-
ArtykułyPremiera „Tylko my dwoje”. Weź udział w konkursie i wygraj bilety do kina!LubimyCzytać2
-
ArtykułyKolejna powieść Remigiusza Mroza trafi na ekrany. Pora na „Langera”Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyDrapieżnicy z Wall Street. Premiera książki „Cienie przeszłości” Marka MarcinowskiegoBarbaraDorosz4
-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę „Nie pytaj” Marii Biernackiej-DrabikLubimyCzytać4
Cytaty z tagiem "saksofon" [4]
[ + Dodaj cytat]
- Byłem kiedyś najlepszym saksofonistą w tym kraju.
- Saksofonistą? - powtórzył bezmyślnie Kuba. - Saksofonistą... To dziwne. - Spojrzał na Władka. - Nie wyglądasz na saksofonistę, bracie.
(...)
- Nikt nie grał tutaj tak jak ja.
- Co z tego?
- Nic.
- Co potem?
- Też nic.
- To po czorta mi to opowiadasz?
- Wcale ci nie opowiadam. Mówię.
- Mów dalej. Jaki koniec? Ważny jest koniec, pointa. Tak, tak, pointa jest najważniejsza.
- Nie jestem już najlepszym saksofonistą.
- Starczy - powiedział Kuba. - Żeby ludzie potrafili tak krótko opowiadać o swoim głupim życiu, byłoby o wiele lepiej.
Jeśli będziesz chciał, żeby saksofon się z tobą zbratał niczym dusza z ciałem, musisz się i ty otworzyć przed nim.
Nie będziesz przed nim nic ukrywał, to i on nie będzie przed tobą. A na każdy twój fałsz zatnie się i nie popuści.
Ani wyżej, ani niżej, choćbyś płuca wydmuchał. Nie wystarczy zresztą płucami, będzie grał, a będzie martwy. Musisz całym sobą grać, także swoim bólem, swoim płaczem, swoim śmiechem,
nadziejami, snami, wszystkim, co jest w tobie, całym swoim życiem.
Bo to wszystko muzyka. Ty jesteś muzyką, nie saksofon.
Poza tym była zakochana w saksofonie kontraltowym, niejakim Papim, według mojej oceny osobniku okropnym i wyleniałym, i patrzyła tylko na niego, on zaś buczał ordynarnie, gdyż saksofon, kiedy nie gra na nim Ornette Coleman i kiedy wchodzi w skład orkiestry - a w dodatku używa go okropny Papi - jest (lub tak wydawało mi się wówczas) instrumentem koźlim i sromowym, ma głos, by tak rzec, modelki, która się rozpiła i wyszła na ulicę.
Głęboki rytm kontrabasu, któremu natychmiast zawtórowała perkusja, uciszył momentalnie wszystkie rozmowy (…). Pianista oszczędnie dysponował akordami, dotykając klawiszy jakby z niechęcią, w oczekiwaniu na narastający coraz mocniej, ochrypły bas saksofonu, łkający niepokojąco, drażniącą nerwy, a jednocześnie cichą i melancholijną melodią starego tematu jazzowego Ellingtona – „Noc w haremie” [s. 34].