-
ArtykułyKocia Szajka na ratunek Reksiowi, czyli o ósmym tomie przygód futrzastych bohaterówAnna Sierant1
-
ArtykułyAutorka „Girl in Pieces” odwiedzi Polskę! Kathleen Glasgow na Targach Książki i Mediów VIVELO 2024LubimyCzytać1
-
ArtykułyByliśmy na premierze „Prostej sprawy”. Rozmowa z Wojciechem ChmielarzemKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
Cytaty z tagiem "portugalia" [26]
[ + Dodaj cytat]Zresztą, myślała teraz wodząc palcami po okładkach zeszytów, pamięć ludzka lubi pewne okresy w życiu nazywać dobrymi, a inne złymi, choc nic nigdy nie jest do końca złe albo do końca dobre.
(…) przykład Gujany jest mało budujący. Niemal każdy dołożył tu swoje trzy grosze. Zaczęło się od bulli papieskiej Dum Diversas z 1452 roku (zachęcającej Portugalczyków do podboju ziem należących do pogan i „kiełznania tych osób w wieczystą niewolę”), która stworzyła sprzyjający klimat moralny do handlu niewolnikami. Portugalia uczyniła z niewolnictwa cnotę, a Holandia biznes. W 1652 roku Holendrzy przywieźli do Gujany pierwszych niewolników. Od tego momentu niewolnikami handlował, kto tylko mógł, nie wyłączając Duńczyków i Szwedów. Ale dopiero Anglicy rozkręcili działalność na prawdziwie przemysłową skalę.
Przyjechać z drugiego końca świata, by sfotografować, a potem zjeść małe ciastko - oto definicja współczesnego odkrywcy. Wielcy żeglarze wyruszali z portu Belém odkrywać nowe drogi morskie, poszerzać władzę portugalskich królów, przywozić egzotyczne przyprawy, pomnażać dochody, kolonizować obce ludy, krzewić wiarę chrześcijańską, wyzyskiwać tubylców na orientalnych lądach i zapisywać się w pamięci potomnych, a współcześni wędrowcy przyjeżdżają sfotografować, a potem zjeść babeczkę z budyniem.
Największe ryzyko związane z odwiedzaniem publicznych toalet w Portugalii to wcale nie zarazki, lecz toksyczne opary chemikaliów.
Portugalia jest krainą mało żyzną, wręcz jałową, lecz jakimś cudem wiele pokoleń Portugalczyków zdołało tutaj przeżyć.
Portugalczycy zdawali się patrzeć na swój świat z niewłaściwego końca lunety. Okazało się, że to Europa nie ma o niczym pojęcia i żyje w izolacji, a nie kraje leżące nad morzem, na które wtargnęli.
Tajniacy. Szpicle. Portugalczycy na obcym żołdzie, usiłujący bez powodzenia udawać, że znaleźli się tam przez przypadek. Jedni opłacani przez niemców, drudzy przez Anglików, z polecenia obserwowania wejść i wyjść obu ambasad. Ironia losu sprawiła, że dwie najbardziej skonfliktowane ambasady tej wojny, niemiecka i angielska, znajdowały się praktycznie jedna przy drugiej - dzieliło je niecałe pięćset metrów. Nieskończony dystans, a pośrodku tylko kawałek portugalskiego chodnika! To było niemal komiczne.
- Niemcy biją nas na głowę. My wspieramy ślepców, żeby śpiewali rymowanki, podczas gdy oni płacą intelektualistom i zdobywają umysły Portugalczyków.
Pomysł, aby płacić ślepcom na Rossio za śpiewanie piosenek na cześć Anglików, nie był zły. Ale nawet taki gość jak ja, niebędący specjalistą w kwestiach propagandy, rozumiał, że w 1941 roku Niemcy mieli nad nami przewagę. "A Esfera" była pismem proniemieckim, finansowanym przez ambasadę Trzeciej Rzeszy. Utrzymywało wiernopoddańczy, prosalazarski kurs, wychwalało Legion Portugalski i z lubością relacionowało wielkie wyczyny Mussoliniego, Franco i Hitlera.
W czasie gdy bywalcy lizbońskich kawiarni na placu Rossio z rosnącym niepokojem spoglądali na toczącą się wojnę, która początkowo odległa, teraz zgodnie z ostrzeżeniami Salazara zdawała się coraz wyraźniej dotyczyć także Portugalii, jej przywódca zaoferował lizbończykom wydarzenie, które miało odwrócić ich uwagę: ogromną wystawę nie tylko oddającą hołd dawnej chwale Portugalii, ale również wychwalającą osiągnięcia obecnego reżimu. Przedsięwzięcie stanowiło czystej wody polityczny spektakl, zaprezentowany w momencie idealnie wybranym, aby pokrzepić serca Portugalczyków. Przesłanie było czytelne: chociaż Francja znalazła się w ogniu wojny, to w Lizbonie podczas długiego, gorącego lata 1940 roku wszystko toczyło się dobrze.
W ostatecznym rozrachunku Portugalia, relatywnie biedny kraj europejski, nie tylko przetrwała wojnę nietknięta, ale wyszła z niej w 1945 roku o wiele zamożniejsza, niż była w chwili jej wybuchu w roku 1939. Wprawdzie alianci uważali znaczną część tych zysków za „osiągnięcia nieuczciwe”, to jednak Portugalczykom pozwolono zachować ich znakomitą większość, ponieważ w politycznych realiach zimnej wojny po 1945 roku Portugalia oraz jej wyspy na Atlantyku (Azory) nabrały dla mocarstw Zachodu wielkiego znaczenia.