartymi ustami. Nie mogłam myśleć. W życiu nie zdążę się stąd wydostać.
Anton miał szybszy refleks, Przerzucił mnie przez łóżko, niezbyt delikatnie, na podłogę po przeciwnej stronie. Wylądowałam na zadku i wyrwał mi się cichy okrzyk.
Drzwi otworzyły się ze skrzypieniem.
– Dzień dobry, bracie.
Tosja zarechotał jeszcze głośniej. Pacnęłam go po ramieniu, a on ukrył twarz w rękach. Przyciskał dłonie do oczu i dygotał ze śmiechu na całym ciele.
– Przepraszam! Naprawdę przepraszam. Już późno, a ja jak na jeden wieczór miałem za dużo niespodzianek. – Odsunął ręce od twarzy, zaczerwienionej z wesołości. – Jak dotąd dowiedziałem się, że wy dwoje nie tylko zawarliście znajomość – wypowiedział te słowa z naciskiem, który sugerował, że ma na myśli coś znacznie bardziej skomplikowanego – lecz także iż młode dziewczę, które kiedyś znałem, co to tarzało się w błocie ze świniami, kiedy naszła je nagła ochota, by ochłonąć, jest teraz Najwyższą Auroczułą, a przez to, że wplątała się w naszą rewolucję, musi „zmienić emocje cesarza” do tego stopnia, by z własnej woli i uśmiechem na ustach zrzekł się tronu.
Wpatrywałam się w niego w osłupieniu.
– Jeżeli tak, to nie miałam pojęcia, co robię – odparłam w końcu.
Tosja uśmiechnął się półgębkiem.
– No to dawaj. Pokaż mi coś. Zmuś mnie, bym wstał i zatańczył.
– To absurd! – wypalił Anton. – Sonia nie zabawia salonów sztuczkami.
– Ale jesteśmy w salonie.
– Tosja.
– Nie mogłem się powstrzymać.
- Rodzice nie chcieli dla ciebie takiego losu.
- Nie chcieli, żebym była wolna? – Zdobyłam się na uśmiech.
- Zawsze pragnęli twojej wolności, lecz nie za cenę życia.
- Tym jest życie: koniecznością podejmowania trudnych wyborów. – Wyprostowałam się, próbując dorównać Tosji wzrostem. – Pewnego dnia podobnie jak ja nie będziesz mógł dłużej się ukrywać. Władze cię znajdą i będziesz musiał stawić czoło konsekwencjom wszystkiego, co napisałeś w swej cudownej książce. Czytałam ją, Tosjo, i jestem z ciebie taka dumna. Obawiam się też o ciebie. Ale nigdy nie chciałabym kwestionować wyboru, jakiego dokonałeś, pisząc te słowa. To była twoja rola: zająłeś stanowisko w sprawie tego, co uważasz za słuszne. Teraz ja i muszę zrobić to samo.
Na szczęście nawet w tej niespokojnej części miasta ulice nareszcie opustoszały. Zamknęłam oczy, ufna, że Anton mnie podtrzyma. Chwilę później, gdy książę uznał zapewne, że śpię, poczułam na głowie ciepły dotyk jego ust.
Uśmiechnął się do mnie smutno.
– Chyba zawsze wiedziałem, że nie będę mógł wiecznie cię pocieszać. Jechałaś do innego taboru i sama mierzyłaś się z koszmarami.
Pod stołem Anton chwycił mnie za rękę i splótł palce z moimi. Miał ciepłą skórę. Jego aura płonęła wdzięcznością i czymś głębszym, znacznie potężniejszym.
– Nie jestem sama – powiedziałam.
Nie próbował podnieść mnie na duchu, rozwodząc się na temat moich zdolności, dopełnienia obowiązku oraz mego oddania sprawie wolności. Pozwolił mi po prostu być smutną. I za to czułam nieskończoną wdzięczność. Głaskał mnie miarowo po plecach.
– Ciii, ciii – mruczał. W jego głosie nie słyszałam napomnienia, że mam zachować ciszę, lecz szmer górskiej wody, kołysanie fal oceanu. Jego słowa pocieszenia były jak mowa, którą znałam w dzieciństwie, lecz dawno temu zapomniałam.
Obróciłam się, by obejrzeć go w całości. Przesunął ręce na moją talię. Świece się dopalały, lecz i tak zauważyłam, jak gładki ma podbródek. Ujęłam w dłonie jego twarz i musnęłam kciukami linię żuchwy.
– Niech zgadnę. Słyszałeś, że prawo dotyczące bród już nie obowiązuje, więc oczywiście się ogoliłeś.
Uśmiechnął się, patrząc na mnie spod przymrużonych powiek.
– Nakryłaś mnie.
– Bezwstydny z ciebie buntownik, książę Antonie.
– Święta prawda.